Urodziny pełne zaskoczeń: katastrofa czy najlepsza impreza?

twojacena.pl 4 dni temu

Moje urodziny były wczoraj i, szczerze mówiąc, do tej pory nie jestem pewna, czy to była totalna klapa, czy najwspanialsza impreza w moim życiu.

Zacznijmy od tego, iż jak naiwna dusza, powierzyłam organizację mojej najlepszej przyjaciółce Kasi. Przysięgała, iż wszystko będzie „na najwyższym poziomie”, iż stół będzie uginał się od wykwintnych potraw, a goście będą zachwyceni. No cóż, Kasia… Gdy wróciłam po pracy do domu, powitał mnie widok godnego komedii o nieudanych imprezach.

W salonie panował prawdziwy chaos. Resztki wędlin i sera, już lekko wyschnięte, leżały pomiędzy oliwkami, które chyba nikt choćby nie tknął. Warzywa — ogórki, pomidory i jakiś wiotki paprykarz — wyglądały, jakby zostały pokrojone jeszcze w zeszłym tygodniu. Podejrzewam, iż Kasia po prostu wygrzebała z lodówki, co się dało, i nazwała to „stołem urodzinowym”. Butelki z winem, sokiem i czymś gazowanym stały w nieładzie, a niektóre były już do połowy puste. Wyglądało na to, iż ktoś zaczął imprezę beze mnie.

Kasia, witając mnie w drzwiach, promieniała jak choinka w Wigilię. *„No i jak? Zajebiste, co?”* — zapytała, dumnie wskazując na ten kulinarny armagedon. Kiwnęłam głową, ukrywając zaskoczenie. Nie chciałam urazić przyjaciółki, która ewidentnie starała się jak mogła. Ale w głowie kotłowała mi się tylko jedna myśl: *„Kto je wyschniętą kiełbasę na urodzinach?”*

Mój brat Jakub, jak zwykle, postanowił dorzucić swoje trzy grosze do tego święta absurdu. Przytargał tort, który najwyraźniej przeszedł prawdziwą odyseję. Pudełko było pogniecione, krem rozsmarował się po wewnętrznej stronie pokrywki, a napis *„Sto lat!”* przypominał raczej abstrakcyjne dzieło Malewicza. *„Sam wybierałem!”* — oświadczył z dumą, stawiając tort na stole. Spojrzałam na to „arcydzieło” i uznałam, iż świeczki zapalę właśnie tak — może w półmroku nikt nie zauważy jego stanu. Ale Kuba był tak z siebie zadowolony, iż nie miałam serca go wyprowadzać z błędu. W końcu to mój brat, a jego entuzjazm zawsze rekompensuje wszelkie wpadki.

Moja koleżanka z pracy, Magda, też się postarała. Wręczyła mi prezent — zestaw kosmetyków, którego lekko sfatygowane opakowanie sugerowało, iż zdążył już zbierać kurz w jej szafie. *„Pomyślałam, iż ci pasuje!”* — powiedziała z tak szczerym uśmiechem, iż choćby nie miałam serca się obrazić. No cóż, przynajmniej coś nowego trafi na półkę w łazience. Choć, prawdę mówiąc, już przeczuwałam, iż ten krem o zapachu „kwitnącej wiśni” będzie zbyt kleisty, a tuszka — zaschnięta. Ale to już szczegóły.

Goście również dodali kolorytu. Ktoś przyniósł karaoke i po pół godzinie cały dom rozbrzmiewał niezgrabnym wykonaniem hitów z lat 90. Kasia, pod wpływem kilku kieliszków wina, uznała, iż jest reinkarnacją Edyty Górniak i zabrała się za *„To nie tak, jak myślisz”* z takim zapałem, iż sąsiedzi pewnie do dziś wspominają ten występ. Jakub, nie chcąc być gorszy, dołączył z *„Przez twe oczy zielone”*, wywołując salwy śmiechu.

O północy stół wyglądał jeszcze gorzej, ale humory dopisywały. Śmialiśmy się z absurdalnych prezentów, wspominaliśmy dawne historie i choćby zorganizowaliśmy konkurs na najzabawniejszy toast. Wygrała Magda, życząc mi *„tyle szczęścia, żeby nie mieściło się w walizce, ale żeby jednocześnie nie ciążyło jak walizka z cegłami”*. Do tej pory nie wiem, co miała na myśli, ale brzmiało to genialnie.

Gdy goście zaczęli się rozchodzić, spojrzałam na pobojowisko w salonie i zrozumiałam, iż tych urodzin nie zapomnę. Tak, stół był daleki od perfekcji, tort wyglądał jak ofiara trzęsienia ziemi, a prezenty budziły więcej pytań niż zachwytu. Ale było tyle śmiechu, ciepła i absurdalnych chwil, iż nie zamieniłabym tego wieczoru na nic innego. Kasia, Jakub, Magda i reszta sprawili, iż moje urodziny były takie, jakie powinny być — prawdziwe, spontaniczne i odrobinę szalone.

Następnym razem pewnie sama zajmę się organizacją. Albo przynajmniej schowam wyschniętą kiełbasę przed przyjściem gości. Ale szczerze? Właśnie takie imprezy to prawdziwe życie. I już nie mogę się doczekać kolejnych urodzin, żeby zobaczyć, czym jeszcze zaskoczą mnie przyjaciele i rodzina.

Idź do oryginalnego materiału