Umierający związek nie krzyczy. Umiera w ciszy

kobietytomy.pl 4 tygodni temu

Przeciwieństwem miłości nie jest nienawiść. Jest nią obojętność. Dlatego tam, gdzie są
jeszcze emocje, jest podniesiony głos, są próby rozmów, tam jest nadzieja. Gdy po serii
kłótni, nie mam już siły, ani ochoty na rozmowy, zaczynamy milczeć, to znaczy, iż związek
umiera. Umierający związek już nie krzyczy, on milczy i jest obojętny na to, co się z nim
stanie.

Można byłoby uratować…

Wiele związków można byłoby uratować. W fazie stresu i napięcia, gdy emocje są wielkie
lub mniejsze, ale jednak coś się tli, coś się miesza, wtedy jest czas na reakcję.
Psychologowie mówią, to po prostu widać, czy relacja jest do odratowania. Trzeba działać
od razu. Nie czekać aż samo się rozwiąże, bo niestety samo nic się nie stanie. Potrzeba
naszej aktywności. Pierwsze co należy zrobić to ruszyć z miejsca i poszukać pomocy.
Wizyta u psychologa czy terapia par może nam uzmysłowić, co jest nie tak i co zrobić,
żeby naprawić sytuację.

Gdy już nie ma czego zbierać

Niestety ludzie często zwlekają. Tak długo, iż nie ma adekwatnie czego zbierać. Za dużo po
drodze się dzieje i nie ma szans na wymazanie słów, które padły, ani cofnięcia sytuacji, do
których doszło. W szale rozpaczy i w rozczarowaniu niestety ludzie popełniają błędy nie do
wybaczenia. I wtedy naprawdę nie ma już czego ratować, nie ma co naprawiać.
Związek, w którym pojawiła się pogarda i obojętność, jest adekwatnie skazany na porażkę.
Gdy nie ma już emocji, żądzy działania, jest tylko cisza, obojętność i bierność wszystko
staje się jasne. Brak ciekawości to istotny wyznacznik dalszych perspektyw każdego
związku.

Umierający związek – po czym go poznać?

Umierający związek, taki, który jest już niemal na krańcu, nad przepaścią, po której nie ma
dalszego ciągu wyróżnia się pewnymi aspektami:

  • brakiem zainteresowania, zachwytu i wsparcia,
  • brakiem czułości, namiętności, pożądania i zaufania,
  • poczuciem wstydu i zażenowania,
  • niechęcią do rozmów,
  • brakiem potrzeby troski o drugą osobę,
  • niechęcią do zmiany,
  • poczuciem, iż rozmowy i tak niczego nie dadzą,
  • pojawiła się pogarda,
  • brak czasu,
  • niezrozumienie dla naturalnych faz związku,
  • partner poniża,
  • nie ma szacunku,
  • nie ma docenienia,
  • jest wysoki stopień krytyki,
  • poczucie samotności w związku,
  • wysoki stopień rozczarowania i frustracji,
  • nie ma zazdrości, choćby małej,
  • obrażacie się i ranicie, nie umiecie inaczej,
  • brakuje wam cierpliwości do siebie.

Czasami na to, iż związek umiera, wskazują nam inne osoby. One widzą to, czego my nie chcemy dostrzegać. To wcale nie taka rzadka sytuacja, kiedy bliscy nam widzą, iż w danej relacji mizerniejmy, nasze oczy nie śmieją się tak, jak dawniej, a my zamiast wzrastać, tylko spadamy i zapadamy się w sobie…

Brak miłości i przyjaźni

Choć być może trudno sobie to wyobrazić, to jednak nie wszystkie związki opierają się na
miłości. Są takie, w których typowego uczucia miłości nie ma, ale jest sympatia, pewna
fascynacja, współpraca, jeden cel. Ludziom jest ze sobą po prostu dobrze. Szanują się i
wspierają i dążą do wspólnego celu. jeżeli dana para o tym wie i godzi się na to wszystko,
to w porządku. Często zresztą właśnie z przyjaźni po czasie rodzi się miłość.

Nie każda relacja zaczyna się od uderzenia piorunem, nie w każdym przypadku początek
jest pełen napięcia i uczuć, czasami relacja rozwija się pomału. Niekiedy motywem do
bycia razem jest po prostu to, iż jest nam razem dobrze. Bywa, iż przyczyną związania
się jest samotność i silna potrzeba znalezienia bratniej duszy.

Dlatego też nie zawsze umierający związek to taki, w którym nie ma miłości. Miłości
niekiedy nie ma, a relacja jest i ma się dobrze – choć trudno w to uwierzyć osobom, które
w takim związku nigdy nie były! Definitywnie jednak związek umiera, kiedy nie ma w nim
przyjaźni. Wtedy właśnie bowiem wkrada się obojętność, a niekiedy również pogarda,
która przekreśla wszystko.

Dlaczego związek umiera?

Związek umiera z różnych powodów. Najczęściej jednak problemem jest brak komunikacji, nieumiejętność otwartego mówienia o swoich uczuciach, o tym, co dla nas jest ważne, co nam się podoba, gdzie jesteśmy, a gdzie chcemy być. Brak dialogu zawsze ma zły finał.

Trzeba mówić, niekoniecznie długo, ale mówić, codziennie siadać i podjąć temat – czy u
ciebie w porządku, o czym myślisz, co się dzisiaj dobrego wydarzyło, być może coś się nie
udało.

Związek wcale nie umiera, gdy są kłótnie, bo one są zawsze. On się kończy wtedy, kiedy nie umiemy się kłócić, i znowu to, co wyżej, nie potrafimy rozmawiać. Komunikować
własnych potrzeb i tego, co nam nie pasuje. Każdy kryzys może być bowiem powodem do
wzrostu, do pozytywnych zmian. Trzeba jednak umieć ten czas wykorzystać i wiedzieć, jak
wyjść poza ludzkie ograniczenia i podjąć się bolesnej, ale jakże potrzebnej pracy nad
sobą.

Na końcu jest cisza

Czasami związek kończy się w dramatycznych okolicznościach, innym razem nic
wielkiego się nie dzieje, po prostu po drodze gdzieś się tracimy i wszystko odbywa się w
ciszy. Coś się wypala i tyle. Czujemy, iż nie chce się nam dbać o daną relację, iż ona przechodzi do przeszłości. Była dobra. Ale już nie jest. I nie chce się już nam starać o
dany związek.

Idź do oryginalnego materiału