Uczniowie nie pilnują swoich rzeczy w szkole. Nauczyciel: Po co? Rodzic kupi nowe

gazeta.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: Fot. Anna Lewańska / Agencja Wyborcza.pl


Zdarzają się uczniowie, którzy w szatni po WF-ie zostawiają cały plecak. Przychodzą po niego po kilku godzinach. "Niektórzy rodzice wszystko robią za swoje dzieci. Jak one się mają uczyć odpowiedzialności?" - pyta nauczyciel z warszawskiej szkoły podstawowej.- Jest grudzień, a od września kupiłam już trzeci bidon, drugą parę kapci, w tajemniczych okolicznościach zaginęły ze dwie bluzy i niezliczona ilość rękawiczek - żali się w rozmowie z eDziecko.pl Paulina (nazwisko do wiadomości redakcji). - Moje dziecko ciągle coś w szkole gubi. Czasem potem znajduje, ale nie wszystko - dodaje. Bidony, bluzy, czy wyposażenie piórników to niejedyne rzeczy, które dzieci gubią w szkole. - Najwięcej takich przedmiotów zostawiają w szatniach, gdzie się przebierają na WF-ie - mówi Kamil (nazwisko do wiadomości redakcji), nauczyciel WF z jednej z warszawskich szkół podstawowych.
REKLAMA


Zobacz wideo


Po czym poznać, iż dziecko ma skrócone wędzidełko? Logopedka mówi o "domowym teście"


Szkolne składowisko rzeczy zaginionych- Żeby to była jakaś pojedyncza skarpetka, czy koszulka, to jeszcze jakoś można by to zrozumieć. Każdemu czasami się zdarza coś zgubić. Ale nie. W szatni przy sali gimnastycznej zostają tony rzeczy: bluzy, spodnie, buty, koszulki, bidony, słuchawki, kosmetyki, śniadaniówki, a choćby całe plecaki - mówi nauczyciel WF-u. Na pytanie, jak to jest możliwe, iż uczeń idzie na lekcje bez plecaka, odpowiada: - No idzie, a jak trzeba wyjąć książki i zeszyty, to sobie przypomina, iż nie zabrał i wraca. Czasami któryś uczeń wraca po kilku godzinach po plecak. Pewnie nauczycielce tłumaczy, iż nie ma pracy domowej, bo mu plecak zginął - śmieje się. Kamil wyjaśnia, iż co jakiś czas te wszystkie zgubione rzeczy trafiają do wielkich worków i rodzice mogą w nich pokopać w poszukiwaniu zgub swojego dziecka. - Bardzo rzadko jakieś dziecko samo przyjdzie i zapyta, czy nie zostawił bluzy lub butów, ale to pewnie tylko dlatego, iż rodzice mu kazali - mówi nauczyciel. Wspomina, iż kiedyś był pomysł, żeby te rzeczy pakować i przekazywać do domu dziecka, ale umarł w powijakach. Zaginione rzeczy w końcu lądują w śmietniku. - Strach pomyśleć, ile na to wszystko poszło pieniędzy - dodaje.Jedni gubią, inni nie- Moje dziecko często ma "głowę w chmurach" i notorycznie coś gubi. Nie mogę się w sumie złościć, bo chyba ma to po mnie. Najczęściej zimą giną rękawiczki, jedna para to zawsze za mało. Sporo rzeczy w tajemniczy sposób znika też z jego piórnika, chociaż "na pewno je tam chował" - mówi w rozmowie z eDziecko.pl Olga. - Z kredek, które dostał we wrześniu jest już połowa. Zaginęło nam też kilka bluz (obstawiam, iż o niektórych choćby nie wiem) i bidon. Kilka razy, gdyby nie ja, syn wyszedłby ze szkoły bez plecaka. Na szczęście do tej pory - oby nie zapeszyć! - nie zginęło nam nic wartościowego - dodaje.- Mój syn jest w trzeciej klasie. Do tej pory zgubił tylko bidon, bluzę i smartwatcha. Zegarek na szczęście nie był drogi, ale od tamtej pory mamy z nim umowę, iż wszystko, co zgubi, musi odkupić ze swojego kieszonkowego. I nagle wszystkiego zaczął pilnować - śmieje się Sylwia (nazwisko do wiadomości redakcji).


To nie do końca wina dziecka- Kiedyś uczniowie nie gubili tylu rzeczy, co dziś. Przede wszystkim mieli mniej i wiedzieli, iż muszą o swoją własność dbać i jej pilnować. - mówi nauczyciel WF-u. - Po co? Rodzic kupi nowe. Kompletny brak szacunku do własności i pieniędzy. No ale w mojej ocenie to nie dzieci wina, tylko ich rodziców - dodaje. - Poza tym niektórzy wszystko robią za swoje dzieci. To jak one się mają uczyć odpowiedzialności? Gdy od Tymka z piątej klasy słyszę, iż nie ma stroju na WF-ie, bo mu mama zapomniała zapakować do plecaka, to mam ochotę krzyczeć - dodaje pedagog. Z kolei Karolina Kot, psycholożka dziecięca za powód roztargnienia i gubienia przez uczniów swoich rzeczy wskazuje trudności z koncentracją. - Dzieci są dziś narażone na nadmiar bodźców, są dosłownie zalewane informacjami i poddane rozmaitego rodzaju stymulacji - od ekranów i gier po ciągły szum otoczenia. Umysł człowieka, a szczególnie dziecka, ewolucyjnie nie jest przystosowany do radzenia sobie z taką ilością bodźców - mówi psycholożka. Zwraca uwagę na to, iż problemy z koncentracją mogą wynikać z niewłaściwej diety: - Niedobory składników odżywczych, takich jak żelazo, magnez, kwasy tłuszczowe omega-3 czy witaminy z grupy B, mogą osłabiać zdolność do skupienia. Również nadmiar cukru, czy dodatków chemicznych w jedzeniu może powodować nadpobudliwość i problemy z uwagą - dodaje.A twoje dziecko? Nie ma problemów z koncentracją? Daj znać w komentarzu
Idź do oryginalnego materiału