Tytuł: Czapka, rybka i motylek.
Za siedmioma rondami, ośmioma korkami oraz wielką, miedziano-zieloną kałużą była galeria handlowa, do której Eulalia i Adrianek wybrali się razem z rodzicami na zakupy. Planowali znaleźć dla całej rodzinki wesołe czapki z pomponami, co udało się zrobić bez problemu, problem jednak powstał ale zupełnie inny. Mama chciała aby wszyscy mieli czapki czerwone, a Tata upierał się przy zielonych. Zaczęli się troszkę o to sprzeczać, niby łagodnie ale żadne z nich nie chciało ustąpić. Całkowicie przez to stracili z oczu dzieci, a te, kierowane ciekawością udały się w kierunku wieszaka obrotowego. Jednak to nie ubrania wiszące na nim je zaciekawiły ale odgłosy dochodzące ze środka, zza ubrań.
- Słyszysz? - spytał Adrianek.
- Aha.- kiwnęła główką Eulalia.
Był to jakiś dziwny gulgot połączony z niewielkim pluskotaniem.
- Wchodzimy! - zdecydowali jednomyślnie, co zdarzało się im dość często, gdyż byli zgodnymi bliźniakami.
Chwilę po tym, gdy znaleźli się wewnątrz, otoczeni ubraniami, ktoś mocno zakręcił stojakiem, tak mocno, iż wytworzył się wir, potężny wir który wciągnął rodzeństwo i przeniósł je do tajemniczej krainy.
Wszystko tu było bardzo kolorowe, w powietrzu unosił się zapach ciasteczek a w otoczeniu bujnej roślinności znajdował się okrągły staw. Okazało się iż to właśnie z tego stawu dobiegały dziwne odgłosy, gulgotanie zdawało się mieć jakiś interesujący rytm.
- Zobacz, rybka! - zauważyła Eulalia.
- Chyba karp. Co on robi? - dociekał Adrianek.
Karp odwrócił się w ich kierunku i podpłynął blisko.
- Śpiewam sobie zwyczajnie - objaśnił.
- To gulgotanie to ma być śpiew ? - zaśmiała się dziewczynka.
- Poza tym ryby głosu nie mają ! - dorzucił chłopiec.
- Chyba raczej dzieci - odparł karp - jest choćby takie powiedzenie na ten temat, ale chyba nie wszystkie powiedzenia są mądre, bo ryby mają głos a dźwięk w wodzie radzi sobie doskonale. No i śpiewać każdy może...
- Wiemy, wiemy. No to śpiewaj, a my sobie grzecznie posłuchamy.
- Dzieci nie zawsze muszą być grzeczne, choćby lepiej gdy czasami coś spsocą lub się wykrzyczą, mogą w ten sposób uwolnić emocje.
Bliźniaki uznały iż to jakaś mądra ryba i w dowód uznania zaczęły trochę tupać, skakać i pokrzykiwać, co chyba zaciekawiło jakiegoś latającego stwora, który zaczął się do nich zbliżać.
- Uwaga, orł ! - wrzasnął jeszcze głośniej Adrianek.
- Chyba raczej orzeł - poprawiła go siostra.
- A właśnie iż orł ! - upierał się chłopiec.
Okazało się iż bliźniaki nie zawsze są zgodne. Tymczasem latający stwór, gdy się zbliżył, okazał się być zwykłym motylem, który tylko z daleka wyglądał jak orzeł. Może jednak nie taki zwykły był ten motyl, rozmiar miał większy od karpia, który okazał respekt i zanurkował głębiej, rzucając na pożegnanie
- No to plum.
Motyl miał 3 skrzydełka, co czyniło go jeszcze dziwniejszym. Jedno było zielone, drugie czerwone a trzecie mieszane, w zielono-czerwone paski.
- Motylku, dlaczego jesteś taki duży?- spytała odważnie Eulalia.
- Zdrowo się odżywiam, do czego i was namawiam.
- A wiesz może jak możemy stąd wrócić? Tu jest bardzo fajnie, ale pewnie rodzice się martwią - rzekł Adrianek.
- Tego nie wiem, ale tu niedaleko wypiekają pyszne ciasteczka, pofrunę i przyniosę wam kilka z orzechami i brokułami. Orzechy i brokuły bardzo dobrze wpływają na mózg, więc po zjedzeniu pewnie coś wymyślicie.
Odfrunął, ale jeszcze z daleka dodał:
- Możecie też poprosić o pomoc przyrodę.
Eulalia i Adrianek uznali to za dobry pomysł i wnet zaczęli wypytywać okoliczne kwiatki, które jednak okazały się mało rozmowne. Po chwili wrócił motylek, dźwigał sporo ciasteczek przez co musiał dużo mocniej machać skrzydełkami. Skrzydełka wytworzyły wir który wciągnął rodzeństwo i po chwili byli już obok rodziców, którzy cały czas się sprzeczali.
- A właśnie iż zielone !!!
- Nie, nie, nie !!!
- Ach jakie grzeczne dzieci - zachwyciła się przechodząca obok pani.
Bliźniaki uśmiechnęły się podstępnie i zaczęły lekko tupać, co zwróciło uwagę posprzeczanych dorosłych.
- Drodzy rodzice, zdradzimy wam tajemnicę - dzieci wskazały paluszkami półkę, na której były czapki w zielono - czerwone paski.
Wszyscy byli zadowoleni.
Koniec