"Pierścionek z prochów dziadka i gniazdo z diamentami". Jubiler ujawnia kulisy pracy
Zdjęcie: trójpodział władzy (2) (8)
— Kupowałem opal, obrabiałem go i sprzedawałem. Zarabiałem pieniądze wystarczające na przeżycie dwóch tygodni. Tylko zamiast przeżyć te dwa tygodnie, ja kupowałem następne cztery okazy. Pamiętam, jak mama zapytała mnie: Synku, po co ci te kamyki? Ani się nimi nie najesz, ani w nie nie ubierzesz — wspomina Piotr Tomaszewski. Kamieniami szlachetnymi zaczął zajmować się na studiach, w ciasnym pokoju, w akademiku. Teraz prowadzi zakład jubilerski, do którego kierują się klienci z najtrudniejszymi zamówieniami.