Ty to katastrofa, nie matka! – Konflikty z teściową doprowadziły do skrajności

newsempire24.com 5 dni temu

“Niedobra z ciebie matka, tylko szkodnik!” — kłótnie z teściową doprowadziły Kasię do ostateczności

Kasia stała przy kuchence, przewracając pierogi, gdy wszedł jej mąż.

— Kasia, dzwoniła dziś moja mama — zaczął Marek. — Mówi, iż nie pozwalasz jej widywać się z wnukiem.

— Żaliła się? — zdziwiła się Kasia.

— No tak. Twierdzi, iż ciągle wymyślasz wymówki. Już miesiąc nie widziała Jasia — dodał.

Kasia nerwowo otarła ręce o fartuch.

— Marku… Trudno mi to powiedzieć — zawahała się. — Twoja mama… powiedziała mi coś, co musisz usłyszeć.

Opowiedziała wszystko. Marek zbladł i usiadł na krześle — nie spodziewał się tego.

Wszystko zaczęło się miesiąc temu. Tego dnia Barbara, jego matka, jak zwykle wpadła bez zapowiedzi. Już od progu oceniła korytarz:

— Znowu bałagan! Zabawki porozrzucane! W takich warunkach nie można wychowywać dziecka!

Kasia wymusiła uśmiech, ale w środku czuła ucisk. Jasio właśnie zasnął, a zabawki leżały tam, gdzie się bawił. Dla teściowej był to jednak pretekst do wylania żalu.

— Marku! — podniosła głos Barbara. — Jesteś mężczyzną czy kim? Powinieneś żonie pokazywać, jak prowadzić dom!

— Mamo, wszystko w porządku — burknął, nie odrywając wzroku od telefonu.

— Dla ciebie w porządku? Dom jak po huraganie, a ty jakbyś był na wakacjach!

— Jasio jest po prostu żywiołowy — spokojnie wtrąciła Kasia, ale głos zdradzał napięcie.

— Żywiołowy! Powinnaś go pilnować, a nie pozwalać, żeby sobie hulał po całym mieszkaniu!

I znów rozmowa zeszła na to, iż Marek w dzieciństwie był pod kloszem. Idealny chłopiec, wychowany pod lupą. Kasia w milczeniu kiwała głową, ale z każdym słowem w niej narastał bunt.

— Barbaro, — w końcu powiedziała. — Wychowuję syna po swojemu. Ma dwa lata. Poznaje świat.

— Poznaje? A potem siniaki, zadrapania, a ty tylko “poznaje” powtarzasz!

— Dzieci tak mają. Uczą się przez ruch, błędy, doświadczenie.

— Nie! To twoje niedbalstwo. A jeżeli zrobi sobie coś poważnego?

— Mamo… — wtrącił się Marek, ale teściowa tylko się rozpaliła.

— jeżeli nie nauczysz się być porządną matką, pomyślę, gdzie się skarżyć!

Następnego dnia znowu przyszła — gwałtownie zastukała, jak zawsze.

— Dlaczego tak długo otwierasz? Już myślałam, iż cię nie ma! — błysnęła oczami.

— Byłam zajęta — spokojnie odparła Kasia.

— Znowu zabawki! Sprzątasz w ogóle?

— Oczywiście. Ale Jasio się bawi. To normalne.

— Normalne? A w dzieciństwie Marek… — zaczęła teściowa.

— Tak, wiem. Był idealny. Ani pyłku, ani zadrapania. Tylko iż jajecznicy do dziś usmażyć nie potrafi!

— Co ty chcesz przez to powiedzieć?

— To, iż wychowaliście mężczyznę, który nie wie, jak żyć samodzielnie.

— On pracuje, pieniądze zarabia! A ty w domu siedzisz!

— Jestem z dzieckiem. I chcę, żeby było samodzielne. A nie jak jego ojciec — dorosły, ale bezradny.

W tej chwili w pokoju rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i płacz dziecka. Kasia rzuciła się do salonu — na podłodze stał Jasio, a jego ręka była przecięta.

— Boże… — Kasia wzięła go na ręce. — Wszystko dobrze, kochanie, wszystko w porządku!

— Widzisz! — syknęła Barbara. — Mówiłam— Teraz widzisz, co robisz z moim wnukiem! — warknęła Barbara, ale Kasia już wiedziała, iż najważniejsza jest rodzina, którą sama buduje.

Idź do oryginalnego materiału