Dom, a adekwatnie Zamek na Wzgórzu, zbudowany został w latach 1911- 1914 przez Sir Henry’ego Pellatta – przedsiębiorcę i finansistę, z przeznaczeniem na siedzibę rodową. Zaprojektowany przez E. J. Lennoxa, autora wielu innych budowli w Toronto jak np. Starego Ratusza, hotelu Króla Edwarda czy kościoła Św. Pawła, Casa Loma to masywny gmach w stylu neogotyckim- jedyny zamek na kontynencie północnoamerykańskim. Koszt budowy wyniósł 3,5 miliona dolarów, co przekłada się na 80- 90 milionów w chwili obecnej. Marzenia, ekstrawagancja i ambicje na wyrost utracjusza baroneta, w zderzeniu z twardą rzeczywistością skończyły się jego bankructwem i całkowitą ruiną finansową w 1923 roku. Zamek na Wzgórzu przez pewien czas funkcjonował jako hotel i nocny klub, a od 1937 roku jako muzeum i atrakcja turystyczna pod zarządem rady miejskiej Toronto.
Obchodzony w Ontario, w czasie długiego weekendu 17 lutego 2025 “Dzień dla Rodziny“, był dobrą okazją do odwiedzenia Casa Loma i połączenia zwiedzania wnętrz z angielskim podwieczorkiem w tamtejszej restauracji. W trakcie zwiedzania, przez dwie godziny, obeszłam z wnuczkami prawie wszystkie z 98 komnat rozmieszczonych na trzech kondygnacjach. Najbardziej imponujące wrażenie zrobiły na nas: wielka sala z 18 metrowym sufitem, jadalnia bogato zdobiona rzeźbionymi detalami i kryształowymi żyrandolami i eleganckie sypialnie. W zamku znajdują się zamaskowane, tajemnicze przejścia np. ukryte drzwi w bibliotece i długi tunel w podziemiach, prowadzący na drugą stronę ulicy do stajni i garaży. W garażach można obejrzeć wystawę samochodów z epoki, można także wspiąć się wąskimi, krętymi schodami na jedną z dwóch wież – Szkocką lub Normańską – z wspaniałym widokiem na Toronto. Wnętrza Casa Loma mają historyczny, lekko tajemniczy urok, co podnosi atrakcyjność zwiedzania tego Zamku na Wzgórzu.
Podwieczorek Angielski (High Tea), zarezerwowany na półtorej godziny i opłacony z góry w pakiecie ze zwiedzaniem Zamku ($75), przerósł choćby połączone apetyty dwóch dorastających wnuczek plus Babi. Dyskretny plastikowy pojemnik, dostarczony przez kelnera, uratował niezjedzone nadmiary różnorodnych kanapeczek, ciasteczek i innych wypieków, co zadowoliło pozostawionego w domu Pana Męża.
***
Cały dzień oglądania transmisji z obchodów inauguracyjnych 47-go Prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa oraz v-ce Prezydenta Jamesa Davida Vance spowodowało nasze zaciekawienie zwłaszcza osobą tego ostatniego. Kopalnią informacji o J.D. okazała się jego autobiografia “Hillbilly Elegy“, wydana w 2016 roku i dostępna w miejskiej bibliotece publicznej w Toronto; nb. wydana również w Polsce pod tytułem “Elegia dla bidoków“. Jest to bardzo szczera i autentyczna w opisie własnych doświadczeń i codziennych zmagań opowieść młodego człowieka, który pisząc tę książkę nie mógł mieć bladego pojęcia dokąd wyniesie go fala kontrrewolucji Trumpa – do stanowiska drugiej osoby w państwie, a równie dobrze przyszłego prezydenta. Dzięki sile swojego charakteru J.D. wydobył się z tzw.nizin społecznych – z rodziny bez ojca, z matką narkomanką i z ubogiej egzystencji białej klasy robotniczej w “pasie rdzy“ w Kentucky. Jedyną pomocą była dla niego babka, o silnej osobowości, która przejęła nadzór nad jego szkołą, dodatkowymi pracami i wywikłaniem się ze środowiska młodocianych chuliganów. Spełnieniem “amerykańskiego marzenia“ były dla J.D. studia prawnicze na Uniwersytecie Yale (po służbie wojskowej w piechocie morskiej), ślub z Ushą – koleżanką ze studiów, troje dzieci i start kariery politycznej jako reprezentant stanu Ohio w Kongresie z ramienia Partii Republikańskiej.
Dalszy ciąg już znamy. J.D. ukazuje się jako pewny siebie przywódca młodych konserwatystów, z dogłębnym rozumieniem prawa, faktów i moralności, co widać szczególnie w tym jak doskonale sobie radzi w stronniczych mass mediach! A ostatnio, na Konferencji Bezpieczeństwa w Monachium, zabłysnął wspaniałym przemówieniem do przywódców europejskich, nawołującym do opanowania zagrożeń wewnętrznych w krajach UE.
Na marginesie – już w 4 lata po ukazaniu się książki, pod tym samym tytułem sfilmował ją Netflix, ze świetną obsadą, zwłaszcza Glenn Close w roli babki i Amy Adams w roli matki.
***

Puryści melomani torontońscy mogli mieć powyższe na uwadze masowo wykupując bilety na koncerty Lisieckiego, przede wszystkim w repertuarze beethovenowskim, w którym zagrał wszystkie pięć koncertów fortepianowych tego kompozytora, w trakcie dwóch wieczorów. W dwóch kolejnych wieczorach zatytułowanych “ Lisiecki gra Szopena “ artysta zagrał Koncert Fortepianowy nr 1 e-moll, z towarzyszeniem orkiestry pod dyrekcją Gustavo Gimeneza. Dodatkowo wieczór wypełniła 1 Symfonia c-moll Brucknera i Uwertura na Smyczki Witolda Lutosławskiego. Lutosławski ( 1913- 1994 ) to filar światowej muzyki współczesnej, a jego “ Uwertura “ to dynamiczna kompozycja, inspirowana polskim folklorem. Utwór jest chętnie wykonywany przez orkiestry smyczkowe na całym świecie, a także ceniony przez publiczność jako kompozycja przystępna i żywiołowa. Lutosławski kilkakrotnie odwiedzał Toronto, współpracując z tutejszym środowiskiem muzycznym i prezentując swoje utwory w MacMillan Theatre na terenie uniwersytetu U of T , aż do 1993 roku. Pewnie nie tylko ja, ale i starsza część licznie zgromadzonej na koncertach Lisieckiego, polskiej publiczności, mogła spotkania z kompozytorem i jego koncerty doskonale pamiętać.
***

Carpaccio z buraka
Składniki: 3 średnie buraki, ugotowane lub upieczone i obrane; 50g sera feta, koziego lub gorgonzoli, pokruszonego; 2 łyżki orzechów włoskich lub piniowych, lekko prażonych; garść rukoli.Sos to klasyczny winegret: oliwa, ocet balsamiczny, musztarda Dijon,miód, sól, pieprz.
Pokroić cieniutko buraki, tak aby były niemal przezroczyste, ułożyć je na dużym płaskim talerzu, posypać serem , orzechami i rukolą, a tuż przed podaniem polać winegretem.
Doskonała przystawka lub lekka kolacja.
Tunia Rybczyńska