„Gość w dom, Bóg w dom” – to jedno z najstarszych i najpiękniejszych polskich przysłów, które od wieków wyraża stosunek Polaków do gości. Głęboko zakorzeniona w kulturze, tradycji i wierze, polska gościnność jest znakiem rozpoznawczym naszego narodu. Niezależnie od czasów, regionu czy sytuacji materialnej gospodarzy, otwarte drzwi i serce dla drugiego człowieka to coś, co dla wielu pozostaje oczywistością.

Z serca, nie z przepychu
Drugie znane przysłowie – „Czym chata bogata, tym rada” – pokazuje, iż nie chodzi o wystawność czy bogactwo, ale o intencję. Polska gościnność nie polega na imponowaniu, ale na dzieleniu się tym, co się ma. Może to być świeżo pieczony chleb, słoik ogórków z domowej spiżarni, gorący rosół czy kawa i ciasto – ale za każdym razem podane z serdecznością, uśmiechem i szczerym zainteresowaniem losem gościa.
Korzenie w tradycji i wierze
Gościnność ma w Polsce swoje korzenie w tradycji szlacheckiej, ale też chrześcijańskiej. Dawniej nie wypadało odmówić podróżnemu noclegu czy posiłku, zwłaszcza w zimie, niezależnie od jego statusu społecznego. Gospodarze przyjmowali pod swój dach pielgrzymów, wędrownych kupców, a często także ubogich, traktując ich jak samego Chrystusa. Ten głęboko moralny obowiązek z czasem przerodził się w obyczaj, który dziś bywa pielęgnowany także w świeckim wymiarze – jako wyraz kultury osobistej i szacunku wobec drugiego człowieka.

Dom otwarty – styl życia
W wielu polskich domach do dziś drzwi dosłownie stoją otworem dla krewnych, sąsiadów, znajomych i przyjaciół. Niespodziewana wizyta nie jest powodem do stresu, ale okazją do spotkania. Wiele osób ma w szafce zapasowe ciasto, „na wszelki wypadek”, a choćby jeżeli nie – zawsze znajdzie się coś do podania: herbata, chleb z masłem, domowe przetwory.
Gość traktowany jest jak ktoś wyjątkowy – zajmuje honorowe miejsce przy stole, gospodarz zabiega o jego komfort, chętnie częstuje i prowadzi rozmowę. Często do wizyty przygotowywany jest cały dom, a dzieci uczone są od małego, iż „trzeba być gościnnym”.
Gościnność dzisiaj
Współczesność, z jej szybkim tempem życia, pracą zdalną, zamknięciem w cyfrowym świecie i rosnącą prywatnością, z pewnością wpłynęła na obyczaje. Coraz rzadziej spotyka się spontaniczne wizyty sąsiadów czy niedzielne obiady „na zapasowy talerz”. Mimo to polska gościnność nie zniknęła – zmieniła tylko formę. Częściej przybiera postać zaproszeń na specjalne okazje, spotkań rodzinnych lub integracyjnych, ale duch otwartości i serdeczności przez cały czas żyje.
Co więcej, wielu obcokrajowców odwiedzających Polskę właśnie ten aspekt naszej kultury podkreśla najbardziej – iż w Polsce czuć się można jak u siebie w domu. I nie ma w tym przesady.
Polska gościnność to nie tylko piękna tradycja, ale też cecha, która buduje relacje, przełamuje bariery, uczy empatii i zbliża ludzi. W świecie pełnym nieufności i dystansu warto przypomnieć sobie o prostym geście zaproszenia, podania herbaty, wysłuchania – zwłaszcza gdy ktoś znajdzie się w potrzebie, bo jak mówi inne znane przysłowie: „Gość odpłaci się sercem, nie złotem.”
Niech więc nasze domy – też te polonijne – przez cały czas będą miejscem, gdzie gość jest mile widziany, a gospodarz – rad, choćby jeżeli jego chata skromna. Bo właśnie w tej prostocie tkwi największe bogactwo – człowieczeństwo.
WEM
„W kulturze polskiej gościnność rozumiana jest jako: serdeczność, życzliwość i bezinteresowność. Można dodać, iż oznacza to przygotowanie jedzenia, zaopiekowanie się gościem, aby spędził miło czas, a czasami również przenocowanie. Oczywiście nie każdego i nie zawsze. Jednak mniej więcej takie cechy przypisuje się tzw. gościnności polskiej. Cechy te nawiązują do wzorców z dawnego okresu, pielęgnowanych np. w starych dworach szlacheckich” – Adam Pisarek, doktor nauk humanistycznych, kulturoznawca – Instytut Nauk o Kulturze Uniwersytetu Śląskiego