W 1966 roku urodziła się moja piękna córka. Siedem lat później małżeństwo się rozpadło. Nigdy więcej nie wyszłam za mąż, ponieważ nie chciałam sprawić przykrości mojej ukochanej córce. Całe moje życie było poświęcone tylko jej.
Zdobyła doskonałe wykształcenie, znalazła pracę w znanej firmie. Wyszła wcześnie za mąż. Kupiłam jej i urządziłam mieszkanie w prestiżowej dzielnicy stolicy, bo w tamtym czasie mogłam sobie na to pozwolić. Ale niedługo pojawiły się problemy zdrowotne, a później także w pracy.
To właśnie w tym trudnym okresie przyjaciółka mojej córki nie mogła już dłużej milczeć. Po tym, co usłyszałam, długo nie mogłam dojść do siebie. Nie mogłam uwierzyć w to, co usłyszałam o moim dziecku. Bardzo to przeżywam, ponieważ w naszej rodzinie nigdy nie zdarzyło się nic podobnego. A ona tak starannie to przede mną ukrywała.
Pewnego razu, podczas jednej z wizyt, w końcu odważyłam się na rozmowę. Poprosiłam córkę, aby skonsultowała się ze specjalistą, powiedziałam, iż jej wygląd już ją zdradza. Co się wtedy zaczęło! Wyrzuciła mnie za drzwi i jeszcze na odchodnym rzuciła za mną mnóstwo „dobrych życzeń”.
Córka sprzedała mieszkanie w stolicy i kupiła ruderę w jakiejś małej wiosce.
Sytuację pogarsza fakt, iż jestem już bardzo stara. Potrzebuję pomocy i wsparcia. Niedawno córka przyjechała. Wyglądała na w miarę normalną. Prosiła, żeby zamieszkać u mnie, obiecywała, iż będzie się mną opiekować. Z euforią przekazałam tę wiadomość pracowniczce socjalnej, która mnie odwiedza, oraz znajomym, ale oni nie podzielili mojego entuzjazmu. Wszyscy zgodnym chórem twierdzą, iż córce zależy jedynie na mieszkaniu, ale ja nie mogę w to uwierzyć.
Problem polega na tym, iż każdy z moich znajomych już kiedyś proponował, iż zajmie się mną w zamian za moją trzypokojową kawalerkę. Pracowniczka socjalna choćby przyniosła mi umowę, ale niczego nie podpisałam.
Komu wierzyć, nie wiem! Jak nie zostać bezdomną i nikomu niepotrzebną?