Teściowa zarzuciła synowej, iż za dużo je. Młodzi się obrazili i się wyprowadzili. A potem wszystko się zmieniło…

przytulnosc.pl 20 godzin temu

Marek był postawnym mężczyzną – a i żonę znalazł sobie w podobnym rozmiarze. Jego mama, pani Genowefa, początkowo była szczęśliwa: „W końcu się ustatkował!”, pomyślała z ulgą. Tyle razy słyszała od męża: „Kto weźmie takiego tłuścioszka?”, iż ślub syna był dla niej prawdziwym triumfem. Nie przeszkadzało jej nawet, iż Laura – synowa – ważyła kilka mniej niż Marek.

Prawdziwe problemy zaczęły się po ślubie, gdy młodzi zamieszkali w małym M-3 w Gnieźnie z teściami. Genowefa, mimo iż lubiła gotować, gwałtownie poczuła się jak kucharka w szkolnej stołówce. Garami gotowała obiady, a jedzenie znikało z lodówki w mgnieniu oka. Marek – w trakcie „poszukiwania siebie” – rzucił pracę i zaczął dorabiać zdalnie, a Laura również nie kwapiła się do podjęcia zatrudnienia.

Pani Genowefa zacisnęła zęby, ale pewnego wieczoru, gdy usłyszała za drzwiami, jak młodzi planują dziecko, pękła.

– Marek, wybacz, ale nie damy rady was utrzymać – powiedziała stanowczo, gdy Laura była w łazience. – Ona już teraz zjada za troje!

Ojciec Marka, pan Zdzisław, poparł żonę. I wtedy się zaczęło. Marek, dotknięty do żywego, ogłosił, iż się wyprowadzają. gwałtownie znaleźli mieszkanie, podjęli pracę. I co interesujące – od momentu, gdy sami musieli się o siebie zatroszczyć, zaczęli chudnąć i… dojrzewać.

Kilka miesięcy później Genowefa i Zdzisław wracali z wizyty u znajomych. Zimą, przy wejściu do sklepu „Biedronka”, zobaczyli Laurę. Kobieta chciała ją zignorować, ale Laura podbiegła z uśmiechem. I wtedy wydarzyło się coś niespodziewanego – złodziej próbował wyrwać Genowefie torebkę. Zanim ktokolwiek zareagował, Laura rzuciła się na napastnika, obezwładniła go, ale sama została raniona nożem.

Kobieta przeżyła tylko dlatego, że… jej warstwa tłuszczu ochroniła narządy wewnętrzne.

Po tym zdarzeniu Genowefa spojrzała na synową zupełnie inaczej. Już nie była „żarłoczną synową”, tylko dzielną, dobrą kobietą, która – mimo dawnych nieporozumień – ryzykowała życie dla niej.

Minął rok. Genowefa zaniemówiła, gdy zobaczyła… Laurę w telewizji. Prowadziła program jako prezenterka – promienna, szczupła, elokwentna. Okazało się, iż po wyprowadzce Laura postawiła na siebie. Zaczęła od kursów wizażu, ale ostatecznie trafiła na casting do radia, a potem do telewizji. Marek schudł razem z nią. Zmiana trybu życia, odcięcie od „karmicielki”, zmieniło ich życie.

Po pewnym czasie odwiedzili rodziców Marka. Podziękowali za „kopniaka”, który ich zmusił do działania.

Morał? Czasem największym aktem miłości rodziców nie jest trzymanie dzieci blisko – ale wypchnięcie ich z gniazda. Bo życie zaczyna się wtedy, gdy musimy stanąć na własnych nogach.

Idź do oryginalnego materiału