Teściowa nie da złych rad

newsempire24.com 1 dzień temu

W końcu Krzysztof i Bogna wprowadzili się do swojego dużego domu. Dwupiętrowy, przestronny – idealny dla nich i trójki ich dzieci. Każde miało swój pokój, wszyscy byli zachwyceni. Tylko najmłodsza Zosia jeszcze nie rozumiała, co znaczy mieć własną przestrzeń – miała ledwie półtora roku.

“Dziękuję ci, kochanie, za ten cud – powiedziała Bogna, przytulając się do męża. – Cudownie jest być panią tego domu. Chociaż chłopcy biegają jak szaleni, ale cóż… dzieci muszą się rozwijać.”

Z czasem zrozumiała jednak, iż utrzymanie porządku w takim domu to nie lada wyzwanie, szczególnie z trójką maluchów. Janek miał siedem lat, Staś cztery, a Zosia ledwo stawiała pierwsze kroki.

Pewnego wieczoru, gdy Bogna zmywała naczynia, a dzieci bawiły się w pokoju, Krzysztof leżał na kanapie przed telewizorem. Nagle zadzwonił jego telefon.

“Cześć, Bartek – usłyszała głos męża. – U nas wszystko w porządku, a u ciebie?”

Bogna domyśliła się, iż dzwoni młodszy brat Krzysztofa. Mieszkał w innym mieście razem z matką. Choć Bartek miał już trzydzieści lat, wciąż był kawalerem i nie śpieszyło mu się do zmian. Po krótkiej rozmowie Krzysztof oznajmił z uśmiechem:

“Bartek się żeni. Zaprosił nas na wesele.”

“Naprawdę? – zdziwiła się Bogna. – Myślałam, iż nigdy nie założy rodziny. Sam przystojniak, kobiety za nim szaleją, a mama go obsługuje. Życie jak w bajce. Tylko praca u niego… no wiesz, klubowe imprezy, mimo iż studia skończył. Wieczny lekkoduch.”

Mąż milczał, wyraźnie zamyślony.

“Ty przynajmniej jesteś pracowity – ciągnęła Bogna. – Energiczny, ambitny. Zupełne przeciwieństwo brata. Bartek wciąż w tym klubie?”

“Tak, dalej jest DJ-em – odparł Krzysztof.

“A kim jest jego narzeczona?”

“Bartek kilka mówił. Powiedział tylko, iż ma na imię Ola i pracuje jako nauczycielka w podstawówce.”

Bogna usiadła obok męża, widząc, iż coś go trapi.

“Gdzie oni będą mieszkać? Może Ola ma swoje mieszkanie?”

“Właśnie do tego zmierzam – spojrzał na nią poważnie. – Co powiesz, gdyby mama zamieszkała z nami? Jej kawalerka jest za mała dla dwojga. A u nas przecież miejsca pod dostatkiem.”

Bogna milczała, ważąc w myślach życie pod jednym dachem z teściową. Krzysztof też czekał w napięciu.

W końcu potrząsnęła swoimi kręconymi włosami i oznajmiła:

“Wiesz co? Nie mam nic przeciwko. Przyda się pomoc z dziećmi.”

“Jesteś niesamowita, kocham cię – ucałował ją w policzek.

Teściową, Irenę Janowską, Bogna znała słabo. Czasami do nich przyjeżdżała, ale tylko na krótko. Zawsze na jedną noc i wyjeżdżała – w tak krótkim czasie nie sposób kogoś poznać. Ale mieszkać razem… to zupełnie inna sprawa. Ostatni raz była u nich rok temu, na chrzcinach Zosi, ale i wtedy nie zabawiła długo.

Irena Janowska – kobieta po sześćdziesiątce, miła, spokojna, zadbana. Uprzejma i życzliwa wobec Bogny, wnuki uwielbiała. Chociaż Bogna w duchu myślała:

“Nie może być aż tak idealna. Każdy ma jakieś dziwactwa. No ale… zobaczymy.”

Te myśli dręczyły ją przez całe dwa miesiące, aż do dnia, gdy Krzysztof musiał pojechać sam na wesele brata. Bogna nie mogła – Zosia zachorowała. Została w domu z dziećmi.

Po trzech dniach wrócili – mąż i jego matka.

“No to jest – pomyślała Bogna. – Spalone mosty. Teraz nasza rodzina powiększyła się o jedną osobę.”

Irena nie przyjechała z pustymi rękami. Oprócz swoich rzeczy przywiozła prezenty. Zosi wręczyła dużą lalkę, a chłopcom – ogromne samochody. Wieczorem długo rozmawiali, Krzysztof opowiadał o weselu.

“Ola to porządna dziewczyna. Mądra, ładna, Bartka w garści trzyma – a wierz mi, to nie lada wyczyn. choćby słucha jej, choć jest od niego młodsza.”

Teściowa przytakiwała, nie mówiąc nic złego o młodszej synowej. Bogna choćby w duchu ją pochwaliła. Dla Ireny przeznaczyli osobny pokój – była zachwycona.

Przez pierwszy tydzień Bogna bacznie ją obserwowała. Ale teściowa zachowywała się niemal jak idealna babcia: czytała wnukom bajki, bawiła się z nimi, pomagała w sprzątaniu, czasem coś ugotowała.

“Mamo, babcia nauczyła mnie wiązać sznurowadła! – pochwalił się Staś.

“A ja już płynnie czytam! – dodał Janek, który we wrześniu szedł do szkoły. – Babcia ze mną ćwiczy.”

Bogna była zadowolona. Myślała nawet, iż teściowa niczego złego nie wniesie do ich domu. Wszystko wydawało się idealne.

Aż pewnego dnia Irena oznajmiła:

“Bognusiu, widzę, jak się męczysz z dziećmi. Wezmę na siebie gotowanie – odciążę cię w kuchni.

“Dziękuję, mamo – Bogna omal nie rzuciła się jej na szyję. – To będzie ogromna pomoc. Gotowanie zabiera mi mnóstwo czasu.”

Krzysztof też był obecny przy tej rozmowie.

“Mamo, co tydzień robimy duże zakupy, ale jeżeli będziesz czegoś potrzebować, powiedz. Możemy też zamówić dostawę. A w ogóle… umiesz obsługiwać komputer?”

“Trochę umiem – uśmiechnęła się skromnie. – Staram się nie zostawać w tyle. Myślę, iż z zamówieniem dam sobie radę.”

Wieczorem jedli razem smaczną kolację – pieczonego kurczaka z kaszą gryczaną. Dzieci zajadały kaszę, co zdziwiło Bognę – zwykle Janek i Staś narzekali. Irena gotowała wyśmienicie i różnorodnie. Bogna nigdy nie miała takiej łatwości w kuchni, ale cieszyła się, iż dzieci jedzą z apetytem.

“Krzysiu, skoro mamy już opiekunkę do dzieci, może wyjdziemy gdzieś wieczorem? Wieki nigdzie nie byliśmy – zaproponowała.

Wcześniej panicznie bała się zostawić dzieci z kimś obcym. Ale teraz miała własną babcię pod ręką.

“Oczywiście, idźcie – zachęciła teściowa. – Zajmę się wszystkim. Tylko powiedzcie, co trzeba zrobić.”

“Jak zawsze – nakarmić, wykąpać i położyć spać.”

Krzysztof i Bogna wyszli. Wieczór był cudowny – spacer po parku,Po powrocie zastali Irenę grającą w gry komputerowe, a gdy kilka dni później wybrała się sama do klubu, Bogna zrozumiała, iż teściowa to kobieta pełna niespodzianek, ale może właśnie to sprawi, iż ich życie stanie się ciekawsze.

Idź do oryginalnego materiału