Milczałam przez dekadę

twojacena.pl 3 godzin temu

Już dość milczenia! krzyknęła Hanna, uderzając dłonią w stół. Dziesięć lat znosiłam twoje zachowanie, a teraz jeszcze to!

Zofia siedziała naprzeciwko, nie podnosząc wzroku. Ręce jej drżały, gdy uniosła do ust filiżankę kawy. Na stole między nimi leżała zmięta notatka ze szpitala.

Czego ode mnie chcesz? zapytała ledwie słyszalnie Zofia.

Prawdy! Hanna zerwała się z krzesła i zaczęła chodzić po kuchni. Chcę znać prawdę! Dlaczego milczałaś? Czemu nie powiedziałaś mi wtedy, iż wiesz?

Zofia postawiła filiżankę. Kawa rozlała się, tworząc niewielką kałużę.

Bałam się wyznała. Bałam się, iż mnie znienawidzisz.

A teraz? Już nie boisz się? głos Hanny drżał ze złości. Teraz, gdy sama wszystko odkryłam?

Sąsiadka z dołu zastukała w kaloryfer. Hanna usiadła z powrotem, próbując się uspokoić. Ale ręce wciąż się trzęsły.

Opowiedz mi wszystko zażądała. Od samego początku.

Zofia otarła łzy rąbkiem chusteczki.

Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. Byłaś taka szczęśliwa, właśnie po ślubie…

Nie wykręcaj się! Mów wprost!

Widziałam Andrzeja z tamtą kobietą w kawiarni na Marszałkowskiej. Siedzieli przy stoliku pod oknem, trzymali się za ręce. Była w ciąży.

Hannie wydało się, iż ziemia usuwa się spod nóg. Wiedziała o zdradzie męża, ale nie iż ktoś widział ich razem tak dawno.

Kiedy to było?

Pół roku po waszym ślubie Zofia mówiła ledwie słyszalnie. Szłam z pracy do domu, przypadkiem ich zobaczyłam. Najpierw nie uwierzyłam, iż to Andrzej. Ale potem wyszli na ulicę i poznałam go bez wątpliwości.

I co dalej?

Chciałam podejść, ale… Zofia zawahała się. Pocałował ją. Czuło, jak, jak całuje się ukochaną kobietę. Położył jej dłoń na brzuchu.

Hanna zamknęła oczy. Wspomnienia napłynęły bolesną falą. Ten okres ich małżeństwa, gdy marzyła o dziecku, a Andrzej wciąż odkładał decyzję.

Więc miał już wtedy dziecko z inną?

Nie wiem. Może. Haniu, naprawdę chciałam ci powiedzieć, ale…

Ale zdecydowałaś się milczeć. Dziesięć lat!

Zofia drgnęła od ostrego tonu przyjaciółki.

Myślałam, iż to minie. Że opamięta się i wróci do ciebie. Ty byłaś tak zakochana, planowałaś dzieci, kupowałaś ubranka…

Dziecięce ubranka powtórzyła z goryczą Hanna. A on w tym czasie wychowywał cudze dziecko.

Wstała i podeszła do okna. Na podwórku bawiły się dzieci, beztrosko śmiały się i biegały między huśtawkami. Hanna tak marzyła o własnych. A teraz miała czterdzieści trzy lata i czasu pozostało niewiele.

Haniu, wybacz mi Zofia podeszła do przyjaciółki. Rozumiem, iż postąpiłam źle. Ale nie chciałam burzyć twego szczęścia.

Jakiego szczęścia? Hanna odwróciła się do niej. Szczęścia, by żyć z kłamcą i zdrajcą? Szczęścia, by tracić najlepsze lata na człowieka, który cię nie kocha?

Kochał cię! Widziałam, jak na ciebie patrzył.

Widziałaś? Kiedy widziałaś? Kiedy zdradzał mnie z ciężarną kochanką?

Zofia spuściła głowę. Słowa przyjaciółki biły mocno, ale rozumiała, iż zasłużyła na każde.

Myślałam, iż dobrze robię wyszeptała.

Dobrze? Hanna zaśmiała się, ale śmiech jej był pełen bólu. Dobrze byłoby powiedzieć mi prawdę wtedy. Może nie straciłabym na tego człowieka dziesięciu lat życia.

Z przedpokoju zadzwonił telefon. Hanna poszła odebrać, a Zofia została przy oknie.

Halo? zmęczonym głosem powiedziała Hanna do słuchawki.

Cześć, Andrzej. Zatrzymam się dziś w pracy. Nie czekaj na kolację.

Hanna spojrzała na zegarek. Siódma wieczór. Dzień pracy dawno się skończył.

Rozumiem odparła sucho. Do widzenia.

Odłożyła słuchawkę i wróciła do kuchni. Zofia siedziała przy stole, miażdżąc w dłoniach chusteczkę.

On dzwonił?

Tak. Znów się spóźni.

Haniu, a może teraz jest inaczej? Może się zmienił?

Hanna wyciągnęła z torebki kilka zdjęć i rzuciła je na stół.

Spójrz sama.

Zofia pochyliła się nad fotografiami. Widać było na nich Andrzeja z tą samą kobietą, teraz starszą, a obok nich stał chłopiec około dziewięcioletni.

To jego syn wyjaśniła Hanna. Wczoraj wynajęłam prywatnego detektywa. Okazuje się, Andrzej już od dziesięciu lat prowadzi podwójne życie. Oficjalnie mieszka ze mną, a faktycznie ma inną rodzinę.

Zofia zakryła usta dłonią.

Boże, Haniu, nie wiedziałam…

Oczywiście, iż nie wiedziałaś. Bo przez dziesięć lat milczałaś, zamiast powiedzieć prawdę.

Ale gdybym ci wtedy powiedziała, uwierzyłabyś mi?

Hanna zamyśliła się. Czy naprawdę uw
Sergiusz wszedł do mieszania blady jak ściana, a Lena wstała z fotela, spoglądając mu prosto w oczy teraz, po dziesięciu latach kłamstw, jej milczenie w końcu zostało przełamane i musiała usłyszeć prawdę, choćby miała się rozpaść na kawałki, bo tylko autentyczność mogła oczyścić jej życie.

Idź do oryginalnego materiału