Moja teściowa to mój najlepszy przyjaciel
– Tego o mojej matce nigdy więcej! – Oskar uderzył pięścią w stół tak mocno, iż podskoczyły filiżanki. – Ona dla nas życie by dała!
– Dała? – Malwina odwróciła się znad kuchenki, wymachując chochlą. – Twoja mamusia znowu zabrała klucze i wpadła bez zapowiedzi! Stałam w szlafroku, włosy nieuczesane! A ona mi wykład o porządku w domu robi!
– Co się z tobą dzieje? Przecież wcześniej uwielbiałaś Danutę…
– Wcześniej byłam naiwną durnicą! – głos Malwiny drżał ze złości. – Myślałam, jaka wspaniała teściowa mi się trafiła. A tu się okazuje, iż ona tylko każde mrugnięcie mi śledzi!
Danuta Nowak zatrzymała się w progu kuchni, słysząc tą rozmowę. W ręku trzymała siatkę z drożdżówkami – upiekła rano, myślała, iż dzieci ucieszy. Serce ścisnęło się boleśnie. Czyżby naprawdę przeszkadzała? Czy Malwina tak jej nienawidzi?
– Mamo? – Oskar odwrócił się, widząc matkę w drzwiach. – Długo tu stoisz?
– Ja… – Danuta zawstydzona spojrzała na synową, potem na syna. – Drożdżówki przyniosłam. Z serem, wasze ulubione.
Malwina odwróciła się znów do kuchenki, ramiona naprężyły się. Zawisła ciężka, kłopotliwa cisza.
– Mamo, wchodź – Oskar sięgnął po krzesło. – Herbaty się napijemy.
– Nie, lepiej… pójdę do domu – cicho powiedziała Danuta, stawiając siatkę na stole. – Widzę, przyszłam nie w porę.
Odwróciła się i gwałtownie poszła do wyjścia, starając się nie pokazać, jak boli. Za plecami słyszała stłumione głosy syna i synowej, ale nie chciała rozróżniać słów.
W domu Danuta Nowak usiadła przy oknie z filiżanką ostudzonej herbaty. Jak to się stało? Gdy Oskar przyprowadził Malwinę na spotkanie, od razu polubiła dziewczynę. Taka miła, skromna, z dobrymi oczami. I Malwina wtedy wydawała się szczera, nazywała ją mamą, radziła się w domowych sprawach.
A teraz? Czyżby naprawdę wtrącała się nie w swoje? Może rzeczywiście zbyt często do nich wpada? Ale przecież mieszkają w sąsiednim bloku, tylko przez podwórko przejść. I wnuka chciałaby zoczyć, swojego Filipka.
Telefon zadzwonił wieczorem. Malwina.
– Danuśko, mogę do pani wpaść? Samotnie…
– Naturalnie, kochanie, wpadaj.
Malwina przyszła zaczerwieniona, zapłakana. Usiadła naprzeciw teściowej, dłonie ściskając w pięści.
– Chciałam przeprosić – zaczęła urywanym głosem. – Za ten poranek… Przy Oskarze… Nie należało tak.
– Malwinko, co się jednak stało? – Danuta pochyliła się do synowej. – Co cię tak zdruzgotało?
– Wszystko się jakoś nawaliło – Malwina otarła oczy rękawem. – W pracy redukcje, nie wiem, czy mnie zostawią. Filip choruje trzeci tydzień, lekarce nie mówią nic konkretnego. A Oskar… on nie widzi, iż już prawie kwiczę. Robota, dom, bachor… A tu pani wpada, ja nieogarnięta, nieposprzątana…
– Oj, córeńko – Danuta przysunęła się, objęła Malwinę za ramiona. – Tamby ci z powodu bałaganu przejmować się? Jaż nie obca ciotka, rodzina.
– Właśnie o to chodzi – szlochnęła Malwina. – Pani jest wzorową gospodynią, zawsze u pani ład, gotuje pani wyśmienicie. A ja przy pani czuję się jak niezdara.
Danuta zdumiona spojrzała na synową.
– Malwinko, co ty wygadujesz? Jak niezdara? Tyś jest znakomitą żoną i matką. A dom… Tamże dom, gdy bachor się męczy i praca się rozpada.
– Naprawdę nie pani potępia? – Malwina podniosła zapłakane oczy.
– Żebyś wiedziała, kochanie. Sama przez to przechodziłam, jak Oskarka hodowałam. Pamiętam, zachorował na świnkę, gorączka do czterdziestu, ja tydzień oka nie zmrużyłam. A teściowa moja przychodzi, widzi nieumyte miski i zaczyna mnie jętać. Do dziś żal.
Malwina pierwszy raz od dawna się uśmiechnęła.
– A ja myślałam, iż pani mnie krytykuje. Patrzy, jak żyje, dom zaniedbany, mężowi żarcie nie wartkie…
– Jezusie – pokręciła głową Danuta Nowak. – Przecież tylko pomóc chciałam. Drożdżówki upiekę, byście nie musieli gotować. Filipka posiedzę, jak interesy załatwiacie. A wychodzi, iż tylko dokuczam.
– Nie dokucza pani – cicho rzekła Malwina. – Tylko ja jestem głupia. Napięłam się i na panią naprężyłam.
– Wiesz co? – Danuta wstała, poszła do kuchni. – Pijmy porządną herbatę, z serniczkiem. I opowiedz mi o tej robocie. Może coś wymyślimy.
Siedziały do północy. Malwina opowiadała o trudach na stanowisku, o tym, jak się martwi o Filipa, jak męczy ją ciągły zgiełk. Danuta
Danuta słuchała, przytakując i wspierając, a od tego wieczoru zaczęła się między nimi przyjaźń, która z czasem stała się równie mocna jak więzy krwi.