Wiosenny słońce wdrapało się przez parapet, wysyłając ciepłe smugi światła na świeżo pomalowane ściany. Ewelina stała przy kuchence, mieszając rozgrzewający borowik i nieco iskrały jej wzrok w stronę zegara. Musiała wstać wcześniej obiecywała mężowi, iż zgotuje jego ulubione danie. Michał cały wieczór był sęp z miny, więc postanowiła go ucieszyć.
Ewelusiu, widziałaś mój granatowy krawat? Michał wyjrzał z sypialni, zapiąwszy tylko połowiczkowo koszulę.
W szafie, po prawo, wczoraj go prasowałam odparła Ewelina, nie przerywając pracy.
Śniadanie przebiegło w znajomej ciszy. Michał przeglądał wiadomości w telefonie, rzutując krótkie prychnięcia, a Ewelina obserwowała jego jedzenie. Chciała zapytać, co go niepokoi, ale postanowiła poczekać jeżeli coś poważnego, to on sam powie.
Smacznie Michał odstawił filiżankę kawy. Ewelusiu, chciałem ci powiedzieć… Ojciec dorabia. Dziś. Przez jakiś czas zostanie u nas.
Ewelina zamarła z podniesioną filiżanką. Janusz? Ten sam, który na ich ślubie rzucił skandal, kwestionując jej niedowartość dla syna? Sercem go nie chwalił przez dwa lata, choćby nie życzono im urodzin?
Kiedy przyjedzie? tylko wyszeptała.
Wieczorem. Ogarnął go z pracy Michał wypatrywał jej oczu. Powiedział, iż z mamą wszystko się zaczyna rozsypywać. Chce spokojnie pofatygować u nas, dopóki nie porządkują.
Spokojnie pofatygować? Ewelina odstawiła filiżankę i oparła się o blat kuchenny. Michał, on… Pamiętasz, jak się zachowywał?
Zmienił się westchnął. Po infarkcie wszystko zrobił inaczej. Nie mogłem mu odmówić, Ewelusiu. To mój ojciec.
Powinieneś był najpierw z nami porozmawiać Ewelina zaczęła gromadzić naczynie z stołu. Musiałam przeterminować cały tydzień. Mam istotny projekt, miała pracować z domu.
Przepraszam Michał zaczął ją objąć z tyłu. Wie, iż winien był wcześniej cię przedstawiać. Bałem się, jakbyś reagowała.
A słusznie się bałeś Ewelina wyszarpnęła się z jego ramion. Idź, opóźnisz się. Wieczór pogadamy.
Cały dzień mijał jak w mgiełce. Ewelina próbowała skupić się na pracy, ale myśli powracały do nadchodzącego wizyty. Janusz był człowiekiem z poświęcenia były wojskowy, przyzwyczajony do poleceń. Po śmierci matki Michała ożenił się z kobieta o dwadzieścia lat młodsza od siebie, a teraz ich małżeństwo zdaje się rozszczepywać.
Wieczorem Ewelina powyprała całą mieszkanie, zamieniła pościel na gościnne pokoje i przygotowała kolację. Będzie co chce, postanowiła, rozkładając talerze.
Zadzwoniła dokładnie o siedem. Ewelina wzięła głęboki oddech i poszła otworzyć.
Przed drzwiami stał Michał, a za nim wysoki, siwoszyja mężczyzna z latarniową postawą. W ręce trzymał zardzewiały, brązowy bagaż.
Dzień dobry, Pan Janusz Ewelina spróbowała uśmiechnąć się, choć całość była osłabiona. Żegnajmy ze starszych.
Dzień dobry, Ewelino głos teścia zabrzmiał barwniej, niż pamiętała. Dziękuję, iż przyjęliście mnie.
Proszę, proszę. Kolacja praktycznie gotowa.
W trakcie kolacji rozmawiał głównie Michał. Opowiadał o pracy, o ich nowej Windzie, planach wypoczynek. Janusz kiwał głową i zadał pytania, a Ewelina cicho kładła jedzenie na talerze.
Wspaniale, iż smacznego nagle rzekł teść, patrząc na Ewelinę. Wszystko gotujesz tak dobrze?
Naprawdę się uczyła odpowiedziała, zaskoczona komplementem.
Moja Renata, za życia, również była świetna. A Barbara mówi, iż to wcale nie żenское sprawy westchnął Janusz. Jak to wyciągać z pieca? Współczesna kobieta, co z nią wezmą.
Ewelina spojrzała na Michala, on lekko wzruszył ramionami.
Panu Januszu, pokażę pokoje powiedziała, gdy kolacja się skończyła. Tam jest osobna łazienka, telewizor.
Janusz wsiąkł za nią w pokoje, omaluj się i położył walizkę przy łóżku.
Miałeś to u siebie powiedział, przecierając rękę po oparciu krzesła. Udoma. Uytyczna.
Dziękuję Ewelina poczuła, jak napięcie trochę ulu. jeżeli coś zaopiekujesz chcesz.
Rano Ewelina obudziła się z dźwięków na kuchni. Godzina wskazywała sześć. Michał jeszcze spał. Zasuliła ręcznik i wyszła na obejrzenie.
Na kuchni robił zabawkowy ciąg Janusz. Na czajnik parzył, a on, w koszulce sportowej, cię nie mił.
Dobre rano rzekł, zauważając Ewelinę. Proszę, jeżeli cię przebudziłem. W Wojsku nam się przyzwyczaiło tak wcześnie.
Nic strasznego Ewelina szła do lodówki. Ja zaraz przygotuję śniadanie.
Nie trzeba, ja za sobą zrobiłem bagietkę. A wy jeszcze śpijcie.
Ewelina zaskoczona patrzyła, jak teść starannie umawia za siebie, zmywa nóż i filiżankę.
Idę na wybieg rzekł, ruszając do drzwi. W park, tu obok. Wracam za godzinę.
Gdy Pan Janusz wyszedł, Ewelina zadzwoniła do koleżanki Anety.
Taniu, nie uwierzysz! K nam teść dorabia. Ten sam. Ale coś się w nim zmieni! Wspokojny, uprzejmy. choćby za sobą wyniósł tacę!
Nie wierzę prychnęła Aneta. Może to jego dwójnik? Pamiętaj, jak szaleć drzwi u państwa? A jak cię tam nazwał, kiedy mieli kupić mieszkanie bez jego wsparcia?
Pamiętam, oczywiście westchnęła Ewelina. Ale ludzie się zmieniają, chyba…
Albo przypominają. Być ostrożna, córatko.
Wieczorem Michał odwalił w firmie, a Ewelina została z teściem na cztery. Przygotowała kolację i czuła na sobie jego spojrzenia.
Czy mogę tobie pomóc? zapytał nagle Janusz.
Przecież coś, może torebki do sałatki Ewelina wrzuła mu talerz.
Chwile pracowali w ciszy. Potem teścic przegarniał.
Ewelino, chciałem się wykąpać przed tobą.
Ona prawie upuściła łyżkę.
Za co?
Za wszystko. Za ślub, za grube słowa, za to, iż nie wspierał was. Byłem niewygodny.
Ewelina ostrożnie odłożyła łyżkę i spojrzała na niego.
Czy coś się stało, Panie Januszu? Dlaczego wtedy zdecydował…
Infarkt zasmial się gorzko. Wiesz, kiedy leżysz na kroplówce nie wiesz, czy przeżyjesz wieczór, wszystko inaczej wygląda. Zrozumiałem, iż sam jestem. Syn nie rozmawia, żona… machnął ręką …z Barbarą jesteśmy obcy. A mogby powieszał wnuczka, gdybym był takim upartym gnojem.
Ewelina nie wiedziała, co odpowiedzieć. Nowy, otwarty Janusz był tak niepozwojąco inny od bożka, którego znała.
Każdy robi błędy w końcu rzekła. Główne poznawanie ich wypowiedzi.
Ja, może nie wypowiedzi, ale zauważyłem Janusz odłożył nóż. I wiesz, co bolesne? Barbara. Myślałem, iż jej szanuję. A okazało się tylko moją emeryturę i mieszkanie. Kiedy zachorowałem, natychmiast zaczęła dostarczać papierki, dary. A potem przypadkiem usłyszał, jak przez telefon powiedziała, iż stary długo nie przeżyje. Wyobrażasz?
Ewelina wyobrażała. Barbara, nowa żona, kobieta w latek 45, od zawsze denerowała ją swoją matematyką.
A teraz będzie z własną квартирą?
Nic uśmiechnął się Janusz. Wcale nie wyjeżdżałem. Dokumenty nie podpisałem. Powiedziałem Barbarze, iż chodzę do syna na chwilę, a adekwatnie chcę zobaczyć, jak się zachowywać. jeżeli przeanalizuje wrócę. A nie to już po prostu rozwód.
Drzwi trzasnęły przybył Michał. Widząc żonę i ojca, spokojnie rozmawiających w kuchni, zamarzł w drzwiach.
Wszystko w porządku? ostrożnie zapytał.
Wszystko dobrze, synu Janusz poklepał go po ramieniu. Ewelina i ja znaleźliśmy wspólny język. Wspaniała żona masz.
Podczas kolacji Janusz powiedział Michaiemu to samo, co Eweline. On słuchał, zmrużywszy czoło, ale nic nie mówił. Po kolacji odwołał Ewelinę do sypialni.
Wierzysz mu? zapytał szeptem.
Nie wiem szczerze odpowiedziała. Ale wydaje się szczery. I, wiesz, mogę sobie wyobrazić Barabary jako polityka dziedziczą.
Przynajmniej Michał zaprzeczył. Zawsze mówiłem, iż ona nie przypadkiem się do niego przylgnęła. Młoda i efektowna i nagle wybrano się za emerytową!
Najlepiej, żeby pofatygować u nas, dopóki wszystko nie potrząśnie stwierdziła Ewelina. W końcu to twój ojciec.
Dni mijały za dnia, a Janusz stopniowo stawał się częścią ich domu. Wstawał wcześnie, robił ćwiczenia, robił sobie śniadanie i szedł do parku. Dni pomagał coś naprawił, szafy zawieszł. Wieczory często siadali razem, oglądali telewizję lub po prostu rozmawiali.
Jednego dnia Ewelina przypadkowo usłyszała rozmowę Michaiła z ojcem.
Tato, nie rozumiem, przesadziłeś tak wcześnie diabeł Eweline? zapytywał Michał. Skoro zawsze była taka dobra.
Powiem ci, synu głos Janusza zabrzmiał żałośnie. Bałem się. Bałem, iż ona zabierze ciebie ode mnie. Że przestaniesz być moim synem. Egoizm, oczywiście. Jednak dopiero gdy sam okazał się sam, zrozumiałem, jak był dobrze.
Ewelina zawiła, słuchając tej rozmowy. Przypomniała jej babci, która kiedyś mówiła: Ludzie nie zli, córciu. Po prostu uderzeni i strachowi.
W niedzielę na obiad przyszli Aneta z mężem. Widząc, jak Janusz pomaga Ewelinie, Aneta rozejrzała się z niedowierzającą miną.
Tak, najpierw nie wierzyłam wyszeptała jej Ewelina. Ale naprawdę zmienił się.
Po obiedzie, gdy mężczyzn odjechali do piłki nożnej, Aneta zaprowadziła przyjaciółkę na boczny.
A nie myślisz, iż coś planuje? Chcesz twoją windę lub pieniądze?
Myślę, iż nie pokręciła głową Ewelina. Sam ma własną trzyosobową. I emerytura w porządku, wojskowa.
Aha, patrz nieufnie powiedziała Aneta. Coś przerażaj podojedzie.
Dwie tygodnie po przyjeździe Jana w drzwiach rozdał głęboki dzwonek. Ewelina otworzyła i zobaczyła kobietę w latek 45, błyszcząco ubraną, z jaskrawym makijażem.
Gdzie mój małżonek? bez wstępów zapytała ona.
To ty, Barbara? domyślała się Ewelina. Wejdź, Janusz jest u nas.
Barbara przeszedł w mieszkaniu, stuknął obcasami.
Kolon! zawołała, widząc ojca wychodzący z pokoju. Nareszcie cię trafiłam! Tak się dzwignęłam!
Ó, naprawdę? zapytał Janusz, tonem bez wyrazu. Myślałem, iż jesteś szczera, żeby się opuścić.
Jak ty możesz tak mówić! Barbara rozwinęła ręce. Zdrowa kamień! Zwrotła wszystko! choćby do Policji chciałam podjąć!
Nie chcesz kłamać, Basio. Wiem, iż sprawdziłaś, czy książeczka oszczędnościowa cały, zamki w mieszkaniu zmienione i iszczka dokumentów.
Barbara zapałała.
Ja… ja po prostu się martwiłam o nasze dobra.
O moje, chcesz powiedzieć poprawił ją Janusz. No cóż, porozmawiajmy szczerze, Basio. Znalazłaś, co stary długo nie przeżyje, i plany zbudowania mojej chaty.
Lico Baryzwajo męża wywróciło się.
To nie prawda! Zrozumiełeś źle!
Wszystko rozumiałem. Na szczęście, na czas. I wiesz co? Janusz wyprostował się. Rozwódkę podaję. Możesz zabrać swoje rzeczy i maszynki, które mi darowałem. Reszta moja.
Jak śmiesz! 짧ала ona. Po wszystkim, co dla mnie zrobiłeś!
A co dla mnie zrobiłaś, Basio? zapytał Janusz zmęczonym głosem. Gotowałaś? Nie, pilnowałaś mnie, gdy byłem chory? Także nie. Kochałaś? Ej, nie.
Barbara zdjęła wzrok na Eweline, która cicho stała na boku.
No, rozumie się! To wszystko ona! Nałożyła cię na mnie! Co, zarzucę na głowa staruszka!
Gadaj głupoty przerwał jej Janusz. Ewelina jest szczęśliwa z moim synem. I wiesz, dopiero teraz zrozumiałem, dlaczego. Ponieważ kocha go z siebie. Nie jego pieniądze, nie jego perspektywy, a samego. Czego ty nigdy nie czułaś do mnie.
Barbara, zrozumiawszy, iż przegrała, okrążyła się i wyszedł z mieszkania, przetrumiając drzwią, tak iż zadrżał lamp.
Przepraszam za tę scenę Janusz zawstydził się. Mam nadzieję, iż to nasza ostatnia spotkanie z Barbarą.
Wszystko w porządku Ewelina uśmiechnęła się delikatnie. Czy herbatki?
Wieczorem, gdy wrócił Michał, opowiedziano mu o wizycie Baryzwaja.
To znaczy, wszystko rozwiązane? spytał ojca. Rzeczywiście ruszasz z wyspa?
Tak pokiwał Janusz. Wystarczy, iż głupstwa w starej wieku. Pofatygować sam, spokojnie.
Zawsze możesz coś z nami zaproponowała Ewelina, do własnych zdziwienia.
Dziękuję, córo zażenował się Janusz. Ale nie chcę wam przeszkadzać. Macie własny. Wrócę do własnego mieszkania. Ale będę pojeżdżaiał na wizyty, jeżeli pozwolicie.
Oczywiście, pozwolimy Michał objął go ramionami. Zawsze żywisz się mile w naszym domu.
Po tygodniu Janusz zebrał swój walizę. Na progu objął syna, potem odwrócił się do Eweline.
Dziękuję ci szepnął. Za to, iż mnie zaakceptowała, mimo przeszłości. Za to, iż dała szansę poprawić. Nauczyłem się wielu rzeczy od was z Michaiłem.
Co? zdziwiła się Ewelina.
Jak winno wyglądać prawdziwa rodzina. Bez maskowania, bez zysku. Gdy ludzie po prostu się kochają.
Kiedy drzwi za teściem założyły, Ewelina przywarła do męża.
Czy można sądzić, iż wszystko tak się rozwali, rzekła.
Tak Michał przytulił ją na czubek głowy. Czasem ludziom po prostu potrzeba czasu, by zrozumieć, co naprawdę dla nich ważne.
Wieczorem zadzwonił telefon. Michał podniósł, słuchał i dał Ewelinie.
To tata powiedział.
Ewelino głos Jana zabrzmiał wzruszony. Chciałem tylko powiedzieć… Mam się za wielkim szczęściem, iż syn taki ma tacy żona. I… Jeśli, w końcu u was pojawi się dzieci… Byłbym szczęśliwy zostać dziadkiem.
Ewelina spojrzała na Michaiła i uśmiechnęła się.
W ogóle my, najpierw zuchowaliśmy ci powiedzieć… Gdzieś za siedem miesięcy zostaniesz dziadkiem.
Na drugim końcu linii zapanowała cisza, potem wyrwali się radośnie.
Faktycznie? Chłopczyk czy pałka?
Jeszcze się nie wie zaśmiała się Ewelina. Ale gdy się zacznie, ty będziesz pierwszy, komu powiemy.
Odkładając telefon, przywarła do męża.
Wiesz, jestem szczęśliwa, iż twój tata dorabia do nas. choćby ze tym starym walizą.
Ja również Michał delikatnie pogłaskał jej płaski brzuch. Nasz padajecu miał szczęście z dziadkiem. Nie każdy dziecko ma dziadka, który mógł zmienić życie w siedemdziesiąt lat.
Za oknem zaczął padać deszcz, ale w mieszkaniu było ciepło i udoma. Czasem życie wysyła niespodziewane skręty, przynosząc walizy z problemami. Ale częściej daje szansę wszystko naprawić. Główne nie przegapić tej szansy.