„Szykuj się, mama z bratem jadą dzielić spadek”: Oszukałaś własnego brata, nie masz sumienia
Zrzekłam się swojej części spadku na rzecz ojca, ale w zamian otrzymałam w darze całe jego mieszkanie. Jego słowa wciąż brzmią mi w uszach: „Zrozumiesz wszystko później. Najważniejsze – nie wierz im, będą kłamać”. Nie od razu pojęłam, o kim mówił, ale teraz wszystko stało się jasne.
Nazywam się Irena. Mam ciotkę Bronisławę, młodszą siostrę mojej matki. Z mamą nie utrzymywały kontaktu – krążyły pogłoski, iż Bronisława przywłaszczyła sobie cały spadek po babci. Wiedziałam, iż mam kuzynostwo – Witka i Kingę. W dzieciństwie bawiliśmy się razem, ale potem kontakt się urwał. Niedawno Kinga odnalazła mnie w mediach społecznościowych i opowiedziała coś, co ścięło mi krew w żyłach.
Moje ostatnie lata były pełne strat. Trzy lata temu odeszła mama. Ojciec czekał, aż skończę studia we Wrocławiu, i niedługo podążył za nią. Tak się kochali – ojciec rozpieszczał mamę, nosił ją na rękach, przynosił kwiaty. Myślę, iż nigdy nie pogodził się z jej śmiercią.
Po śmierci mamy ojciec odziedziczył połowę naszego mieszkania. Zrzekłam się swojej części na jego korzyść, ale ku mojemu zdziwieniu przepisał na mnie całe mieszkanie. „Zrozumiesz później – powiedział. – Nie wierz im, będą kłamać”. Próbowałam dociekać, kim są ci „oni” i o czym mają kłamać, ale ojciec zmienił temat.
Pół roku po jego pogrzebie odezwała się Kinga. Przypomniała, iż jest córką ciotki Bronisławy, i oznajmiła, iż niedługo będzie przejazdem we Wrocławiu. „Musimy się spotkać i poważnie porozmawiać – napisała. – Mam ważne wiadomości”. Nie widziałam powodu, by odmawiać, podałam jej numer i adres, prosząc, by zadzwoniła wcześniej.
Kinga przyjechała tydzień później. Spotkałam ją na dworcu – wyglądała na zaniepokojoną. Zawiozłam ją do mieszkania, a ona, rozejrzawszy się, rzekła: „Ładnie tu u ciebie. Szkoda, iż niedługo będziesz musiała się wyprowadzić”. Weszłyśmy do kuchni, gdzie wysypała wszystko: Witek jest moim przyrodnim bratem. Nie znała szczegółów, ale twierdziła, iż to dlatego babcia zostawiła cały majątek Bronisławie, a nie podzieliła go między córki.
Kinga wyjawiła, iż mój ojciec najpierw romansował z Bronisławą, a gdy zaszła w ciążę z Witkiem, porzucił ją i ożenił się z moją mamą. „Mama z Witkiem niedługo tu przyjadą dzielić spadek – ostrzegła. – Przygotuj się”.
Zamarłam. Witek nic nie dostanie – mieszkanie jest na mnie, oszczędności ojca trzymał w domu, bo nie ufał bankom, a samochód kupiłam sama. Wszystko, co miał ojciec, teraz należy do mnie. Historia o bracie wydała mi się wątpliwa – ojciec zbyt kochał mamę, by tak postąpić. Ale życie może zaskakiwać.
„Dzięki, iż mi powiedziałaś, Kinga – odparłam. – Niech przyjeżdżają, skoro chcą”.
Położyłam ją spać i sama się położyłam. Mam lekki sen i w nocy obudził mnie dziwny szelest. Otworzyłam oczy – Kinga grzebała w mojej szufladzie, oświetlając sobie telefonem.
„Czegoś szukasz?” – spytałam.
Kinga drgnęła, telefon wypadł jej z rąk i roztrzaskał się o podłogę.
„Ja… to… nic” – wyjąkała.
„Kinga, idź spać. A jutro wyjeżdżaj. Nie chcę gości, którzy przeszukują moje rzeczy”.
Rano już jej nie było. Drzwi do mieszkania stały uchylone. Sprawdziłam wszystko – nic chyba nie zginęło.
Kilka dni później zadzwoniła ciotka Bronisława. Sądząc po głosie, była pijana.
„Namówiłaś ojca, żeby przepisał ci mieszkanie, co? – wrzeszczała. – Oszukałaś własnego brata, bezwstydna! On się ożenił, wynajmuje pokój, a to przez twoją matkę! Gdyby nie ona, twój ojciec by się ze mną ożenił. Ona wszystko zrujnowała!”
Nie słuchałam dalej, rozłączyłam się. Więcej nie dzwoniła. Ale Kinga wciąż nachodziła telefonami, żądając, bym kupiła jej nowy telefon w zamian za rozbity – rzekomo to moja wina.
Bronisława z Witkiem nigdy nie przyjechali. Pewnie Kinga powiedziała im, iż mieszkanie jest moje i nic nie da się zrobić. Po kontakcie z tą „rodziną” zrozumiałam, dlaczego mama ich unikała. Takich krewnych lepiej mieć za wrogów.