Szok w sklepach! Ceny jedzenia eksplodują! Polacy w panice, a to dopiero początek dramatu…

eswinoujscie.pl 2 tygodni temu

Polacy stoją w obliczu katastrofy finansowej, jakiej nie doświadczali od dekad. Już niedługo za podstawowe zakupy spożywcze zapłacimy o wiele więcej niż dotychczas. Eksperci biją na alarm, a konsumenci z niepokojem patrzą w przyszłość. Wszystko wskazuje na to, iż rok 2025 przyniesie falę podwyżek, które uderzą z całą siłą w nasze portfele.

Według najnowszych prognoz opublikowanych przez analityków z Credit Agricole, inflacja żywnościowa przekroczy barierę 5%, osiągając punkt kulminacyjny na poziomie 5,5% już w marcu. To niepokojący sygnał – zwłaszcza dla milionów rodzin, które ledwo wiążą koniec z końcem po latach pandemii, wojny i gospodarczego chaosu.

Ceny owoców i warzyw poszybują w górę w sposób wręcz niekontrolowany. Prognozuje się choćby 14% wzrost cen owoców! Marchew, jabłka, śliwki, kapusta – wszystko, co do tej pory było dostępne dla przeciętnego obywatela, staje się luksusem. Drożeją także sery, jaja, mięso, tłuszcze i oleje. Zakupy spożywcze już nie będą takie same.

Jakby tego było mało, winą za dramatyczną sytuację nie można obarczyć jedynie rynku. Odpowiedzialność rozkłada się również na decyzje rządowe. W kwietniu 2024 roku przywrócono 5% VAT na podstawowe produkty żywnościowe, co – jak się okazuje – było tylko preludium do prawdziwej fali drożyzny.

Nie można zapomnieć także o klimacie – susze, przymrozki, zniszczone zbiory. To wszystko prowadzi do dramatycznego spadku podaży, a co za tym idzie – do windowania cen. Do tego dochodzi jeszcze drogi transport, energia i presja płacowa. Efekt? Polacy będą płakać przy kasach.

Co możemy zrobić? Eksperci doradzają planowanie posiłków, szukanie promocji i robienie zapasów na sezon. Ale to tylko półśrodki. W obliczu tak potężnej inflacji żadne domowe triki mogą nie wystarczyć.

Zatroskane głosy płyną z całej Polski. „Nie stać mnie już na warzywa dla dzieci” – mówi pani Marta z Wrocławia. „Owoce to teraz rarytas” – dodaje pan Michał z Rzeszowa. A przecież to dopiero początek.

Czy ktoś jeszcze kontroluje ten kryzys? Czy władze mają plan? Czy polskie rodziny znów będą musiały zaciskać pasa do granic możliwości?

Zegar tyka. A lodówki wielu Polaków… są coraz bardziej puste.

Idź do oryginalnego materiału