Przerażające odkrycie w garnku teściowej
Teściowa zajrzała do garnka i wydała z siebie przerażony krzyk.
Krystyna obudziła się o świcie i, jak zwykle, udała się do kuchni w swoim domu na obrzeżach Krakowa. Ku jej zaskoczeniu, synowa już krzątała się przy kuchence.
Dzień dobry uśmiechnęła się Jagoda, mieszając coś w garnku.
Dzień dobry burknęła Krystyna, marszcząc nos. Co tam gotujesz?
Zupę pomidorową odparła synowa, nie podnosząc wzroku. Bartek ją uwielbia.
Zupę pomidorową? Teściowa wciągnęła powietrze z podejrzliwością. Czy ona zawsze tak śmierdzi?
A jak powinna pachnieć? Jagoda wzruszyła ramionami, przykryła garnek i wyszła z kuchni.
Krystyna, nie tracąc chwili, podbiegła do kuchenki, uniosła pokrywkę i zajrzała do środka. To, co zobaczyła, wycisnęło z niej przeraźliwy wrzask.
Co to za paskudztwo?! wyszeptała, cofając się jak przed trucizną.
Jagoda wróciła z talerzami i, zauważając reakcję teściowej, spokojnie wyjaśniła:
Zupa pomidorowa, Krystyno. Warzywa są z naszego ogródka świeże, dopiero zerwane. Gotowanie z własnych plonów to jak święto.
Święto? zaśmiała się szyderczo teściowa, krzyżując ramiona. Ten ogródek to raczej katorga! Marnować czas na przekopywanie ziemi, gdy wszystko można kupić w markecie? Nie rozumiem was.
Mnie to sprawia przyjemność odparła cicho Jagoda, nalewając zupę. Zapach pomidorów, cebuli i świeżego koperku wypełnił kuchnię. Ziemia daje tyle energii, gdy się z nią pracuje.
Energii? Krystyna przewróciła oczami. To rozrywka dla tych, którzy nie mają nic lepszego do roboty. Normalni ludzie Urwała, widząc, iż Jagoda wciąż się uśmiecha, jakby nie słyszała jej docinków. Dla kogo ty w ogóle ugotowałaś tyle?
Dla nas odpowiedziała synowa. Na kilka dni. Bartek zawsze bierze dokładkę.
Krystyna odsunęła się z przesadą, jakby zapach zupy przyprawiał ją o mdłości.
Ja tego nie tknę! oświadczyła stanowczo. Sam zapach mnie odrzuca! Co ty tam w ogóle wlałaś?
Jagoda westchnęła, unikając spojrzenia teściowej. Kątem oka dostrzegła Bartka, który właśnie wszedł do kuchni i w milczeniu obserwował scenę.
Krystyna nie mogła pojąć, co się stało z jej synem. Jeszcze dwa lata temu Bartek był obiecującym informatykiem, prawdziwym miejskim dżentelmenem. Chodzili razem na wystawy, rozmawiali o nowych restauracjach, snuli plany o jego karierze. A teraz? To wiejskie życie, ten ogród, ta prosta Jagoda! Samo jej imię przyprawiało teściową o dreszcz irytacji.
Bartek zawsze był świetną partią wysoki, inteligentny, przystojny. Ile dziewczyn z dobrych domów wzdychało do niego! Dlaczego wybrał tę wiejską dziewuchę i ten zapadły dom? Krystyna liczyła, iż w końcu mu się znudzi i wróci do miasta. Ale miesiące mijały, a on coraz bardziej pogrążał się w tej wiejskiej idylli.
Postanowiła działać. Zaproszenie od Jagody było idealną okazją. Teściowa miała plan: przypomnieć synowi, kim naprawdę jest, i wyrwać go ze wsi, zanim będzie za późno.
Bartek wszedł do kuchni, objął żonę i zwrócił się do matki:
Mamo, spróbuj zupy. Jagoda gotuje ją perfekcyjnie!
Bartek, wiesz przecież, iż twój ojciec i ja nigdy nie jadaliśmy takich wiejskich polewek odparowała Krystyna. Pamiętam, jak w dzieciństwie krzywiłeś się na widok pomidorowej. Mówiłeś, iż to danie dla staruch.
Jagoda mimowolnie się uśmiechnęła, wyobrażając sobie małego Bartka, odpychającego talerz. Ale teraz był mężczyzną, a jego gusta się zmieniły.
Mamo, czasy się zmieniają odparł, śmiejąc się. Zupa Jagody to arcydzieło. Spróbuj, zobaczysz.
Arcydzieło?! Teściowa aż zaniemówiła z oburzenia. Bartek, ty nazywasz garnek z pomidorami arcydziełem? Prawdziwe arcydzieła są w teatrze, w galerii, a nie w tej chałturze!











