Okazuje się, iż dość duża liczba kobiet w głębi serca nie darzy sympatią swoich synowych. Nie ma otwartej konfrontacji, ale też nie można powiedzieć, iż zarzuty całkowicie nie istnieją. Jak nazywa się żona syna za plecami, kiedy nikt tego nie słyszy? Cóż, powiedzmy, iż jest to różnie. Ale dobrze, iż każda matka ma prawo nie pokazywać, jak jej synowa jest zapisana w jej telefonie komórkowym. Ponieważ czasami prawda może być niezbyt przyjemna.
W tym nie ma nic dziwnego. Psychologowie dawno odkryli „tajemnicę” możliwej niechęci między synową a teściową. To zwykła walka o pierwszeństwo, nic więcej. Każda z kobiet pragnie być na pierwszym miejscu dla ukochanego mężczyzny. Mama – jako matka. A żona, jako miłość całego życia. W niektórych przypadkach rywalki aktywnie walczą ze sobą, a czasem choćby stają się najlepszymi przyjaciółkami. Chociaż drugi wariant zdarza się nie tak często, jak byśmy tego chcieli.
Wyobraźcie sobie, moja synowa Alicja choćby nie wstydzi się tego, iż jej nie podobam się! Co więcej, mówi mi o tym prosto w oczy, przy pierwszej możliwości. I mój syn jest tego świadomy! Tak właśnie, dożywszy sześćdziesiąt lat, czuję się „kochającą” matką i teściową. Wiedziałam, iż posiadanie jedynego dziecka w rodzinie to zły pomysł. Nie można wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka.
Alicja, moja synowa, zawsze wydawała mi się zbyt energiczna, nerwowa. Jeszcze kiedy syn przedstawił nas po raz pierwszy, dziwnie patrzyłam w jej czarne, ogromne oczy. Ciągle biegające i bardzo uważne. Okazało się, iż nie bez powodu trzeba częściej ufać swojej intuicji. Ale wtedy tylko odsunęłam się od niepokojących myśli i próbowałam zaprzyjaźnić się z dziewczyną, którą przyszedł mój Michał. Co adekwatnie mogło pójść nie tak na pierwszym spotkaniu z przyszłą żoną mojego syna?
Po pierwsze, bezczelność. w tej chwili wiele kobiecych czasopism, a także artykuły w Internecie, głosi, iż pierwszym „sygnałem” toksycznej kobiety jest jej nieodpowiednie zachowanie wobec personelu obsługującego. Wyobraźcie sobie, w moim wieku wciąż interesuję się takimi rzeczami. Otóż pewnego razu w kawiarni Alicja zachowywała się wobec kelnera jawnie niegrzecznie. Żądała, aby jej zamienić deser, ponieważ wydawał się jej jakiś zgnieciony, bykała i generalnie zachowywała się prowokacyjnie. Wtedy próbowałam popychać to wszystko na nerwy. I okazało się, iż się myliłam.
Po drugie, wybaczcie mi za takie szczegóły, ale wygląd zewnętrzny. A mianowicie, głębokie dekolty i mini spódnica. A choćby cały mini kostium. Powiedziałabym, iż jest sportowy, ponieważ bardzo obcisły. Ale kto wie, jaka jest teraz moda wśród współczesnej młodzieży. Krótko mówiąc, kolejny znak braku szacunku dla otoczenia. I mnie, w tym również, ponieważ Alicja była poinformowana o naszym spotkaniu i mogłaby założyć coś bardziej przyzwoitego, byłoby to mile widziane.
Kiedy po ślubie młodzi zaczęli mieszkać razem, byłam trochę smutna, ponieważ tęskniłam za jedynym synem. Przez miesiąc praktycznie nie dawałam o sobie znać, ale potem zaczęłam od czasu do czasu dzwonić. To moje dziecko, jestem jego matką, myślę, iż w tym nie ma potrzeby wyjaśniać na prawdę. Okazało się, iż Alicja też nie była z tego powodu zachwycona, więc z czasem zaczęła wystawiać pretensje mojemu synowi. A kilka razy dosłownie moimi uszami słyszałam, jak mówiła mężowi, żeby odłożył słuchawkę. Stała obok niego, ale słyszałam ją, uwierzcie.
Nie chciałam wywoływać skandalu, dlatego na osobistym spotkaniu z synem zapytałam go, co się dzieje. Okazało się, iż Alicja, moja synowa, rzeczywiście jest osobą problematyczną, ale to nie w 100% jej wina. Prawdopodobnie wcześniej była zwykłą, normalną dziewczyną. Ale potem pojawił się u niej chłopak, zaszła w ciążę, ojciec nie chciał wziąć odpowiedzialności i doznała poronienia. Po tym jej psychika zaczęła trochę słabnąć i Alicja musiała zwrócić się do specjalistów.
Czyli rozumiecie, prawda? Moja synowa to wyraźnie nienormalna osoba. Chociaż Michał stara się mnie do tego przekonać. Mówi, iż to tylko stres, i iż pracowali z nią tylko psychologowie. Krótko mówiąc, niedługo wszystko minie. No cóż, ale osobiście mam inne zdanie.
Najbardziej nieprzyjemne wydarzyło się później. Kilka dni później Alicja dowiedziała się o naszej rozmowie z synem od niego samego. I całkowicie wybuchła. Zadzwoniła do mnie, na bardzo podniesionym tonie zaczęła mnie oskarżać, iż próbuję ich rozdzielić z Michałem, iż jestem taka-taka i chcę się jej pozbyć, i wiele więcej. Jedynym pozytywnym momentem we wszystkim tym jest to, iż naprawdę kocha Michała, ale obawiam się, iż to tylko jej nienormalna miłość.
A syn… Całkowicie nie jest w stanie się za mnie obronić. I wciąż nie mogę zrozumieć, o co chodzi. On jakby został zaczarowany przez swoją młodą żonę. Nie jest niegrzeczny, ale ciągle stara się dać mi do zrozumienia, iż jest teraz dorosłym mężczyzną i nie wchodzę w jego rodzinę. Sam decyduje, kiedy zadzwonić, kiedy przyjść w odwiedziny. Krótko mówiąc, wszystko sam. Tylko ja rozumiem, iż tak naprawdę kontroluje ich moja synowa. Całkowicie i całkowicie.
Taki wrażenie, iż została zaczarowana przez Cygankę. A wszystko się zgadza: jest ciemnoskóra, czarnowłosa. Ale, jak bym nie starała się, w te znaki nie wierzę. Wierzę w zdrowy rozsądek. A oto w tym zakresie mogę zauważyć, iż mój syn mieszka w trzypokojowym mieszkaniu swojej żony. Nowym, ze świeżą renowacją. Oczywiście rozumiem, iż nieruchomości w naszych czasach to bardzo istotny zasób. Ale czy naprawdę jest to tak ważne, by stać się przeszkodą między synem a matką? Czy to naprawdę takie zaniedbane?
Wciąż mam nadzieję, iż wszystko między nami jakoś się ułoży. Potrzeba tylko czasu i cierpliwości. Ale jakiś nieprzyjemny głos przez cały czas mi szepcze, żebym przestała cierpieć z powodu bzdur i po prostu skupiła się na swoim życiu. Swoją misję matki wykonałam i dość skutecznie. Mam zdrowe dziecko, które dorosło i ruszyło w dorosłe życie. Jego dalsze euforii i problemy to teraz tylko jego troska… Ale mimo wszystko moje serce ma nadzieję na lepsze.