Staraj się, dziewczyno

twojacena.pl 5 dni temu

Wiesz, córeczko, będziesz musiała bardzo się postarać, żeby wpasować się w naszą rodzinę oznajmiła Jadwiga Stanisławowska z miną surowej nauczycielki.

Kasia ledwo powstrzymała śmiech. To było przewidywalne. Teściowa-dyrektorka już na wstępie uderza nową uczennicę linijką po rękach, choć lekcja choćby się nie zaczęła.

Tomek, siedzący obok, odwrócił wzrok. Widać było, iż ma ochotę mruknąć coś w stylu no i zaczęło się. Ale nie wtrącał się. I słusznie. To nie jego bitwa.

Postarać się? powtórzyła Kasia z pobłażliwym uśmiechem. Proszę doprecyzować, w jakim kierunku. Zapisać się na kurs szycia? A może na tańce?

Rozmowa toczyła się w kuchni Jadwigi. Wszystko tu było drogie i wystawne: firanki z lambrekinami, cukierki w kryształowych wazach, wielki drewniany stół i krzesła w kolorze szampana. Pięknie, ale Kasia nie mogłaby tu mieszkać. Za bardzo idealnie, jakby to nie był dom, a scenografia do programu.

Kasieńko, my jesteśmy rodziną inteligencką wyjaśniła Jadwiga, udając, iż nie słyszy sarkazmu w głosie synowej. Jesteśmy ludźmi dobrze wychowanymi, u nas przypadkowi obcy się nie przyjmują.

Kasia skinęła głową odruchowo, ale już nie słuchała. Ta rola była jej boleśnie znajoma. Już przez to przechodziła, tylko wtedy nie miała ani doświadczenia, ani zdrowej samooceny.

…Piętnaście lat temu Kasia była zupełnie inną osobą: młodą, posłuszną, z ufnymi oczami i wiarą, iż trzeba być dobrą żoną. Męża, Darka, kochała bardzo.

Ale Darek kochał tylko swoją matkę.

Pierwsza teściowa, Halina Bronisławówna, wyraźnie czuła się gwiazdą lokalnego formatu. Miała aktywną postawę życiową, donośny głos i opinię na każdy temat. Już przy drugiej rodzinnej kolacji oznajmiła:

Kurczak suchy jak wiór. No nic, ja ci pokażę, jak trzeba piec, skoro matka cię nie nauczyła.

Kasia wtedy tylko się uśmiechnęła. Wierzyła, iż jeżeli będzie cierpliwa i uprzejma, docenią ją za to. Więc nazywała teściową mamą, gotowała dla niej sałatkę warzywną z mięsem zamiast wędliny (jak prosiła) i pozwalała krytykować wszystko: od koloru szminki po czystość podłóg.

Kiedy urodziła się córeczka, było jeszcze gorzej. Teściowa bez przerwy wygłaszała wykłady na temat jak wychować porządną kobietę. Wszystko z pobłażliwym uśmiechem i aluzjami, iż z Kasi to nauczycielka marna. Jak szewc bez butów.

Pampersy to wymysł dla leniwych! oświadczyła Halina pewnego dnia, wręczając synowej pieluszki tetrowe. Ty będziesz dobrą matką. Prawda?

Darek nigdy się nie wtrącał. choćby gdy córeczka, która jeszcze nie umiała wymówić r, zapytała:

Mamo, a dlaczego ty jesteś głupia?

Kasia aż oniemiała.

Co? Kto ci to powiedział?
Babcia Hala.

Gdy Kasia poprosiła męża, żeby interweniował, ten tylko wzruszył ramionami.

No co ty. Powiedziała i powiedziała. Może w emocjach. Znasz jej charakter.

Kasia znała. Wcześniej się starała. Siedziała przy świątecznym stole i słuchała, jak oszczędzała na serze i zepsuła danie. Kupowała drogie prezenty, bo liczyła, iż w końcu usłyszy pochwałę. Zachowywała się idealnie, aż zrozumiała, iż w oczach Haliny ideałem zawsze będzie ktoś inny.

Po tym incydencie Kasia poważnie pomyślała o rozwodzie i niedługo złożyła papiery. Trudny charakter? Dla niej to brzmiało jak przyznanie się do bycia nieznośnym i braku chęci zmiany.

Na dworcu zdechniesz! Będziesz żyła tylko z kotami! prorokowała teściowa.

Ale kotów nie miała, za to mieszkanie, pracę i zdrowy rozsądek tak.

A potem do tego zestawu dołączył Tomek. Poznali się przez wspólnych znajomych, wymienili numery i zaczęli rozmawiać. Tomek może nie był zakochany po uszy i nie obiecywał złotych gór, ale szanował jej uczucia. Wiedział o jej przeszłości i spokojnie przyjął jej córkę.

A do tego chciał się ożenić. Kasia nie odmawiała, ale zwlekała i obserwowała. Kochała Tomka, ale nie chciała znowu wpaść w sidła obcej rodziny, w której nigdy nie będzie swoją. Jednak Tomek był inny. Dotąd nie stawiał matki na pierwszym miejscu, więc Kasia zaryzykowała.

Teraz, siedząc w domu jego matki, znowu słuchała tego samego monologu z przeszłości, ale nie czuła już upokarzającego wstydu ani strachu. Tylko lekkie déjà vu i nudę.

My, wiesz, nie przyjmujemy byle kogo ciągnęła Jadwiga. Tomek jest łagodny, może nie widzieć pełnego obrazu. A ja widzę. Więc… staraj się, dziewczynko.

Dziękuję za cenne wskazówki Kasia uśmiechnęła się zimno. Ale pozwolisz, iż na razie będę po prostu żoną twojego syna. Rodzinę już mam. Córkę, męża. To wystarczy.

Nie czekała na koniec wieczoru i wstała, Tomek poszedł za nią. Na zewnątrz pierwsze, co zrobił, to wziął ją za rękę.

W porządku? spytał cicho.
W porządku. Nie martw się. Dla mnie to już klasyka gatunku.

Tym razem Kasia wiedziała, kim jest i na co ją stać, więc się nie bała. Nie spodoba się obcej matce? Trudno, nie musi jej lubić. Ale Kasia też nic jej nie była winna.

…Minęły prawie dwa lata od tamtego ostrzeżenia, iż Kasia będzie musiała się postarać. Ku wielkiemu zmartwieniu teściowej, synowa choćby nie próbowała. Żadnych wizyt, ukłonów i popisów. Po prostu żyli cicho z Tomkiem w jej mieszkaniu. Naw

Idź do oryginalnego materiału