Sprzedaż mieszkania przez babcię: rodzinny skandal

newsempire24.com 1 dzień temu

**Dziennik, 15 kwietnia 2024**

Po co brać kredyt hipoteczny, skoro można poczekać, aż babcia umrze, i odziedziczyć jej mieszkanie? Taki właśnie plan miał brat mojego męża, Krzysztof. On i jego żona, Kinga, mają trójkę dzieci, ale zamiast wziąć pożyczkę, woleli czekać na śmierć babci, by przejąć jej lokum. Ich chciwość rozpętała rodzinną burzę, która wstrząsnęła całym Białymstokiem.

Krzysztof i Kinga mieszkali z dziećmi u babci Jadwigi Stanisławy. Warunki były, delikatnie mówiąc, ciasne – trudno wyobrazić sobie, jak dają radę w trzech pokojach. Ale zamiast szukać własnego kąta, tylko wyczekiwali, kiedy starsza pani “w końcu odejdzie”. Drażniło ich, iż mimo 75 lat babcia tryska energią – świetnie wygląda, opanowała telefona, chodzi na koncerty, spotyka się z przyjaciółkami, a choćby umawia się na randki. To ich wkurzało. W końcu postanowili przekonać Jadwigę, by przepisała mieszkanie na Krzysztofa, a sama przeniosła się do domu seniora. Babcia stanowczo odmówiła, czym rozjuszyła wnuka. Jej upór podsycił konflikt.

Jadwiga miała jedno marzenie – podróż do Japonii. Gdy ja i mój mąż, Marek, dowiedzieliśmy się o planach Krzysztofa, zaproponowaliśmy babci zamieszkanie z nami. Doradziliśmy jej wynajem mieszkania, by uzbierać na wyjazd. Zgodziła się. Sprowadziliśmy ją do siebie, a ona znalazła lokatorów. Gdy Krzysztof się o tym dowiedział, wpadł w szał. Uważał, iż mieszkanie należy do niego, i żądał, by babcia oddała mu zarobione pieniądze. Oskarżał Marka, iż “zawrócił babci w głowie”, by przejąć spadek. Tego już było za wiele.

Kinga zaczęła nas nachodzić – czasem sama, czasem z dziećmi. Wypytywała o zdrowie Jadwigi, jakby liczyła na złą wiadomość. Krzysztof wciąż wierzył, iż babcia wreszcie “zrobi im tę przysługę”. Ale Jadwiga nie zamierzała się poddawać. Uzbierała pieniądze i poleciała do Japonii. Wróciła rozpromieniona, opowiadając o górach Fuji i kwitnących wiśniach. Zasugerowaliśmy, by sprzedała mieszkanie, kupiła kawalerkę, a resztę przeznaczyła na podróże, a potem zamieszkała z nami. Babcia się zgodziła.

Sprzedała przestronne trzypokojowe mieszkanie w centrum Białegostoku i kupiła przytulne *M*. Resztę przeznaczyła na podróż po Włoszech, Niemczech i Austrii. W Wiedniu spotkała Austriaka, Franza, i… wyszła za niego! Z Markiem polecieliśmy na ich ślub. Widzieć 75-letnią pannę młodą, błyszczącą jak diament – to było coś. Jadwiga zasłużyła na to szczęście. Całe życie pracowała, utrzymując rodzinę.

Krzysztof, gdy dowiedział się o ślubie, wpadł w furię. Żądał, by babcia oddała mu nowe mieszkanie. Jak zamierzał tam wcisnąć piątkę ludzi? Ale nas to już nie obchodziło. Cieszyliśmy się, iż Jadwiga wreszcie żyje dla siebie. Jej historia obiegła Białystok, wzbudzając podziw u jednych, a zawiść u innych.

Teraz Jadwiga i Franz żyją między Wiedniem a Białymstokiem. Babcia przysyła nam pocztówki z podróży i śmieje się, wspominając, jak Krzysztof liczył na jej rychły koniec. Ta historia pokazała, jak chciwość niszczy rodzinę, ale też udowodniła, iż odwaga, by żyć po swojemu, jest silniejsza niż wszystkie intrygi. Jadwiga nauczyła mnie jednego: nigdy nie jest za późno, by wybrać szczęście – choćby gdy cały świat staje przeciwko tobie.

Idź do oryginalnego materiału