Wirtualna Polska ujawniła dzisiaj kulisy, w jaki sposób minister nauki Dariusz Wieczorek miał rozmawiać z Andrzejem Dybczyńskim byłym prezesem Sieci Badawczej Łukasiewicz. "Zniszczę pana wizerunek w mediach tak, iż nigdzie pan już nie znajdzie pracy" - miał powiedzieć minister, oczekując, iż Dybczyński zrezygnuje odprawy. Kierownictwo sieci skierowało zawiadomienie do prokuratury, wynajęło też agencję PR, która atakuje Dybczyńskiego. O komentarz w tej sprawie Michał Wróblewski poprosił Anitę Kucharską-Dziedzic. - Trudno jest mi oceniać sytuację na podstawie przytoczonych fragmentów tekstu - stwierdziła posłanka Lewicy w programie "Tłit". Dodała, iż być może wcześniejsze pozytywne oceny byłego już prezesa były efektem "profesjonalizmy, kultury osobistej i tego, co komunikujemy opinii publicznej, rozstając się z pracownikiem". - Nie znam sprawy, nie będę wyrokować. (...) Czasem sprawy wyglądają inaczej, niż przedstawia je na przykład firma PR-owa - skomentowała Anita Kucharska-Dziedzic.