Spełnione marzenie

newsempire24.com 17 godzin temu

Spełnione życzenie

Wynajęli mieszkanie niemal w samym centrum Warszawy.
Podoba ci się? zapytał, ledwo zdążywszy otworzyć przed nią drzwi.
Mieszkanie było ogromne, wręcz luksusowe.
No nie żartuj, zdumiał się, to niesamowite, a jaki widok z okna!
Ale to chyba kosztuje majątek?
Wiesz, dziwne, ale nie aż tak. Wynajęła mi je staruszka. Powiedziała, iż mieszka na starej działce pod Łowiczem.
No co ty, nie ważne, uwielbiam to miejsce, spojrzała na niego figlarnie ciepłymi, brązowymi oczami.

Rano wyjechał wcześnie, a ona, wypiwszy kawę, umówiła się z przyjaciółkami.
Po jego wyjeżdzie poczuła się nieswojo w obcym, jeszcze nieoswojonym domu.
Kilka razy miała wrażenie, iż ktoś stoi za jej plecami, ale gwałtownie odegnała te myśli.
Zrobiła kilka udanych zdjęć na tle obrazów i antyków, ubrała się i pojechała na spotkanie.

Przyjaciółki z zachwytem oglądały fotografie, gadając bez przerwy:
Słuchajcie, jaki żyrandol, piękno nieziemskie!
Spójrzcie, te obrazy! Ojej, a kto to? Patrzcie, ktoś stoi za twoimi plecami.
Szybszym spojrzeniem przeanalizowała zdjęcie. Rzeczywiście, za nią majestatycznie wyłaniał się zbyt wyraźny zarys staruszki.
Co to jest? przyjaciółki wymieniły się spojrzeniami.
Dajcie spokój, to tylko cień padający przy zdjęciu, uśmiechnęła się sztucznie spokojnie, ale w duszy znów zrobiło się nieprzyjemnie. Przypomniała sobie poranne obawy.

Następny tydzień minął niemal niezauważy. Ciepłymi wieczorami spacerowali po centrum, nad niską Wisłą, kupowali lody i wracali piesem do domu.
Przyzwyczajała się do nowego miejsca.

Weekend spędzili w domu. Lało bez opamiętania. Nigdzie nie wyszli, zamówili pizzę i oglądali stare filmy.
Mąż zasnął na kanapie, a i ona zdrzemnęła się obok.

Ocknęła ją potężna burza. Błyskawica rozświetliła pokój i ujrzała przed sobą starszą kobietę.
Mąż spał, a ona, sparaliżowana strachem, nie mogła wydusić słowa.
No i jak, młoda gospodynia, podoba ci się tutaj? szepnęła staruszka i, nie czekając na odpowiedź, ciągnęła dalej:
Spełniłaś już żadne życzenie w nowym miejscu?
Nnnnie, tylko to wydusiła, wtulając się w kanapę.

*”Jakie życzenie? Mąż jest, zarabiają nieco powyżej średniej, jeszcze i swoje drugie mieszkanie wynajmują. Z dzieckiem tylko nie wyszło, kilka prób in vitro za nimi, ale na razie bez skutku.”* te myśli przemknęły jej przez głowę w ułamku sekundy.

Grzmot wstrząsnął dom, kolejna błyskawica rozświetliła pokój, ale staruszki już nie było.
Nie zauważyła, kiedy znów zapadła w sen.

Ranek powitał ich jasnym słońcem i błędnym niebem.
Tylko krople deszczu na szyżach przypominały o nocnej burzy.
Słuchaj, tak dobrze wypsałem się na tej kanapie, a ty? zapytał, ubijając śmieżkę do kawy.
Ja też, uśmiechnęła się.
Czuła się świetnie, nocne wydarzenie wydawało się teraz tylko snem.
A tak w ogóle, jak ci się tu mieszka? Ja jakoś się zadomowiłem.
choćby nie mów, czuję się jak u siebie, nie chce nic zmieniać.

Pare lat temu, po kolejnej nieudanej próbie in vitro, psycholog zasugerował im wynajęcie mieszkania.
Dla emocjonalnego odnowienia.
To była ich trzecia wynajęta kwatera.

Minęło trochę czasu, zbliżały się Święta.
31 grudnia mąż oznajmił, iż wieczorem przyjdzie staruszka po czynsz na kolejne pół roku.
Co za dziwactwo, zdziwiła się ona, w Sylwestra, wieczorem.
No co ty, stara, ekscentryczna, niech przyjdzie.

Staruszka zjawiła się wieczorem, niosąc w rękach tort akurat jej ulubiony.
Trzeba było nastawić czajnik.

Przy herbacie rozmowa się rozwinęła, za oknem zaczął padać gęsty śnieg i ona, niespodziewanie dla siebie, zaproponowała:
Zostańcie z nami na Sylwestra. Gdzie teraz pójdziecie w taką zamieć? Będzie weselej, a tak to tylko we dwoje no, prawie w troje, poprawiła się z uśmiechem.

Wybiły dzwony, za oknami zaczęły strzelać fajerwerki. Race, zaglądając do mieszkań, odbijały się kolorami w lustrze.
Nagle, w głębi szkła, znów ujrzała staruszkę. Ta uśmiechnęła się do niej lekko, pomachała ręką i rozpłynęła się w kolorowej poświacie sztucznych ogni.
Zdążyła tylko odpowiedzieć uśmiechem i dyskretnie pomachać staruszce.

Nigdy więcej już jej nie zobaczyła.

P.S.
Pare lat później, przechadzając się Alejami Jerozolimskimi, spotkałam dawnego znajomego.
Słuchaj, pamiętasz tę pare, co wynajmowała mieszkanie niedaleko? zapytałam go, co u nich?
Pamiętam, no słuchaj, zabawni ludzie, uwierzysz, wciąż tam mieszkają. Ale najlepsze jest to, iż i ta staruszka, właścicielka, teraz z nimi żyje. Bardzo już stara, ale z ich chłopcem bawi się jak z wnukiem. Ona sama męża straciła, swoich dzieci nie miała.
Oto i cała historia…

Życie czasem daje nam to, o czym choćby nie śmieliśmy marzyć trzeba tylko umieć dostrzec szansę, gdy puka do naszych drzwi.

Idź do oryginalnego materiału