W hotelu melduję się w piątkowy wieczór. Jest połowa marca. Minął więc już ponad miesiąc informacji na temat nakazu wstrzymania usług w hotelu. Na pierwszy rzut oka nic nie wskazuje na to, iż hotel w niedalekiej przyszłości miałby zakończyć działanie. W lobby melduje się i wymeldowuje wielu gości. Załoga hotelowa jest liczna i wszystko wskazuje na to, iż pracuje w normalnym trybie. Gdy w windzie zagaduję jedną z pań z obsługi na temat planowanego zamknięcia, mówi, iż nic jej na ten temat nie wiadomo. Jest szczerze zdziwiona.
REKLAMA
Zobacz wideo Polacy o paleniu na balkonie:
Problemy dawnego Marriotta zaczęły się już w 2016 roku, gdy przed wizytą prezydenta USA Baracka Obamy kontrola straży pożarnej wykazała, iż budynek nie spełnia kluczowych wymagań bezpieczeństwa przeciwpożarowego, a brak systemów zapobiegających zadymieniu przedsionków pożarowych stanowi realne zagrożenie dla personelu oraz gości. Jak relacjonowała warszawa.wyborcza.pl, właściciel hotelu - pomimo wielokrotnych zaleceń straży pożarnej - nie zdecydował się na zmiany. W końcu cierpliwość urzędników się wyczerpała i podjęto decyzję o wstrzymaniu działalności obiektu.
Hotel przez cały czas jednak przyjmuje gości - decyzja nie ma natychmiastowej klauzuli wykonalności, a zarządca obiektu nie zgadza się z decyzją urzędników i przekonuje, iż ma pozytywną opinię komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej. Właściciel hotelu, spółka LIM Center, twierdzi też, iż decyzja marszałka województwa mazowieckiego została wydana z rażącym naruszeniem prawa, a więc zostanie uchylona.
Chipsy za 45 zł, batonik za 38. Takich cen się nie spodziewałam
Mój pokój znajduje się na 27. piętrze. Dzięki temu dodatkową atrakcją są piękne widoki z okna. Myślę, iż określenie, które najlepiej podsumowuje pomieszczenie, to "w porządku". Nie ma tu jakichś rażących uchybień ani nieestetycznych elementów, na które często zdarza się narzekać turystom wyjeżdżającym na wakacje typu all-inclusive do Grecji, Bułgarii albo Turcji. Pod tym względem wszystko gra, nie mam się do czego przyczepić. Widać jednak, iż nie jest to pokój, który remontowano w ostatnim czasie. jeżeli ktoś oczekuje wielkich luksusów, może być więc nieco rozczarowany.
Zaskakują mnie jednak ceny w pokojowym minibarku. Są naprawdę bardzo wysokie. Orientuję się w miarę w tej kwestii, gdyż zawsze w czasie wyjazdów z ciekawości je sprawdzam. Moim zdaniem pod tym względem słynny warszawski hotel jest naprawdę bardzo luksusowy. Przykładowo: za niewielkie batoniki musimy zapłacić 38 złotych, a za chipsy - 45 złotych. Z kolei puszka Coca-Coli kosztuje 38 złotych, a Pepsi - 35. Pamiętam, iż całkiem niedawno, gdy sprawdziłam ceny w pokoju w jednym z hoteli we Włoszech, cena tego typu batoników wynosiła pięć euro (około 20 złotych), a napojów - sześć-siedem euro (25-29 złotych).
Ceny w pokojowym barku archiwum redakcji
Wizyta w hotelowym barze
Bardzo popularnym miejscem jest bar na 40. piętrze hotelu - Panorama Sky Bar. Wybieram się tam około 22 głównie dla widoków. Jestem ubrana normalnie - mam na sobie jeansy, golf i sneakersy. Jednak już przy wejściu widzę, iż pozostali goście są niezwykle eleganccy. Wyglądają tak, jakby szli na imprezę do klubu ze ścisłym dress code'em.
Panorama Sky Ba archiwum prywatne
Nie ukrywam, iż lekko mnie to stresuje. Na szczęście pan, który wpuszcza gości, zgadza się, abym weszła tylko po to, aby poobserwować widoki. Myślę wówczas, iż znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie obok zwykłego tarasu dla osób, które nie chcą uczestniczyć w imprezie.
Widok z 40. piętra hotelu archiwum redakcji
W tym eleganckim towarzystwie czuję się nieco niezręcznie. Nie zamawiam więc żadnego koktajlu, bo jak najszybciej chcę stąd wyjść. Udaje mi się jednak sprawdzić ceny. Przyznam, iż zaskakują mnie one pozytywnie. Po cenniku z pokojowego barku byłam przygotowana na coś znacznie gorszego. Oto kilka przykładowych cen z drinkowego menu:
Cosmopolitan - 63 złote,
Margarita - 66 złotych,
Bloody Mary - 55 złotych.
Hotelowe śniadanie za 120 złotych
Mimo iż hotel znajduje się w samym centrum Warszawy (naprzeciwko Dworca Centralnego), w czasie nocy nie narzekam na hałas. Wysypiam się bardzo dobrze i budzę się wypoczęta. Po porannej toalecie zjeżdżam windą na drugie piętro na śniadanie. Płacę za nie 120 złotych. Jest to więc raczej standardowa cena dla hoteli w centrum dużych europejskich miast. Przykładowo, w sieci możemy znaleźć informację, iż za śniadanie w hotelu Marriott w Berlinie musimy zapłacić w tej chwili 36 euro, co w przeliczeniu na złotówki daje 151 złotych. Natomiast w paryskim Sheratonie zapłacimy 40 euro (167 złotych).
Śniadanie w najsłynniejszym hotelu w Polsce archiwum redakcji
Wybór dań jest całkiem spory. Poza typowym hotelowym szwedzkim stołem na gości czekają też potrawy przygotowywane na bieżąco przez kucharzy. Cieszą się one sporym zainteresowaniem, o czym świadczy całkiem duża kolejka. W tym przypadku też nie mam raczej się do czego się przyczepić (może poza jajecznicą, która jest mocno przeciętna). Pozostałe potrawy, które nakładam na talerzyk, smakują bardzo dobrze. Poza typowymi daniami śniadaniowymi zauważam pewne oryginalne propozycje, np. faszerowane liście winogron, czyli grecki przysmak.
Śniadanie w najsłynniejszym hotelu w Polsce archiwum prywatne
Hotel nie tylko dla VIP-ów
Słynny hotel przez wiele lat zawsze kojarzył mi się przede wszystkim z luksusem. Wydawało mi się nawet, iż nie nocują tam zwykli śmiertelnicy. Myślę, iż wynika to z faktu, iż było o nim głośno głównie w kontekście międzynarodowych gwiazd i ważnych polityków, którzy tam nocowali. W gronie gości Marriotta, a później hotelu Presidential, znaleźli się między innymi: Michael Jackson, Luciano Pavarotti, Taylor Swift, Barack Obama, Joe Biden.
Pamiętam, iż gdy jeszcze w czasach studenckich moi znajomi z Niemiec postanowili się w nim zatrzymać, byłam przekonana, iż mieszkają w królewskich apartamentach i z pewnością za swój pobyt zapłacili fortunę. Teraz jednak rozumiem, iż ceny za nocleg, mimo iż wysokie z perspektywy Polaków, dla ludzi z Zachodu są jak najbardziej przystępne.
Za dobę w pokoju dwuosobowym typu Deluxe King zapłaciłam 497 złotych (do tej kwoty trzeba jednak doliczyć śniadanie, za to cena pozostaje taka sama bez względu na to, czy w pokoju zatrzymują się dwie osoby, czy jedna). W hotelu jest wielu "zwykłych" gości, nie jest to więc miejsce, w którym zatrzymują się same VIP-y. Spotykałam tu zarówno turystów, jak i osoby, które do Warszawy sprowadziły sprawy zawodowe.
Gdy kończyłam swój pobyt w hotelu, nie miałam wrażenia, by jego załoga przygotowywała się na wstrzymanie działalności. Na razie trudno więc przewidzieć przyszłość tego obiektu. W lutym informacja o decyzji Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego wzbudziła jednak ogromne zainteresowanie. Podejrzewam więc, iż za jakiś czas dowiemy się o kolejnych krokach w tej sprawie.