Takie surówki lubię najbardziej: robi się raz, większą porcję, najlepiej w dużej misce lub w garze, a potem zajada od poniedziałku do piątku w różnych konfiguracjach. U nas w domu taka surówka z białej kapusty i marchewki znika zwykle maksymalnie na 3. dzień, bo nakładamy sobie ją choćby bez dodatków, gdy chcemy przegryźć coś w ciągu dnia, pracując z domu.