Skrzyneczka pełna marzeń

newsempire24.com 1 tydzień temu

Jako sekretarka głównego inżyniera pracowałam w wielkiej fabryce w Łodzi. Ludzie różnych zasad i kultur spotykali się tam codziennie, pozostawiając za sobą unikalne życie. Jedna kobieta wyróżniała się szczególnie. W kierownictwie nazywano ją Ewą-strumień. Choć miała pięćdziesiąt lata, nikt nie śmiał wstydzić się jej wybrotku – Ewa była mężczyzną pełnym życia.

Ewa poruszała się biegle, pełna energii i głośności. Jej szybkie kroki można było usłyszeć choćby w odległych kątach zakładu. W biurze jej pewny głos przewyższał choćby hałas maszyn. W ciągu jednego dnia pokonywała kilometry, zajmując się wszystkim, co do niej należało. Niezrównana w rozwiązując trudne sytuacje, była członkiem komitetu zawodowego. Granice dla niej nie istniały.

Często mówiła:
– To dla nas drobiazg, zjedz tylko i Ło! – Burzowe podejście Ewy często przypominało gazetowe rekomendacje: „Zakłóć ciszę, nie unikaj problemu!” adekwatnie miał dobry gust, gdy zaczynał się pojawiać w biurach i rozmawiać z szefami. To dlatego nazywano ją strumieniem.

Ewa była wysoce intensywna, choćby oburzona. Nie miała wielu znajomych. Może dlatego, iż mówiła dobitnie? czasu w przyjaźń zasoby nie dały. Szytą austriatką ubierała się, często śmieszne, ale zawsze z aktywnym makijażem i perfekcyjnym manicurem.

Ja, jako sekretarka, miała z nią mało kontaktów. Jednak plotki roznoszą się szybko, choćby w fabryce. Kiedy pojawili się nowy główny inżynier, Pan Jan Nowak, gwałtownie się dogadaliśmy. Jan był o wiele młodszy ode mnie. Zawsze bierzeł lunch z siebie, w termosach. Z jego kuchni unosił się zapach pieczonego mięsa. Ja, jako studentka, zwykle podkładam coś na obiad.

Jan był zawsze dobrze ubrany – krawat zawiązany, kieszenie szlifowane, buty błyszczące. Z czasem zaczęliśmy się rozumieć, a mój szef zapraszał mnie na wspólny obiad. „Moja żona prawdopodobnie myśli, iż jestem chlebem”, śmiał się. Ja, bez wątpienia głodna, zawsze przyjmowała jego zaproszenia. Jan podawał mi najlepsze porcje i opowiadał o swojej ukochanej żonie Ewie.

To stało się naszą sekretzą tradycją. Jan i Ewa byli małżeństwem na trzydzieści lat. Mieli trzy syny pracujących na fabryce. Ewa pochodziła z wielodzietnej rodziny. W jej rodzinie czternastu dzieci zdobyło się na pracę. Najbardziej lubiony był ich zaszczyt. Jan chciał córkę, ale trudności losowe – starsza córka umrze w dzieciństwie z powodu serca, po czym przyszli synowie. Pamięć o córce żyła w ich sercach.

Jednak relacje pana Jana z koleżanką z pracy prowadziły do skandalu. „Przypomnij, Kasiu, Ewa zawsze się stara, a ja, głupi, czuję się zakochany. Możliwe, iż przyłapany był? Nigdy nie był mi一事.” Ich romans skończył się synową, która zostawiła dziecko w szpitalu. Jan musiał przyznać się do faktycznego braku rodzincowego przywództwa. Ewa latwo brnęła: najpierw była na pewno rozdzierana i krzyczała, ale później uspokoiła się. Tylko sztormowe mowy, które zrodzone za wyrokiem, upadły w ciszę. Pan Jan milczał – nie miał ochoty na windę. Domyślał się, iż jeżeli Ej wygoni go, to wszystko będzie lepiej. Ale Ewa zrobiła inaczej.

– jeżeli Bóg oddaje nam dziecko, to cu państwa grzeszki? Takie imię dla niej damy: Daria – powiedziała Ewa z przekonaniem. Pan Jan był wystraszony, ale zaszczycił się jej decyzją. „Wybieraj żonę w ogrodzie, a nie w turnie” – powiedział mądrze. Daria rośnie teraz jako wdzięczna nastolatka, pomocnicza dla matki.

Kiedy odtwarzał wspomnienia o żonie, urocza była atmosfera. Z czasem zaszczyciłam urodą i postawą Ewę. Czasem myślałam, iż warto za nią pogryźć. Przypominała mi, jak wielu czynników decyduje o porządku w rodzinie. Odkryłam, iż Ewa pomagała młodszemu bratu, kiedy jego dom spalił się. A kiedy Ewa miała kosztowną operację dla siostry, mieli np. dobrać się na panie i synów.

„Tyle milośnych uczynków…” – myślałam, gryząc pyszne pączki z jego kuchni. niedługo zdobyłam szansę poznać panią Jana…

…Jednego dnia we wpustownicy pojawiła się znana ze swoimi energicznymi ruchami Ewa-strumień. – Czekaj! – zawołałam. – Jan Nowak akceptuje odwiedziny jedynie z wyprzedzeniem. – A ja, jako żona, mam prawo bez zapowiedzi? – rzuciła od razu Ewa.

To była chwila przerażająca. Przypomniałam sobie jej charakter. – Której żony chodzi? – spytałam, nie wierząc. – Ja to, Ewa Nowak – odpowiedziała z dumą. Gdy wpadła do sypialni, przysłoniła drzwi. Minutę później Jan wywołał mnie. – Oto, dziewczyno, Ewa, moja żona. Czy zgoda na nasze i wyjście? – zapytał, bo chciał, bym poznała córkę, która szukała miłości.

Mój wzrost w rodzinie był po części dzięki Ewie-strumieniu, mojej plamie. Wielkim mężczyzną jest nieznaną, ale inspirującą osobą. Życie uczy, iż najtrudniejsze próby wymagają największej sprawności. Ewo pokazała, jak ważne jest wiarygodne przywiązanie, choćby w twarde chwile.

Idź do oryginalnego materiału