Materiał archiwalny
Podczas podróży poznałam Jenny, kobietę po 30-stce. Opowiedziała mi o swoich ostatnich związkach, w których „wszystko poszło na marne”. Doszła do wniosku, iż w obu przypadkach była partnerką przejściową i chciała uniknąć tego w przyszłości. Zapytałam ją, jak to rozpoznaje. Odpowiedziała, iż obaj mężczyźni byli w separacji tylko przez kilka miesięcy.
— Utrzymywali niezobowiązujący związek. Nie przedstawiali mnie rodzinie ani przyjaciołom i spotykaliśmy się tylko jako para — powiedziała Jenny.
Jenny wiedziała od początku, iż nic trwałego nie wyniknie z tych spotkań, mimo iż naprawdę lubiła obu mężczyzn.
— Sama nie byłam gotowa na zaangażowany związek. Nie chciałam być dłużej sama, ale bałam się rozczarowania. przez cały czas tak się czuję — mówi trzydziestolatka.
Z jednej strony tęskniła za partnerem, ale z drugiej strony nie chciała już odgrywać tej całej szopki.
„Pozostajesz singlem i nie wyobrażasz sobie żyć inaczej”
— Związki są dla mnie zbyt wyczerpujące, zbyt intensywne emocjonalnie. W tej chwili całkiem dobrze radzę sobie z życiem na własną rękę i nie mam siły na więcej. Nie jestem jedyna — kontynuowała Jenny.
— Kiedy rozglądam się po moim kręgu przyjaciół i znajomych, tak naprawdę nie ma widzę takiego związku, który chciałabym w swoim życiu. Nie ma dobrych wzorców do naśladowania — dodaje.
Według Jenny są pary, które spotykają się w młodym wieku, kiedy wszystko pozostało nieskomplikowane i proste, a następnie rozwijają się we wspólnym życiu oraz są pary, które rozpadają się co kilka lat.
— Kiedy kończysz 30 lat, orientujesz się, iż pociąg już odjechał ze stacji, a ty pozostajesz singlem i nie wyobrażasz sobie innego życia — mówi Jenny.
— Wiele par rozstaje się, gdy dzieci opuszczą dom. Czy wtedy znowu zaczynasz coś nowego? — zapytała mnie Jenny.
Nie potrafiłam odpowiedzieć na jej pytanie. Wiem tylko, iż nigdy nie rozmawiałam z żadną osobą, która nie korzystała lub nie korzysta z aplikacji randkowych. Dlatego myślę, iż prawdopodobnie można dobierać się w pary na każdym etapie życia. Wydaje mi się, iż jest to normalne, iż wolimy żyć w parach niż samotnie, a jednocześnie statystyki pokazują, iż życie w pojedynkę najwyraźniej działa lepiej niż bycie razem.
Wiele osób przyznaje, iż lepiej im się żyje samotnie (zdjęcie ilustracyjne)
Wielu singli, z którymi rozmawiam, mówi mniej więcej to samo, co Jenny — chcieliby mieć kogoś u boku, kochać i być kochanym, ale bardzo dobrze czują się, żyjąc samotnie i jest to dla nich znacznie łatwiejsze niż powrót do szukania partnera. Każde negatywne doświadczenie oddala ich od tego, dlatego zrezygnowali z poszukiwań i wolą być sami. Być może jest to ochrona przed kolejnymi rozczarowaniami.
To, iż coś jest trudne, nie oznacza, iż jest niemożliwe. Może być tak, iż wnosisz stare rany do nowego związku albo porównujesz swojego nowego partnera do byłego, pomijając fakt, iż chociaż seks był z nim lepszy, to humor i optymizm nowego partnera znacznie przewyższają negatywność i małostkowość twojego byłego.
Poznaj własne słabości
Bycie w związku ma swoją cenę. Będąc singlem, nie trzeba iść na kompromis i wystarczy znosić tylko własną niepunktualność, dezorganizację i zły nastrój, a nie nawyki innej osoby. W partnerstwie trzeba zaakceptować całą drugą osobę, ze wszystkim, co wnosi, a nie tylko cechy, które lubisz bardziej lub mniej. choćby jeżeli w początkowym zauroczeniu myślisz, iż on/a się zmieni z twojego powodu, to oczekiwania zawsze wywołują odwrotny skutek. Druga osoba podświadomie to wyczuwa i zaczyna się buntować.
Dlatego pierwszym krokiem do udanego związku jest bycie uczciwym wobec siebie. W pierwszej kolejności należy poznać własne słabości, ograniczenia i wartości. Być może wtedy zdasz sobie sprawę, iż pomimo całej swojej tęsknoty, nie jesteś gotowy/a, aby dzielić z kimś swoje życie i pogodzisz się z tym.