Siostry, czyli Cena za Brak Miłości…

newsempire24.com 3 dni temu

Siostry, czyli cena za brak miłości…

Mama uwielbiała aktorkę Magdalenę Zawadzką, więc nadała córce jej imię.

Ojciec odszedł od nich, gdy Magdalena miała osiem lat. Życie stało się trudniejsze, ale przynajmniej skończyły się codzienne awantury. Dziewczynka była już na tyle duża, by rozumieć, o co kłócą się rodzice.

Mama krzyczała, iż ojciec nie może przejść obojętnie obok żadnej spódnicy. Magdalena nie rozumiała tylko jednego – dlaczego młode i ładne kobiety godziły się na związki z ojcem, wiedząc, iż ma żonę i córkę.

— Mam dość. Nie zniosę więcej twoich bezpodstawnych oskarżeń. Wolę spędzić czas z kumplami niż z tobą — wrzeszczał ojciec, zatrzaskując drzwi.

Magdalena cieszyła się, gdy go nie było. Mama nie płakała, nikt nie krzyczał. Zwłaszcza iż ojciec i tak się nią nie zajmował. Zawsze w pracy, wracał, gdy dziewczynka już spała. A w weekendy znikał z kolegami.

Pewnego dnia kłótnia była szczególnie głośna, słychać było brzęk tłuczonych talerzy.

— Mamy do ciebie wywalone, choćby o córkę nie dbasz. Zostawiasz nie tylko mnie, ale i ją. Pewnie myślisz tylko o tych swoich babach…

— Mogę ją zabrać ze sobą — rzucił ojciec.

— A twoja nowa żona będzie zadowolona? Ona już ma syna, którego nie pilnuje, wyrośnie na bandziora…

Magdalena siedziała w pokoju, zatykając uszy dłońmi. Było jej strasznie, serce waliło jak młot. Nagle zrobiło się cicho. Odjęła ręce od uszu, ale bała się wyjść. W końcu przyszła mama, z twarzą opuchniętą od płaczu.

— Przestraszyłaś się? Nie bój się — przytuliła ją mocno. Siedziały tak w milczeniu.

— A tata? Odszedł? Do innej cioci?

— Wszystko słyszałaś? Wybacz, zupełnie o tobie zapomniałam. Ale damy radę, prawda? Chcesz herbaty? Z ciastkiem?

— Chcę.

— Poczekaj tu, posprzątam w kuchni i po ciebie wrócę — powiedziała mama, wychodząc.

Magdalena jednak nie wytrzymała i wyszła. Mama zamiatała szczątki talerzy, łzy spływały po jej policzkach. Dziewczynka wróciła cicho do siebie.

Wakacje spędziła u babci, matki ojca. Ta zawsze była dla nich dobra, swojego syna za to beształa. Magdalena tęskniła za mamą, ale babcia tłumaczyła, iż mama musi odpocząć i znaleźć jej prawdziwego ojca.

— Nikogo nie chcę, tylko mamę — upierała się dziewczynka. Mama przyjechała po nią pod koniec sierpnia. Radośnie się powitały, długo trzymały w objęciach. Magdalena nie odstępowała jej na krok.

— Idź, spakuj rzeczy — babcia wysłała ją z kuchni.

Z początku nie słuchała ich rozmowy.

— Kiedy powiesz córce? — usłyszała nagle głos babci.

— Powiem… Dziękuję za pomoc — odpowiedziała mama wymijająco.

— Nie ma za co. Nie jesteś winna. Przyjeżdżaj, kiedy chcesz. Może zostawisz Magdę u mnie?

— Nie chcę zostawać! Chcę z mamą! — wpadła do kuchni z płaczem.

Nie rozumiała wszystkiego, ale przestraszyła się, iż mama zostawi ją na zawsze. Na szczęście zabrała ją do miasta. Teraz często widywała mamę zamyśloną, z lekkim uśmiechem na ustach. I Magdzie też robiło się cieplej na sercu.

Pewnego dnia mama wróciła nie sama, ale z jakimś mężczyzną. Podarował Magdzie pudełko czekoladek. Mama powiedziała, iż wujek Marek będzie teraz z nimi mieszkał.

W szkole niektóre dziewczynki miały ojczymów. Jedne chwaliły się prezentami: — Lepsi niż prawdziwi ojcowie! — przechwalała się Kasia. Inna, Ola, patrzyła na nią z zazdrością. Jej ojczym był surowy, krzyczał za jedynki i nic nie kupował. Magdalena bała się, iż wujek Marek okaże się taki sam. Ale nie — przynosił jej lody i czekoladę, a mama przy nim promieniała. Dziewczynka się uspokoiła, choć trzymała dystans.

Jej życie prawie się nie zmieniło. Tylko kłótni było mniej, a mama rzadziej czytała jej do snu.

— Jesteś już duża, poczytaj sama — gasiła światło i wychodziła.

Magdalena długo słyszała ich rozmowy w kuchni.

Pewnego dnia mama spytała, czy wolałaby brata, czy siostrę.

— Nikogo — odpowiedziała stanowczo.

Ale pół roku później w domu pojawiła się wrzeszcząca siostra, Ania. Mama nie rozstawała się z nią, pieściła, nosiła na rękach. Magdzie było przykro.

— Mama cię kocha, ale Ania jest malutka i potrzebuje więcej troski. Jak podrośnie, będziecie się razem bawić — próbował pocieszać wujek Marek.

Magdalena patrzyła na siostrę w łóżeczku, ale czuła, iż to obca, tak jak on. Nikogo nie potrzebowała, tylko mamy. Ale kto pyta dziecko o zdanie?

Z czasem Ania podrosła, a mama prosiła Magdę, by się nią zajęła. Wtedy obudził się w niej instynkt opiekuńczy. Lubiła czuć się starsza, ważna. Jakby bawiła się w żywą lalkę.

Aż nagle wujek Marek umarł. We śnie. Lekarze stwierdzili zator. Mama pogrążyła się w żałobie. Ożyła dopiero, gdy zdarzył się pewien incydent.

Magdalena bawiła się z Anią na placu zabaw. Zjeżdżała z górki z chłopcem, trochę starszym. Ania przepychała się, nie słuchała upomnień siostry. W końcu chłopiec ją odtrącił — upadła, rozcinając głowę.

Magdalena wzięła ją na ręce i pobiegła do domu. Mama ocknęła się z letargu, opatrywała ranę. Dziewczynka chciała wyjaśnić, iż to nie jej wina, ale Ania przez łzy oskarżyła siostrę.

— To ty ją uderzyłaś?! — Mama rzuciła się na nią jak jastrząb. Krzyczała, odpychała.

Magdalena zamknęła się w pokoju, dusząc łzy.

Od tamtej pory mama przestała ją widzieć. Zrozumiała — kochała Marka, Ania była jego pamiątką. A ojciec Magdy zdradził, więc jej uraza przelała się i na starszą córkę.

Czuła się odrzucona, niepotrzebna. Gdy powiedziała mamie o swoich uczuciach, usłyszała: — Ty masz ojca, żyje. Ania jest sierotą.

— Jaki ojciec? choćby go nie widziałam od tamtego dnia! AlimentyMagdalena odwróciła się na pięcie i wyszła, zamykając za sobą drzwi do przeszłości, która już nigdy nie miała być częścią jej życia.

Idź do oryginalnego materiału