Rodzinne tajemnice i droga do szczęścia
Helena Nowak kupiła na targu w Wiśle kosz dojrzałych, pachnących truskawek i postanowiła podzielić się nimi z synem i synową. Dziś weekend, więc Marek i Kinga powinni być w domu. Drzwi do ich mieszkania w starej ceglanej kamienicy były uchylone, więc Helena weszła bez pukania. Gdy już miała zawołać, usłyszała, jak Kinga w pokoju gorzko płacze, rozmawiając przez telefon. „Co się stało, iż Kinga tak szlocha?” – zaniepokoiła się teściowa. Cicho podeszła bliżej i, wstrzymując oddech, nasłuchiwała. To, co usłyszała, wprawiło ją w osłupienie.
Helena kupiła soczyste truskawki i postanowiła wpaść do syna i synowej. Weekend, na pewno są w domu. Drzwi do mieszkania stały otwarte, więc weszła bez dzwonienia. Miała zawołać, gdy nagle usłyszała płacz Kingi dobiegający z pokoju, gdzie rozmawiała przez telefon. Helena zamarła w korytarzu, nasłuchując.
– Ania, on zupełnie przestał zwracać na mnie uwagę – łkała Kinga. – Kupiłam nową sukienkę, a on tylko burknął coś i tyle. Ciągle milczy, wiecznie czymś niezadowolony. Wieczorem wpatruje się w telefon i spać. Jakbym nie istniała. Po pracy od razu do domu, nie podejrzewam, żeby miał kogoś. Wcześniej marzyliśmy o dziecku, a teraz boję się choćby wspomnieć. Chyba już mnie nie kocha, ale nie ma odwagi powiedzieć. Ania, to koniec. Bez Marka nie dam rady, nikogo innego nie chcę!
– Dzięki, iż mnie wysłuchałaś – ciągnęła Kinga. – Nie mam komu się poskarżyć. Mama zajęta własnym życiem, teściowa zawsze stanie po stronie syna, więc milczę.
Helena zrozumiała, iż rozmowa się skończyła, i głośno zawołała:
– Jest ktoś w domu?
– Tak, dzień dobry, pani Heleno – wyszła Kinga, ocierając łzy.
– Kinga, przyniosłam świeże truskawki, pomyślałam, iż was poczęstuję – uśmiechnęła się Helena, podając kosz.
– Dziękuję, właśnie miałam kupić – odpowiedziała Kinga. – Proszę wejść, może herbatę? Mam ciastka.
– Chętnie, dziękuję – skinęła Helena.
Gdy Kinga nastawiała czajnik i wyjmowała ciastka, Helena rozmyślała o podsłuchanej rozmowie. Więc nie wszystko układa się dobrze w ich związku.
– Jak tam życie, co u Marka? – zapytała. – Rzadko dzwoni, nie zaglądacie. Nie narzucam się, pewnie macie mało czasu…
– O, on wiecznie w pracy – westchnęła Kinga. – Wraca, je, ogląda seriale i spać. Nigdzie nie chodzimy, siedzimy w domu jak starzy.
Helena się roześmiała. Lubiła synową za szczerość i otwartość. Z Markiem byli małżeństwem od trzech lat, wcześniej się spotykali. Lepszą żony nie znajdzie: mądra, piękna. Helena od razu przyjęła Kingę jak córkę, bez cienia zazdrości, wbrew stereotypom.
– Dziwnie się Marek zachowuje – zamyśliła się Helena. – Młodzi jeszcze, dzieci nie macie, powinniście się bawić, odwiedzać ludzi, a nie tkwić w czterech ścianach…
– No właśnie! – głos Kingi zadrżał. – Chyba już mnie nie kocha.
Zaczęła płakać. Helena się zmieszała, ale gwałtownie ją pocieszyła:
– Kinga, no co ty, oczywiście iż kocha! Może w pracy kłopoty albo jest zmęczony. Porozmawiaj z nim.
– Pytałam, mówi: wszystko w porządku, nie wymyślaj – szlochała Kinga. – A ja chcę dziecko, ale do tego trzeba… się starać.
– Nie wiem, jak pomóc – westchnęła Helena. – Nie zmuszę go, żeby cię wysłuchał, i nie chcę cię narażać. A co jeżeli się obrazi, powie, czemu się matce skarżysz? Trzeba coś wymyślić…
– Wiesz co? – Helena ożywiła się. – Jest sposób. Obudzić w nim uczucia, tak to ujmę.
– Jaki sposób? – Kinga otarła łzy. – Zrobię wszystko, by nie stracić męża.
– Do sąsiadki przyjechał bratanek, Bartek. Wysoki, przystojny, piękne oczy. Pracuje w teatrze, dziewczyny za nim szaleją. Może niech Marek cię trochę pożągnie? U mojej koleżanki tak było: mąż ochłódł, a gdy kolega z pracy ją podwiózł, ten się zirytował i wszystko wróciło do normy. Pogadam z Bartkiem, ułożymy plan, by wzbudzić zazdrość. Nie patrz, iż jestem teściową, też jestem kobietą i chcę, żebyście byli szczęśliwi.
Kinga spojrzała na Helenę z zaskoczeniem.
– Nie, to jakoś głupio brzmi – pokręciła głową. – Może samo się ułoży…
– Decyzja twoja, ale jeżeli zmienisz zdanie, jestem do dyspozycji – mrugnęła Helena. – Na razie tylko to przyszło mi do głowy.
– Dziękuję za wsparcie – cicho powiedziała Kinga. – Mam nadzieję, iż nie będzie potrzebne. O, Marek wrócił…
– Mamo, cześć! – wszedł syn. – Coś się stało?
– Witaj, synku – uśmiechnęła się Helena. – Przyniosłam wam truskawki, popijamy z Kingą herbatę. Jak praca?
– Wszystko gra – burknął Marek. – Tata jak?
– Wyjechał z kolegą na dwa dni na polowanie – odparła Helena. – A wy z Kingą czemu nigdzie nie jedziecie? Pogoda piękna, a wy w domu…
– Nie chce mi się – machnął ręką Marek. – Wolę film obejrzeć.
Kinga spojrzała na teściową i wzruszyła ramionami. Wszystko tak, jak mówiła: niczego nie chce, taki ponury. Co z nim nie tak? Taka dobra dziewczyna, a on…
Kilka dni później Kinga zadzwoniła do Heleny, jej głos drżał od łez.
– Pani Heleno, zgadzam się na ten plan! To już nie do zniesienia! Zmieniłam fryzurę, przefarbowałam włosy – wszyscy mówią, jak mi pasuje, a Marek ani słowa! Całkowita obojętność! Może rzeczywiście trzeba nim wstrząsnąć? Sprawdzimy, czy jeszcze mnie chce. Proszę porozmawiać z Bartkiem. Niech udaje, iż zgłasza się do mnie z projektem – w końcu jestem projektantką, ludzie zamawiają projekty. Niech Marek nas parę razy zobaczy, może się obudzi?
– Kinga, tylko do przodu! – podchwyciła Helena. – Spróbujmy, może wasze uczucia odżyją!
Tego samego dnia Helena poszła do sąsiadki i porozmawiała z Bartkiem. TenBartek roześmiał się, ale zgodził pomóc, a Helena przekazała Kingi jego numer telefonu.