W składzie czteroosobowej Niezależnej Komisji Historycznej ds. Zbadania Przypadków Nadużyć Seksualnych w Archidiecezji Łódzkiej powołanej przez kardynała Grzegorza Rysia znalazł się 41-letni historyk dr Sebastian Adamkiewicz.
Pracownik Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi, pełniący funkcję kustosza, kierownika jednego z oddziałów i koordynatora sekcji naukowej placówki jest jedynym historykiem jaki znalazł się w zespole komisyjnym.
14 listopada, a więc w dniu, gdy oficjalnie ogłoszono powstanie komisji, dr Adamkiewicz za pośrednictwem Facebooka podzielił się refleksjami na temat swojego wyboru (pisownia oryginalna):
Wpis dr. Adamkiewicza. Kliknij, aby powiększyć.Na podstawie dekretu z dnia 22 października ksiądz kardynał Grzegorz Ryś powołał mnie w skład Niezależnej Komisji Historycznej ds. Zbadania Nadużyć Seksualnych w Archidiecezji Łódzkiej od 1945 aż do dziś. Pomimo szeregu wątpliwości postanowiłem przystać na jego prośbę. To chyba największe wyzwanie zawodowe przed jakim staje i może kiedykolwiek przyjdzie mi stanąć. Jednocześnie od kilku lat borykam się z pytaniami o celowość pracy historyka. W głowę zachodzę dla kogo pracujemy i po co. Odpowiedź jest mocna, może aż trochę za mocna.
Rozmowy na temat mojego udziału w jej pracach trwały już jakiś czas. Był to moment owocny, bo pokazał mi czym jest warsztat historyka, nasza etyka zawodowa, pozwolił na sięgnięcie do fundamentów tzw. misji. Żartowałem nawet, iż część z tych rozmów mogłaby być nagrana dla studentów I roku. Komisja będzie bowiem miała dostęp do wszystkich tajnych dokumentów, co nakłada szczególne obowiązki moralne i etyczne. Ze swojej strony mogę zagwarantować, iż moja praca nie będzie nigdy źródłem plotek czy sensacji. Materia jest zbyt poważna by się nią nieodpowiedzialnie bawić.
Z pewnością będzie to praca czasochłonna. Dlatego dziękuje Jacek Wawrzynkiewicz – dyrektorowi Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi – za zgodę na udział w Komisji. Oczywiście z Muzeum nie rezygnuje, choć pewnie aktywność nieco spadnie. Będę natomiast zmuszony zrezygnować z bardzo wielu dodatkowych rzeczy jakie do tej pory robiłem, m.in. z działalności publicystycznej.
Dlaczego to robię? Bo sam mam dzieci, bo uważam iż z każdej niegodziwości trzeba się wytłumaczyć, bo walka o najsłabszego jest w kanonie moich poglądów, wreszcie bo jeżeli gdzieś jest potrzebny historyk, a ja akurat jestem historykiem, to na ogół się zgadzam. Jakkolwiek wyrażacie w swoim życiu wsparcie bardzo o to proszę. Każda pomoc będzie przydatna. Przede mną trudny czas.
P.S. jeżeli znacie lub kiedykolwiek doświadczyliście jakichkolwiek nadużyć ze strony duchownych diecezji łódzkiej, albo znacie kogoś kto się z tym boryka, będzie można się do Komisji zgłosić. Każdy zostanie wysłuchany, objęty wsparciem psychologicznym i odpowiednio pokierowany.
Pytamy
„Gazeta Trybunalska” zwróciła się do dr Adamkiewicza z kilkoma pytaniami dotyczącymi nowego wyzwania, jakie stanęło przed badaczem.
K. Kozielski: – Jakie rodzaje dokumentów będą analizowane przez Komisję i w jaki sposób zapewniona zostanie ich poufność?
dr S. Adamkiewicz; – Kwestię poufności reguluje prawo archiwalne i dotyczy to głównie danych osobowych, nie zaś opisów zjawisk. Komisja pracować może wyłącznie w ramach prawa i zgodnie z nim. Zasób archiwalny, który może dotykać tematu jest szeroki. W okresie tzw. Polski Ludowej o działaniach Kościoła informowały odpowiednie organy partyjne, Urząd i Wydziały ds. Wyznań, służby państwowe. W kontekście przestępstw interesujące są też dokumenty więzienne. Źródłem może być także prasa, opublikowane wspomnienia, a także – co będzie dla nas szczególnie ważne – relacje. Oczywiście one będą zbierane z całkowitym poszanowaniem ochrony danych osobowych. Innym obszarem są akta kościelne, zarówno te ogólnodostępne jak i tajne, do których otrzymaliśmy na mocy dekretu pełny dostęp. Naturalną rzeczą jest to, iż każde z nich posiada prawne klauzule ograniczające np. możliwość ujawniania danych osobowych. To wynika z natury danego dokumentu. Zasób jest tajny bo posiada informacje wrażliwe, np. te dotyczące stanu zdrowia, spraw ściśle prywatnych. jeżeli nie będą kluczem do odpowiedzi na stawiane przez nas pytania ich ujawnianie nie ma sensu. Istotne będą takie dokumenty, które mogą potwierdzać fakt wystąpienia wykorzystania seksualnego oraz systemowego krycia tej zbrodni. W kontekście poufności warto dodać, iż Komisja posiada także możliwość uruchomienia klauzuli szczególnego interesu społecznego jeżeli uzna, iż ujawnienie konkretnych danych może służyć społeczeństwu, np. przywrócić elementarne poczucie sprawiedliwości.
Jakie metody pracy historycznej uważa pan za najważniejsze, aby rzetelnie odtworzyć fakty z kilkudziesięciu lat?
W tym przypadku najistotniejsza będzie analiza zjawiska. Będę proponował zastosowanie metody rozumowania indukcyjnego – od szczegółu do ogółu. Wielką rolę odgrywać będzie precyzyjna krytyka źródła. Nie każda relacja, zawarta chociażby w donosie znajdującym się w aktach Służby Bezpieczeństwa, jest wiarygodna. Wymaga to konfrontacji z innymi źródłami, a także – o ile będzie to możliwe – z relacjami osób, które mogły być świadkami danego wydarzenia. Ważne będzie też konsultowanie pozyskanej wiedzy z przedstawicielami innych nauk – psychologami, socjologami. Uważam, iż ta praca będzie miała wyłączny sens jeżeli będzie towarzyszyła jej zespołowość i korzystanie z wiedzy specjalistów z różnych dziedzin. Zadbaliśmy o to, żeby Komisja miał możliwość samodzielnego ich powoływania, bez ingerencji ze strony władz kościelnych.
Jak Komisja przewiduje wsparcie psychologiczne dla osób zgłaszających nadużycia?
To nie jest pytanie do mnie. W Komisji znajduje się kompetentna osoba, która odpowiada za tę część naszej pracy. Proszę skierować to pytanie do rzecznika.
W jaki sposób Komisja zamierza balansować między etyką zawodową historyka a potrzebą informowania opinii publicznej o wynikach badań?
Nie widzę pola do balansowania. Etyką historyka jest poszukiwanie prawdy i informowanie o wynikach swoich badań po ich zakończeniu lub w momencie, w którym uznaje, iż jakiś element jego badań jest zamkniętą całością. Nieetycznym byłoby ujawnianie cząstkowych przypadków bez ich całościowej analizy.
Jak Pan postrzega swoją rolę historyka w pracy Komisji – jako dokumentalista, analityk, czy mediator w kontakcie z osobami zgłaszającymi nadużycia?
Rola jest ściśle określona w zadaniach jakie postawiono Komisji. Dokonanie szeroko rozumianej analiza zjawiska wykorzystania seksualnego w Kościele łódzkim od 1945 roku. Historyk musi zgromadzić materiały, wyłuskać z nich przypadki, na podstawie których dokonywana będzie późniejsza analiza. Podkreślam, iż nie będzie to moja praca indywidualna. Na początku chce zorganizować zespół historyków, zarówno tych, którzy będą bezpośrednio pracowali ze źródłami jak i tych, którzy będą konsultowali wybrane zagadnienia służąc swoją wiedzą i doświadczeniem. To wymaga pracy zespołowej, wielu dyskusji i wymiany doświadczeń. Tym bardziej, iż będziemy mieli do czynienia z bardzo różnymi materiałami źródłowymi, w tym wielowarstwowymi, jak akta IPN.
Czy udział w Komisji będzie honorowy, czy przewidziane jest wynagrodzenie za czas poświęcony pracom? Jak w praktyce będzie wyglądała organizacja tej aktywności względem pana obowiązków w Muzeum Tradycji Niepodległościowych?
Na ten moment pracujemy pro bono. Komisja jest w trakcie organizacji. Docelowo jednak wypracowany będzie system wynagradzania. Pogodzenie aktywności w Komisji z pracą w Muzeum? Jestem bardzo pracowitym człowiekiem.
Komentarz redakcyjny
W odpowiedziach historyka widać wyraźnie dwa światy: deklaratywną przejrzystość i praktyczną ostrożność. Z jednej strony zapewnia o pełnym dostępie do akt, z drugiej ani słowem nie odnosi się do tego, jak ten „pełny dostęp” wygląda w rzeczywistości. Każdy, kto kiedykolwiek próbował zobaczyć choćby fragment archiwum kościelnego, wie, iż teoria i praktyka potrafią się tu boleśnie rozmijać.
Historyk dużo mówi o metodach badawczych, krytyce źródeł i pracy zespołowej. To brzmi dobrze i profesjonalnie, ale przypomina akademicki opis projektu, a nie zapowiedź twardej, systemowej pracy nad jednym z najtrudniejszych tematów w polskim Kościele. Najbardziej wartościowy jest fragment o analizie indukcyjnej i nieufności wobec dokumentów SB – o tym rzadko wspominają osoby niewtajemniczone, więc tu warto odnotować realną kompetencję.
Czytaj: „Osobliwa komisja kardynała Rysia ds. nadużyć seksualnych księży”.
Deklaracja o etyce, która „nie potrzebuje balansowania”, to zdanie żywcem wyjęte z podręcznika akademickiego. W praktyce każda komisja badająca nadużycia instytucji tak potężnej jak Kościół musi balansować – między prawem, wrażliwością pokrzywdzonych a oczekiwaniami opinii publicznej.
Na końcu pojawia się zdanie „jestem bardzo pracowitym człowiekiem”. Można się uśmiechnąć – brzmi to bardziej jak autoprezentacja na rozmowie o pracę niż wypowiedź eksperta mającego badać jedno z najciemniejszych zjawisk ostatnich dekad.
Podsumowując: odpowiedzi są poprawne, chwilami choćby fachowe, ale momentami aż nazbyt zachowawcze. Komisja, jeżeli ma być wiarygodna, musi mówić językiem konkretu, a nie ostrożnych deklaracji. Tu tego konkretu jeszcze brakuje.
→ K. Kozielski
18.11.2025
• zdjęcie tytułowe: dr Adamkiewicz podczas konferencji prasowej w Archidiecezji Łódzkiej w dniu 14 listopada 2025 r, foto / źródło: Archidiecezja Łódzka











