Sam za mnie zdecydowałeś?! – Opowieść o nieodbytym ślubie

twojacena.pl 3 dni temu

„Ty już za mnie zdecydowałeś?!” — historia pewnego odwołanego ślubu

Alicja siedziała przy stoliku w przytulnej restauracji na Starym Mieście w Poznaniu, czekając na swojego narzeczonego Jakuba. Wydawał się spięty, co chwilę sprawdzał telefon i nerwowo zerkał na ekran.

— Jakub, coś jest nie tak? Co się dzieje? — zapytała, starając się ukryć niepokój.

— Zaraz wszystko zrozumiesz. Czekamy jeszcze tylko na rodziców… — odparł, machając ręką.

— Na jakich rodziców?

— Moich. I jeszcze parę osób z nimi. Nie przyszliśmy tu tylko na kolację — musimy coś omówić.

Alicja się zaniepokoiła. Znała Jakuba od pół roku i nauczyła się rozpoznawać jego „ważne rozmowy” po tonie. Nigdy nie kończyły się dobrze.

Po dziesięciu minutach do stolika podeszli rodzice Jakuba — Marek i Jolanta, a za nimi dwie nieznajome osoby.

— Poznajcie: to Tomasz i Agnieszka — Jakub uśmiechnął się szeroko. — Są zainteresowani twoim mieszkaniem. Chcą je wynająć na dłuższy okres.

— Moim… mieszkaniem? — Alicja ledwo utrzymała widelec.

— No jasne. Mają poważne zamiary — są gotowi płacić 4000 złotych miesięcznie. A my po ślubie wprowadzimy się do moich rodziców. Mają dom pod Warszawą, miejsca nie brakuje. Po co ma stać puste? Będzie przynosić dochód!

Alicja poczuła, jak lodowacieją jej dłonie. Jakub, nie zauważając jej reakcji, wyjął z teczki dokumenty.

— Proszę, już wszystko ustaliłem z bankiem. Przelejemy twoją hipotekę na nas oboje — oprocentowanie będzie niższe. I łatwiej będzie spłacać.

— Ty… już wszystko załatwiłeś? — głos Alicji się załamał. — choćby mnie nie pytając?

— No przestań, jak dziecko! — wtrąciła się Jolanta. — Jakub dba o waszą przyszłość. Przecież już niedługo będziecie rodziną!

Tomasz i Agnieszka wymienili spojrzenia.

— Przepraszam, ale mieszkanie jest na ciebie wpisane? — zwróciła się Agnieszka do Jakuba.

— Jeszcze nie, ale…

— W takim razie przepraszamy, ale takie warunki nam nie pasują — powiedział sucho Tomasz. — Nie wiedzieliśmy, iż właścicielka choćby o tym nie wie. Do widzenia.

Wstali i wyszli, zostawiając przy stole niezręczną ciszę.

— No proszę — warknęła Jolanta. — Takich porządnych ludzi odpędziłaś! I to wszystko przez twoją scenę, Alicjo!

— Scenę? — Alicja powoli wstała. — To nie jest scena. To moje prawo — decydować, co zrobić z moim mieszkaniem.

— Ty na poważnie?! — Jakub zbladł. — Przecież wszystko zaplanowaliśmy!

— Ty wszystko zaplanowałeś. Za nas oboje. Beze mnie. I nie zamierzam budować przyszłości z kimś, kto uważa to za normalne.

— Alicja, uspokój się…

— Nie. Ślubu nie będzie.

Wyszła z restauracji, nie oglądając się za siebie. I nie odpowiedziała już na żadną wiadomość.

A w domu, siedząc na parapecie z kubkiem gorącej herbaty, pomyślała tylko jedno:
„Lepiej być samej — ale z szacunkiem do siebie, niż z kimś, kto tego nie rozumie.”

Idź do oryginalnego materiału