Kolejny hit internetów, do którego nie potrafiłam się zabrać. I przyznam Wam się szczerze, do wczoraj nie planowałam go wrzucać na bloga. Po głowie chodziło mi ciasto francuskie, jakieś pasty, koreczki. Poimprezowo leżałam w łóżku i myślałam. Myślałam o tym, iż całkiem dobrze radzą sobie sałatki na Kardamonie. Ostatnio choćby jakaś przemiła (zupełnie mi obca) dusza, napisała, iż kojarzy mojego bloga właśnie od strony sałatkowej, iż mam na nim sporo świetnych przepisów. No piękna historia. Tym bardziej, iż ja naprawę staram się najczęściej być „tą od sałatek”.
Leżałam, myślałam i wpadłam na pomysł, iż jak mam być tą od sałatek, to zrobię sałatkę. Poza tym za parę dni jest Sylwester, kiedy to zrobić jak nie teraz. Nie zastanawiam się adekwatnie wcale nad składnikami, wiedziałam co wyląduje w misce. Dziś rano odstawiłam Tolkę na rehabilitację i pognałam na zakupy.
Najważniejszą kwestią dzisiejszej sałatki jest oczywiście ugotowanie brokuła w punkt. Nie może być za twardy, nie może się rozpadać. Tutaj nie ma jakiejś wielkiej filozofii, po prostu trzeba często sprawdzać czy to już jest ten moment, kiedy należy go wyjąć z wrzątku.
A, no i kolor. Jak go ugotować, żeby nie zrobił się sinozielony. O tym napiszę Wam na dole.
Feta. Będę Wam o niej truć tak długo, jak długo będę prowadzić bloga. Kupcie prawdziwą fetę, nie jakieś tam sery fetopodobne. W tej chwili nie ma adekwatnie żadnego problemu z jej dostępnością. Chyba, iż mieszkanie na wsi – to no już nie pomogę.
Migdały nie są konieczne, ale dobrze jest dorzucić coś chrupiącego. Mogą to być orzechy, słonecznik. Ważne, żeby je trochę podprażyć.
Zastanawiałam się jeszcze nad dodaniem do sałatki paru suszonych pomidorów, ale pierwszą wersję tej sałatki postanowiłam zrobić zupełnie prostą.
Finalnie nie spodziewałam się jakichś fanfarów, bo brokuł, bo sos z przewagą jogurtu, sami wiecie. Na szczęście w tej sałatce są także migdały i feta. To one powodują, iż ostatecznie sałatka jest przepyszna. I w miarę lekka.
Dla mnie bomba, zróbcie na Sylwestra. Jak znowu moja ekipa zasugeruje mi zrobienie sałatki na 31 grudnia, zrobię tę z brokułem, fetą i prażonymi migdałami. Niech mają.
Składniki:
1 duży brokuł
150 g sera feta
duża garść płatków migdałów
2 ząbki czosnku
3-4 łyżki jogurtu naturalnego
1 łyżeczka majonezu (opcjonalnie)
sól
pieprz
Jogurt mieszamy z majonezem, rozdrobnionymi ząbkami czosnku, solą i świeżo mielonym pieprzem, mieszamy i odstawiamy.
Jeżeli chcecie, żeby ugotowany brokuł pozostał zielony, od razu po jego ugotowaniu wrzućcie go do miski z zimną wodą. To go zahartuje. Pamiętajcie więc, żeby przed gotowaniem brokuła, przygotować sobie miskę z bardzo zimną wodą. Przyznam się Wam jednak, iż nie zawsze pamiętam żeby to robić i najczęściej brokuł i tak jest dość intensywnie zielony. Najważniejsze tak naprawdę jest to, żeby go nie przegotować.
Brokuła dzielimy na różyczki, wrzucamy do lekko osolonego wrzątku, gotujemy al dente (u mnie trwało to około 3 minut). Po ugotowaniu od razu przekładamy go cedzakiem do miski z zimną wodą (na paręnaście sekund), odcedzamy. Różyczki można na koniec rozłożyć na ręczniku papierowym i odczekać aż wchłonie nadmiar wody (ja tak zrobiłam).
Migdały prażymy do zrumienienia na suchej patelni.
Ugotowanego brokuła wykładamy na dnie miski. Następnie polewamy go sosem, posypujemy pokrojoną w kostkę fetą i uprażonymi migdałami. Całość jeszcze raz można potraktować świeżo mielonym pieprzem.
Podobne przepisy:
Sałatka z brokułami, ciecierzycą i fetą
Sałatka z brokułem, suszonymi pomidorami i wędzonym serem