Rzut ostatni foteczek

migracjakrolowej.home.blog 2 miesięcy temu

Trasa z Dolnego Śląska oznaczała dla mnie 530 przejechanych, jednego dnia, kilometrów. I jest to mój rekord. Taką samą ilość miałam do pokonania gdy wracaliśmy cztery lata temu z Wilna i tym razem było łatwiej. Myślę, iż dlatego, iż po drodze były postoje. I to takie połączone z łażeniem, a nie tylko szybkie wpadnięcie po kawę. To też dla mnie wskazówka jak układać sobie plany podróżnicze, bo więcej nie dam rady. W tamtą stronę było jeszcze inaczej, bo niby jechaliśmy prosto, ale a) jak coś tam rano musiałam jeszcze zrobić, b) po przyjeździe okazało się, iż schronisko otwiera się o 17-stej, więc zamiast takiego przechlapania się wodą i odsapnięcia ruszyliśmy od razu na miasto coś zjeść. Jak WIECZOREM padłam, to Lilka, która miała łóżko obok mojego, rano powiedziała, iż JAK ja i Mieszko jesteśmy zmęczeni, to zasypiamy mocno i podobnie oddychamy w nocy. Tym niemniej jednak, myśląc o podsumowaniu lata, to auto było najczęstszym środkiem transportu.

<><>

Poniedziałek. U mnie urwanie głowy, bo w tym tygodniu poprawkowe matury! W piątek duże zakupy, w weekend imprezka i będzie ogólne napięcie! A dziś już byłam na wyjściu z uczniami na wystawie o street art-cie (

– kiedyś jak będę bogata to sobie takie płótno ze sztuką ulicy kupię, bo czuję to lepiej niż malarstwo klasyczne).

Idź do oryginalnego materiału