Rodzinny konflikt w cieniu skandalu

newsempire24.com 6 dni temu

Skandal w Zielenicy: cień rodzinnej waśni

– Kasia, mama dzwoniła, z tatą jadą do nas w odwiedziny. Chcą odwiedzić Zosię – powiedział Marek, wchodząc do pokoju, gdzie jego żona usypiała roczną córeczkę.

Twarz Kasi mimowolnie się wydłużyła. Ta wiadomość była dla niej jak cios. Relacje z Heleną Kazimierą popsuły się po narodzinach Zosi, choć wcześniej były ciepłe. Kasię wściekało, iż teściowa, wykorzystując każdą okazję, po kryjomu karmiła jej dziecko byle czym, ignorując prośby młodej matki.

Każda wizyta Heleny Kazimiery kończyła się awanturą. Ostatnio, trzy miesiące temu, poczęstowała Zosię czekoladowym sernikiem. Kasia zostawiła córkę z teściową tylko na pięć minut, a ta już zdążyła wykorzystać jej nieobecność.

– Co ty robisz?! – oburzyła się Kasia, wyrywając Zosię z rąk teściowej. – Ona ma ledwie dziewięć miesięcy! Jaki sernik?!

Urażona samowolą Heleny Kazimiery, zabrała córeczkę do łazienki, by umyć jej buzię i rączki, umazane kremem. Z łazienki słyszała, jak Marek, wchodząc do kuchni, beształ matkę:
– Po co się wtrącasz tam, gdzie cię nie proszą?
– Nic się nie stanie! Ty jadłeś słodkie w dzieciństwie i żyjesz – tłumaczyła się Helena Kazimiera.
– Dlaczego nigdy nie słuchasz? – zirytował się Marek. – Dobra z ciebie była matka!
– Nie rozumiem, o co chodzi? – urażona burknęła teściowa, krzyżując ręce.

Pod koniec rozmowy Kasia wróciła z Zosią do kuchni. Nie wytrzymała i wybuchnęła:
– Wynoście się, skoro nie potraficie się zachować!

Helena Kazimiera spojrzała zdziwiona na synową, potem na syna, czekając na wsparcie. Ale milczenie Marka dało jej do zrozumienia, iż stoi po stronie żony.
– Wielka mi sprawa! W naszej wsi wszystkich karmiono, na co mieli ochotę, zanim wymyślili te wasze głupoty z internetem. Z niczego robicie problem! – rzuciła i skierowała się do wyjścia.

Gdy teściowa wyszła, Kasia spojrzała na męża z rozpaczą. Żal do Heleny Kazimiery wrzał w jej piersi.
– Nie będziemy ich więcej wpuszczać – odpowiedział Marek na jej nieme pytanie.

Po tamtym wydarzeniu Helena Kazimiera sama się nie pokazywała. Dzwoniła do syna, prosiła o zdjęcia Zosi, ale nie narzucała się z wizytą. Odważyła się dopiero po trzech miesiącach – na pierwsze urodziny wnuczki.

– Znowu coś wymyśli? – zirytowana spytała Kasia.
– Nie, uprzedzałem ją! – zapewnił Marek. – Nic nie zrobi.

Kasia niedowierzająco spojrzała na męża. Nie wierzyła, iż uparta Helena Kazimiera nagle zacznie słuchać.

Teściowie zjawili się dokładnie dziesięć minut po telefonie Marka. To znaczyło, iż byli pewni – wpuszczą ich do wnuczki. Helena Kazimiera od progu zawodziła:
– Gdzie moja dziewczynka? Gdzie moja skarbunia? Przynieśliśmy prezenty! – Wcisnęła Kasi torbę.

Teść, Janusz Witold, niósł tort i butelkę szampana. gwałtownie wręczył je synowi.
– Nie liczyliśmy na poczęstunek, wszystko przywieźliśmy sami! – oznajmiła z dumą Helena Kazimiera, sugerując, iż tort i szampan to nie tylko dla gospodarzy.

Kasia wszystko zrozumiała. Oddała Zosię mężowi i zaczęła nakrywać do stołu w salonie. Marek pomagał, a Helena Kazimiera z Januszem Witoldem i wnuczką zostali w kuchni, by nie przeszkadzać.

– Otwórz szampana, spróbujemy, sto złotych za niego daliśmy – szepnęła Helena Kazimiera mężowi.

Janusz Witold gwałtownie rozprawił się z korkiem i podał otwartą butelkę żonie.
– Nalej do kieliszka! – rozkazała. – Widzisz, trzymam dziecko!

Teść posłusznie spełnił prośbę i podał kieliszek. Helena Kazimiera pociągnęła łyk, cmoknęła językiem i z uznaniem skinęła głową:
– Smaczne! – Spojrzała na Zosię, siedzącą jej na rękach. – Skarbie, spróbujmy, póki nikt nie widzi – szepnęła, podnosząc kieliszek do ust dziewczynki.

– Synowa zobaczy – będzie awantura! – zaśmiał się Janusz Witold.

Słysząc dziwne słowa teścia, Kasia wyjrzała z salonu. Gdy zobaczyła, jak Helena Kazimiera podaje kieliszek jej córeczce, wpadła do kuchni i zdrętwiała z przerażenia.
– Co wy wyprawiacie?! – krzyknęła, wyrywając kieliszek z rąk teściowej. – Prosiłam, żebyście nic nie dawa– Jak śmiecie?! – wrzasnęła, przyciskając Zosię do siebie, podczas gdy Marek wypychał rodziców za drzwi, ich protesty ginąc w nocnej ciszy.

Idź do oryginalnego materiału