Rodzina przyjechała w odwiedziny… i została na dłużej

twojacena.pl 1 godzina temu

**Krewni przyjechali i zostali**

Halina Kowalska właśnie wyciągała z piekarnika jabłecznik, gdy zadzwonili do drzwi. Spojrzała na zegarek wpół do dziesiątej rano. Za wcześnie na gości.

Idę, idę! krzyknęła, wycierając ręce w fartuch i kierując się do przedpokoju.

Na progu stała Wanda z mężem Januszem, obwieszona torbami i walizkami. Jej kuzynka wyglądała na zmęczoną i zmiętą, a jej mąż marszczył brwi z niezadowoleniem.

Halinko, złotko! zaszeptała Wanda, rzucając się w ramiona. Przyjechaliśmy do ciebie! Nie odmówisz przecież rodzinie?

Wanda? Halina spojrzała na nich zdezorientowana. Co się stało? Skąd jesteście?

Z Katowic mruknął Janusz, wciągając do przedpokoju ogromną walizę. Droga wieczność, przeklęte korki.

Wejdźcie, wejdźcie zakrzątała się Halina. Rozbierzcie się. Tylko nie rozumiem Nie daliście znać.

Wanda zdjęła kurtkę i powiesiła na wieszaku.

Halinko, rozumiesz, mamy taką sytuację. Janusz stracił pracę, pieniędzy brak. A do tego musieliśmy sprzedać mieszkanie.

Jak to sprzedać? zawołała Halina.

No długi były, kredyty machnął ręką Janusz. Więc postanowiliśmy przyjechać do ciebie. Mieszkasz sama w trzypokojowym, miejsca starczy dla wszystkich.

Halina stała, mrugając, nie wierząc własnym uszom. Tymczasem Wanda już weszła do kuchni i wciągnęła nosem powietrze.

Och, jak pachnie! Jabłecznik, tak? A my akurat głodni. Przez całą drogę nic nie jedliśmy, oszczędzaliśmy.

Siadajcie do stołu zaproponowała niepewnie gospodyni. Zaraz zaparzę herbatę.

Janusz rzucił się na krzesło i rozejrzał się wokół.

Nieźle tu u ciebie, Halina. Remont świeży, meble porządne. Widać, iż samej żyje się wygodnie.

W jego głosie zabrzmiała nuta pretensji, która ukłuła Halinę. Od śmierci męża żyła sama już osiem lat, przyzwyczaiła się do ciszy i porządku. Pracowała w bibliotece, zarabiała niewiele, ale starczało na wszystko, co potrzebne.

A gdzie wasze rzeczy? spytała, nalewając herbatę.

No tam, w przedpokoju skinęła głową Wanda. Janusz, przynieś wszystko do pokoju.

Do którego pokoju? ostrożnie zapytała Halina.

No jak to do którego? Do wolnego. Masz przecież trzy.

Wanda, poczekaj. Najpierw porozmawiajmy. Nie rozumiem, na jak długo przyjechaliście?

Wanda i Janusz wymienili spojrzenia.

No, dopóki sprawy się nie poprawią wymijająco odpowiedziała kuzynka. Znajdziemy pracę, stan

Idź do oryginalnego materiału