Rodzice mojego męża porzucili moją mamę w restauracji, żeby nie płacić raportu — ale ona miała genialny plan zemsty.

twojacena.pl 1 tydzień temu

Dzisiaj muszę opowiedzieć, co się stało. Rodzice mojego męża zostawili moją mamę w restauracji, żeby nie płacić rachunku ale ona miała genialny plan zemsty.
Zawsze uważali, iż płacenie za jedzenie to coś poniżającego jakby mogło to zniszczyć ich reputację.
Każdy rodzinny obiad był tym samym absurdalnym przedstawieniem: klepali się po kieszeniach, udawali zaskoczonych i przysięgali, iż zapomnieli portfela.
Na początku starałam się tłumaczyć to przypadkiem. Ale z czasem stało się jasne to była zwykła chciwość.
Po prostu wierzyli, iż ci mniej zamożni zapłacą za nich.
Ale moja mama? Nie da się tak łatwo oszukać.
Nie nosi drogich torebek ani lśniącej biżuterii, ale jest dumna, rozsądna i co najważniejsze nie pozwala sobą manipulować ludziom, którzy myślą, iż pieniądze czynią ich lepszymi.
A jednak, mimo ich bogactwa, mieli jeden nawyk, który doprowadzał mnie do szału przy każdej wizycie: nigdy nie płacili za siebie w restauracji.
Znowu to zrobili poskarżyłam się mężowi, Jackowi, kiedy jego rodzice uciekli z restauracji, gdy był w toalecie, zostawiając nam rachunek na 1200 złotych. Twój ojciec dosłownie udawał, iż dzwoni telefon!
Jacek westchnął i wyjął kartę:
Wiem, wiem. Zawsze tak robią.
Ale oni mają więcej pieniędzy, niż są w stanie wydać! Torba twojej mamy kosztuje więcej niż nasz czynsz!
Próbowałem z nimi rozmawiać. Ale dla nich takie sumy to nic więc nie widzą problemu.
Z czasem stało się to rutyną: wykwintne dania, drogie wina i, jak w zegarku, te same wymówki.
Ojej, zapomniałam portfela! wykrzykiwała jego matka, uderzając w swoją designerską torebkę.
Muszę pilnie odebrać telefon mruczał ojciec, kierując się do wyjścia.
Nawet brat Jacka, Krzysztof, i jego żona, Ania, przejęli tę rodzinną tradycję, stając się mistrzami ucieczki przy rachunku.
Nikt im nic nie mówił. Ani przyjaciele, których wystawiali, ani koledzy z pracy, którzy szeptali o tym między sobą.
A potem przyszło zaproszenie.
Mama chce obchodzić swoje 60. urodziny w tej włoskiej restauracji w centrum powiedział mi pewnego dnia Jacek. Wspominała wczoraj. Chce zaprosić całą rodzinę.
Kiedy? zapytałam, czując, jak kurczy się mój portfel.
W następny piątek. Dobra wiadomość: nas nie będzie, bo jedziemy na weekend za miasto. Ale skoro nas nie będzie, chcą zaprosić twoją mamę.
Zamarłam:
Moją mamę? Po co?
Powiedziała, iż chce ją lepiej poznać.
Od razu wiedziałam, iż to pułapka.
Teściowa nigdy nie interesowała się moją matką. Wręcz przeciwnie nie raz sugerowała, iż nie mają ze sobą nic wspólnego.
To było zbyt oczywiste.
Ale nie mogłam tego zatrzymać wyjazd z Jackiem do Grecji na rocznicę był dawno zaplanowany.
Muszę uprzedzić mamę powiedziałam, sięgając po telefon.
Mama odpowiedziała za trzecim razem:
Cześć, kochanie! Jak się masz?
Mamo, rodzice Jacka chcą cię zaprosić na urodziny jego mamy
Tak! Napisała do mnie godzinę temu. Nie mogę się doczekać!
Zrobiło mi się zimno.
Mamo, muszę ci coś wyjaśnić
Opowiedziałam jej o wszystkich ich sztuczkach jak zawsze znikały, zostawiając rachunek innym. choćby się zdenerwowałam, gdy o tym mówiłam.
Ale mama tylko się roześmiała:
Och, kochanie, nie martw się tak.
Mamo, mówię poważnie. Zamówią najdroższe dania i znikną, jak zawsze.
Nie przejmuj się odpowiedziała spokojnie. Wasz wyjazd jest ważny. A urodziny są raz w życiu. Pójdę.
Ale
Dam sobie radę.
Odłożyłam słuchawkę i spojrzałam na Jacka:
Chyba mi nie uwierzyła Idzie prosto w pułapkę.
Może tym razem tego nie zrobią próbował mnie uspokoić. W końcu to urodziny.
Spojrzeliśmy na siebie. Oboje wiedzieliśmy, iż to mało prawdopodobne.
Wieczorem bankietu byliśmy już w przytulnym hotelu trzy godziny drogi od miasta.
Całą noc zerkałam na telefon, czekając na panikujący telefon od mamy. Ale nic.
Rano tylko napisała: Wieczór był cudowny. Zadzwoń, jak wrócisz.
Ledwo doczekałam się niedzieli, żeby poznać szczegóły.
No i? rzuciłam się, nie witając. Co się stało?
To był interesujący wieczór zaczęła mama.
Opowiedziała, jak wszystko potoczyło się według znanego scenariusza.
Teściowie pojawili się, lśniąc jak na czerwonym dywanie. Dano im najlepszy stolik z widokiem na ogród i pianistę.
Zamówili wszystko, kochanie. Przekąski, wina z sekretnej piwnicy, stek wagyu ze złotymi płatkami.
A ty?
Ja? Tylko makaron i wodę. Nie miałam apetytu.
Mądra. Zminimalizowała straty.
I co dalej?
Kiedy przynieśli rachunek, zaczęło się przedstawienie. Twoja teściowa przypomniała sobie, iż zostawiła torebkę w domu. Teść powiedział, iż portfel jest w samochodzie.
Wiedziałam! jęknęłam.
Brat Jacka też dostał telefon od niani. Jeden po drugim wszyscy zniknęli. Zostawili mnie samą z rachunkiem na 6000 złotych.
Mamo! Nie zapłaciłaś?!
Oczywiście, iż nie odpowiedziała spokojnie. Zamówiłam deser.
CO?!
Suflet czekoladowy. I kieliszek najdroższego porto. Kelner się zdziwił, ale uśmiechnęłam się: Przecież świętujemy.
Oniemiałam.
Ale skoro nie zapłaciłaś, a oni uciekli, jak to się skończyło?
Poprosiłam o menedżera. Tomka. Pamiętasz go?
Tomka? Od którego uczyłaś w szkole?
Właśnie jego! Ten sam chłopak, który przynosił mi jabłka każdego ranka. Teraz ma trzy restauracje.
Mama przepracowała 30 lat jako nauczycielka. I, jak się okazało, wśród jej uczniów byli wpływowi ludzie.
Wysłuchał mnie. Wyjaśniłam sytuację. Tylko się roześmiał.
Już przeczuwałam zakończenie.
Wymyśliliśmy z Tomkiem plan. Zadzwonił do twoich teściów i grzecznie poinformował, iż zapominieli zapłacić. Popros

Idź do oryginalnego materiału