Rodzice kupili narzeczoną dla chorego syna, ale gdy pojawiła się wdowa z dziećmi, nic nie potoczyło się zgodnie z planem.
Irina stała przy oknie maleńkiej kuchni, patrząc na swoich siedmioletniuch bliźniaków Dimę i Maksima. Bawili się na podwórku, a zachodzące słońce maluje niebo w delikatne różowe odcienie. Ich dom na obrzeżach miasta był skromny, ale ciepły i przytulny: dwupiętrowy, z małym ogródkiem i starą jabłonią pod oknem. Mieszkali tu z dziećmi od pół roku od czasu, gdy pochowali Pawła.
Mamo, kiedy tata wróci? zapytał Diema, wchodząc do kuchni i przytulając się do matki.
Serce Iriny się ścisnęło, ale starała się tego nie okazać. Głaskając syna po głowie, odpowiedziała:
Tata już nie wróci. Jest na niebie i patrzy na nas stamtąd. Pamiętasz?
Maksim też podbiegł do mamy, a Irina objęła obu. Mieli w sobie tyle tego samego co Paweł te same ciemne włosy, szare oczy Czasem to przypomnienie o mężu bolało, ale częściej dawało jej otuchę.
Mamo, co będziemy jeść na kolację? spytał Maksim.
Zrobię ziemniaki z kotle”Jutro zrobimy lepszą kolację,” obiecała, choć wiedziała, iż najważniejsze jest to, iż mają siebie.