Rodzeństwo zostawiło mi oszczędności życia i zniknęło: Czy powiedzieć o tym jego żonie?

newsempire24.com 2 dni temu

Nazywam się Katarzyna. Tydzień temu mój brat, Wojciech, pojawił się na progu mojego domu w małej wsi pod Lublinem po latach rozłąki. Wręczył mi karton wypełniony pieniędzmi – oszczędnościami całego swojego życia – i odszedł, pozostawiając mnie w całkowitym zamęcie. Te banknoty parzą mi dłonie, a jego tragiczna historia rozdziera serce. Teraz stoję przed okrutnym wyborem: oddać je jego żonie i córce, które go odrzuciły, czy zatrzymać dla siebie? Moja dusza domaga o sprawiedliwość, ale strach i wątpliwości nie dają spokoju. Co robić, gdy uczciwość zderza się z cierpieniem przeszłości?

Mówią, iż wieś to jedna wielka rodzina, gdzie wszyscy się wspierają. Ale rzeczywistość jest inna. Młodzi uciekają stąd przy pierwszej okazji. Ja, jako najmłodsza w rodzinie, zostałam z rodzicami. Moja starsza siostra, Zofia, gwałtownie wyszła za mąż i wyjechała za granicę. Zawsze narzekała, iż musiała się nami opiekować – mną i Wojtkiem – i nie kryła, iż nas nie znosi. Kontakt się urwał, a sielankowa wieś okazała się mitem.

Wojtek był inny. Nie geniusz, ale serdeczny, zawsze potrafił rozśmieszyć całą izbę. Kochałam go za tę szczerość. Ożenił się z kobietą z sąsiedniej wioski, ale nie przyprowadził jej do nas – przeprowadził się do niej. Ciężko harował na budowie, ale pieniędzy zawsze brakowało. Jego żona, Danuta, i jej rodzina nie byli zbyt hojni – Wojtek kręcił się jak mógł, by ich utrzymać. Kiedy wychodziłam za mąż, nie było go – wyjechał do pracy za granicę. Danuta była w ciąży, rozumiałam, dlaczego nie został. Ale ból po jego nieobecności wciąż we mnie tkwił.

Lata mijały. Żyłam z mężem, Piotrem, i rodzicami, wychowując trójkę dzieci. Wojtek pracował jako doker w porcie za granicą, przysyłając pieniądze na budowę domu. Jego córka, moja siostrzenica Kinga, dorastała, ale Danuta nigdy jej do nas nie przywiozła. Kontakt z bratem niemal umarł, pogodziłam się, iż kolejna bliska osoba zniknęła z mojego życia. Na szczęście Piotr był moją kotwicą – łączyły nas miłość i szacunek.

Wszystko się zmieniło, gdy Wojtek nagle zadzwonił. Jego głos drżał: wyznał, iż pokochał inną kobietę i nie może już kłamać przed żoną. Zostawił Danucie wszystkie pieniądze, obiecał łożyć na Kingę do pełnoletności, ale odchodzi. Czułam jego ból, ale szanowałam tę decyzję. Danuta natomiast wymazała nas ze swojego życia, zabraniając rodzicom widywać wnuczkę. To łamało im serca, ale ja nie umiałam nic zmienić.

Tydzień temu Wojtek stanął przed moim domem. Ledwo go poznałam: twarz poorana zmarszczkami i spalona słońcem zdradzała lata ciężkiej pracy. Ale uśmiechał się, żartował, jak kiedyś. Dopiero pod koniec jego oczy wypełnił smutek. Wyznał, iż jego nowa miłość umarła na ciężką chorobę. Nie zdążyli mieć dzieci. Danuta nie wpuściła go choćby na próg, a Kinga powiedziała, iż nie chce go znać. Wojtek przyszedł się pożegnać, czując, iż jego czas dobiega końca. Wsunął mi w ręce paczkę – 100 tysięcy złotych, całe jego życie. „Mnie już nie są potrzebne, a wam się przydadzą” – powiedział i odszedł, nie zostawiając adresu.

Siedziałam, wpatrując się w te wszystkie banknoty, i czułam, jak zatruwają mi duszę. Wojtek wybrał mnie, ale może tylko dlatego, iż odrzuciły go żona i córka? Te pieniądze to jego ból, jego ofiara. Kinga jest już dorosła, ale czy nie zasługuje na część tego? A Danuta, która sama ją wychowywała? Nie chcę się z nimi spotykać – Danuta zawsze była lodowata, a Kinga wyparła się ojca. Ale uczciwość, której uczył mnie Wojtek, każe mi powiedzieć prawdę. A jeżeli później żałowałby tej decyzji?

Z Piotrem mamy na co wydać te pieniądze: remont, studia dzieci. Oddać ich nie umiem. Ale myśl, iż je zatrzymam, wgryzCzuję, iż bez względu na to, co wybiorę, ten wybór zostawi we mnie bliznię na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału