Chcę żyć dla siebie – moje życie, moje wybory, moje szczęście

twojacena.pl 1 godzina temu

O, Kinga, dzień dobry! Do mamy przyszłaś? krzyknęła sąsiadka z balkonu.
Dzień dobry, pani Halino. Tak, do mamy.
Może byś z nią pogadała westchnęła kobieta. Zupełnie inna po tym rozwodzie, biedaczka.
Co pani ma na myśli? spięła się Kinga.
Mam problemy ze snem, budzę się wcześnie. Widziałam ją pewnego ranka, koło piątej, wysiadającą z taksówki. I wyglądała powiedzmy, nie jak zwykle. Może choćby lekko wstawiona. Sąsiedzi tylko szepczą. W jej wieku! I po co wyrzuciła twojego ojca? Tak, zawinił, ale kto nie ma grzechów? Tyle lat razem głupota rozwodzić się teraz.

Dziękuję, pani Halino powiedziała Kinga, przełykając ślinę. Porozmawiam z nią.

Tymi słowami pospieszyła do domu. Jej matka faktycznie wyrzuciła ojca sześć miesięcy temu, po zdradzie. Kinga prosiła, by się nie spieszyła wszystko się może zdarzyć. Ale matka była nieugięta. Co dziwne nie wpadła w depresję, jak można by się spodziewać, ale przeciwnie, żyła pełnią życia. Nowe ubrania, tańce, bary, przyjaciółki rzeczy, których nigdy wcześniej nie robiła.

Kinga nie mogła tego zaakceptować. Sama miała niedługo ślub, planowali dzieci. A jej matka w barze do rana? Jaka z niej babcia? Jak przedstawić ją przyszłej teściowej, skoro jedna robi na drutach, a druga bawi się nocą w klubach?

Gdy weszła do domu, matka wyszła na spotkanie z imbrykiem w dłoni i szerokim uśmiechem. Ubrana nie w zniszczony szlafrok, ale w elegancki, beżowy kostium. Zrobione paznokcie, pedicure, sztuczne rzęsy widać było, iż cieszy się życiem.
No i jak Marek? zapytała, stawiając filiżanki na stole.
Wszystko w porządku odparła Kinga, starając się opanować ton. A ty?
Wspaniale! Wczoraj siedziałyśmy z dziewczynami do rana w barze. Tańczyłyśmy, potem karaoke. Jaka zabawa!

Pani Halina mi wszystko powiedziała wtrąciła Kinga ponuro. Że wróciłaś o piątej rano i wyglądałaś pijana.
Mama się roześmiała.
A co myślałaś? W barze pijemy herbatę?

Kinga nie wytrzymała.
Mamo, nie uważasz, iż przesadzasz?
W jakim sensie?
No cóż, delikatnie mówiąc, nie masz już dwudziestu lat. Jakie tańce, jakie kluby? Ty powinnaś być przykładem. Będziesz babcią!
Jestem kobietą, która wreszcie jest wolna. Nie będę żyła według cudzych scenariuszy.
Ale żyłaś z tatą tyle lat! Jak możesz tak po prostu przejść nad tym do porządku?

Matka zamilkła, po czym spokojnie, ale stanowczo powiedziała:
Twój ojciec mnie zdradził. To nie był błąd, ale świadomy wybór. A ja nie chcę już być tylko służącą. Chcę żyć. Dla siebie. Tyle lat żyłam dla rodziny. Teraz robię, co chcę.
Ale masz prawie pięćdziesiąt!
I co? Nie muszę starzeć się według harmonogramu.

Kinga zrozumiała, iż posunęła się za daleko.
Przepraszam, nie chciałam cię urazić. Po prostu się martwię.
jeżeli się mnie wstydzisz, nie zapraszaj mnie na ślub. Ale wiedz jedno: nie zasłonię siwych włosów chustą i nie ubiorę się w workowatą sukienkę. Będę tańczyć i może choćby flirtować. Czuję się dobrze.
Nie, mamo, chcę, żebyś tam była. Tylko
Tylko ciocia Halina nie aprobuje? Cóż, mnie to nie obchodzi. Ja wreszcie żyję.

Gdy wróciła do domu, opowiedziała wszystko narzeczonemu.
Nie wiem, jak zareagować.
Marek się roześmiał:
Moim zdaniem twoja matka jest świetna. Nie popadła w depresję, wybrała życie. To nie zbrodnia być szczęśliwym.

W weekend Kinga zadzwoniła do matki.
Mamo, chodźmy do SPA, a potem do baru z muzyką na żywo?
I nie będziesz się mnie wstydzić?
Powiem, iż jesteś moją starszą siostrą zaśmiała się Kinga.
Więc umowa stoi. Ale pamiętaj, nie wychodzimy wcześnie.

Ten dzień był przełomowy. Kinga po raz pierwszy zrozumiała, jaką siłę ma w sobie jej matka. I iż może powinna się od niej uczyć być sobą. Żyć nie tak, jak wypada, ale tak, jak czuje.

Idź do oryginalnego materiału