Kasia zawsze marzyła o tym, żeby wyjść za mąż. Nie miała wielu wymagań dotyczących przyszłego partnera, ale jedno było pewne – chciała, żeby jego matka była albo normalna, albo mieszkała wystarczająco daleko, żeby ich nie odwiedzała.
Zaczęła się tym martwić po ślubie swojej najlepszej przyjaciółki Oli, której teściowa potrafiła codziennie wpadać do mieszkania, kontrolować porządek i gotować posiłki dla swojego dorosłego syna, który w domu nie robił kompletnie nic. Oczywiście takie małżeństwo gwałtownie się rozpadło.
Kasia swojego przyszłego męża, Pawła, poznała dopiero przed trzydziestką. Matka stale powtarzała, iż to późno, ale Kasia dopiero wtedy poczuła, iż jest gotowa założyć rodzinę.
Paweł miał trzydzieści trzy lata, mieszkał jeszcze z rodzicami pod Krakowem, a zawodowo zajmował się naprawą samochodów. Poznali się przypadkiem na przystanku tramwajowym w Krakowie, kiedy Kasi upadł parasol. Paweł podniósł go, pomógł jej wsiąść i od słowa do słowa, zaczęli rozmawiać.
Przed ślubem często spacerowali nad Wisłą, rozmawiali o wspólnej przyszłości, a oboje byli przekonani, iż spotkali prawdziwą miłość. Po zaledwie pół roku znajomości wzięli ślub, a po roku pojawiło się pierwsze dziecko. Niedługo potem okazało się, iż Kasia jest w drugiej ciąży, co zupełnie ją zaskoczyło. Utknęła w domu z dwójką dzieci i gwałtownie zauważyła, iż z jednej pensji Pawła trudno im będzie przeżyć.
Kiedy zdecydowała się wrócić do pracy, zaczęły się u niej pojawiać dziwne dolegliwości zdrowotne. Poszła do lekarza i okazało się, że… jest w trzeciej ciąży. Była zrozpaczona – nigdy nie planowała mieć aż trójki dzieci, a finansowo stali na skraju przepaści.
Stan zdrowia Kasi bardzo się pogorszył. Lekarz gwałtownie wysłał ją na zwolnienie lekarskie i zabronił pracować fizycznie. Praca, którą wykonywała wcześniej jako ekspedientka w sklepie spożywczym, była już dla niej niemożliwa.
Paweł przez cały czas pracował jako mechanik, ale rynek się zmieniał i samochody zagraniczne zaczęły wypierać krajowe marki. Z każdym miesiącem miał mniej klientów. Kasia w końcu postanowiła szczerze z nim porozmawiać:
– Paweł, mamy teraz troje dzieci. Nie mogę wrócić do pracy przez najbliższe dwa lata. Może porozmawiasz z szefem, żeby dał ci więcej zleceń, albo znajdziesz inną pracę? Może warto zrobić jakiś kurs na mechanika samochodów zagranicznych? Proszę, musimy coś zrobić, żeby przetrwać.
Paweł mruknął coś niezrozumiale pod nosem i wyszedł. Ostatecznie nic się nie zmieniło.
Kilka dni później niespodziewanie pojawiła się teściowa z Tarnowa, pani Halina, i od progu zaczęła krzyczeć na Kasię:
– Co ty sobie myślisz, dziewczyno?! Jak możesz tak postępować?!
Kasia próbowała dowiedzieć się, o co chodzi:
– Pani Halino, dlaczego pani krzyczy, co się stało?
Ale teściowa nie pozwoliła jej dojść do głosu:
– Zostaw mojego syna w spokoju! Zmuszasz go do pracy ponad siły, a sama siedzisz cały dzień w domu i nic nie robisz! Oddaj dzieci do żłobka i idź do pracy, a nie wisisz chłopakowi na karku!
Kasia była urażona, ale zachowała spokój:
– Dlaczego pani tak mnie obraża? To Paweł jest ojcem tych dzieci. Nie mogę teraz pracować, mam zaświadczenie od lekarza. A zresztą jakie żłobki, przecież wszędzie brakuje miejsc…
– interesujące jeszcze, czyje to dzieci! – rzuciła ze złością pani Halina, po czym gwałtownie wyszła.
Kasia usiadła przy stole, kompletnie oszołomiona. Nie mogła uwierzyć, iż ktoś może tak o niej myśleć. Wstała i weszła do salonu, gdzie Paweł spokojnie leżał na kanapie przed telewizorem.
Dopiero wtedy dotarło do niej, iż Paweł choćby nie próbował jej bronić, bo sam wszystko wygadał matce. Kasia poczuła się, jakby wpadła w pułapkę własnego małżeństwa i nie wiedziała już, co dalej z tym zrobić.