Przyjechałaś? Kto cię w ogóle zaprosił? Lepiej byś pomogła finansowo, rzuciła zimno ciocia Maria.
Ewa zmarszczyła brwi, rozbudzona przez natarczywe dzwonienie telefonu. Zaskoczona spojrzała na ekran to jej kuzynka Zosia, z którą nie rozmawiała od ponad dwóch lat.
Śpisz? Tobie dobrze Ja choćby oczu zmrużyć nie mogę, wyszeptał głos w słuchawce.
Oczywiście, iż śpię. Jest środek nocy, Ewa spojrzała na zegarek była wpół do drugiej.
Skoro śpisz tak spokojnie, to pewnie nic nie wiesz? ciągnęła Zosia tajemniczo.
Zosiu, przejdź do rzeczy, westchnęła Ewa. Rano muszę wstać.
W rodzinie nieszczęście! wykrzyknęła Zosia, jakby to była wina Ewy.
Co się stało? Ewa poczuła lęk czy coś spotkało matkę?
Wujek Tadeusz zmarł dziś rano, łkała Zosia. Nagle. Ciocia Maria jest w szoku. Nie ma pieniędzy. Trzeba się złożyć. Jutro jedziemy z bratem do wsi. Jedziesz z nami?
Nie mogę. Przyjadę tylko na stypę.
To przelej mi pieniądze. My przekażemy cioci. Zosia nie ustępowała. Trzy tysiące złotych.
Ewa natychmiast wysłała przelew i zasnęła. Nie była szczególnie wzruszona od śmierci ojca rodzina odcięła się od niej i matki, uważając je za obce.
Ale uznała, iż nie wypada nie pomóc.
Po przelewie nikt się nie odezwał. Zosia zapomniała o niej. Ewa próbowała się dodzwonić, by dowiedzieć się o godzinę stypy, ale kuzynka nie odbierała. W końcu dotarła tam przez wspólnych znajomych.
Ciocia Maria przywitała ją kwaśnym spojrzeniem, jakby jej obecność była gorsza niż śmierć męża.
Przyszłaś Kto cię prosił? Lepiej byś dała pieniądze, syknęła z pogardą.
Wysłałam trzy tysiące, odparła Ewa.
Dziwne, bo ja nic nie dostałam, ciocia wzruszyła ramionami.
Dałam je Zosi
Bajki opowiadasz, zakrzyknęła, krzyżując ręce. Zosia i Artur dali tylko tysiąc. Pięćset od każdego. O tobie mowy nie było.
Ewa rozejrzała się za kuzynką.
Zosia zniknęła. W końcu Ewa znalazła ją za płotem.
Nie oddałaś cioci moich pieniędzy? Gdzie one są?
Oddałam, burknęła niechętnie.
Mówi, iż daliście tylko tysiąc
Ona się myli, Zosia machnęła ręką.
Dałaś tysiąc?
Tak.
To miało być dla nas dwóch, nie dla trzech!
A paliwo to kto zapłaci? Zosia podniosła głowę, wykrzywiając usta.
Trzy tysiące za dwieście kilometrów? I czemu ja mam płacić za wasz przejazd?
Chcesz zwrotu, tak? zaśmiała się kpiąco.
Tak!
Nie teraz. Przeleję ci później. Odwróciła się i odeszła dumnym krokiem.
Ewa nie wytrzymała. Wyszła, wściekła na ciocię i kuzynkę. Wróciła taksówką.
Tydzień później matka zadzwoniła, płacząc.
Córciu, to prawda, iż dałaś pieniądze na pogrzeb Tadeusza, a potem je zabrałaś?
Dałam. Nic nie zabrałam.
Ciocia Maria rozpowiada po wsi, iż odebrałaś pieniądze. Ma żal, iż nie przyjęła cię z otwartymi ramionami, matka łkała. Wstyd mi pokazać się na ulicy.
Mamo, to nie tak! Ewa wściekła się na plotki. Wyjaśniła wszystko.
Zosia nigdy mi nie oddała pieniędzy.
Wzięła je od cioci i powiedziała, iż to ty je zażądałaś z powrotem! Co za bezczelność! Oby im się tym groszem dusza zapiekła! zakrzyknęła matka.
Ewa chciała zadzwonić do Zosi, ale postanowiła oszczędzić sobie nerwów.
Jednak po kilku miesiącach kuzynka znów się odezwała.
Stawiamy wujkowi nagrobek. Twój udział to pięć tysięcy.
Nie dam ani grosza!
Jak ty traktujesz rodzinę? oburzyła się Zosia.
A wy jak traktujecie mnie? Ukradłaś pieniądze, a potem rozpuściłaś plotki. Po śmierci taty uznaliście, iż nie należymy do rodziny. Więc nie pomogę!
I zablokowała numer.