Przybrana siostra

newsempire24.com 2 dni temu

Po pracy Weronika wstąpiła do galerii handlowej. Za kilka dni główna księgowa obchodziła jubileusz. Ich dział zlecił Weronice wybór prezentu. Coś już wypatrzyła, zrobiła zdjęcie telefonem. Jutro pokaże koleżankom, co wybiorą, to kupią. Zaczęła schodzić ruchomymi schodami na parter. Chciała jak najszybciej wyjść na zewnątrz, uciec od tłumu i zgiełku.

– Weronika?! – nagle usłyszała za sobą kobiecy głos.

Odwróciła głowę w lewo, wpatrując się w twarze ludzi jadących w górę. Ale wszystkie były obce, nieznane.

– Weronika! – znowu ktoś ją zawołał.

Obejrzała się i zobaczyła dziewczynę z ogniście rudymi włosami. Ta próbowała zejść po schodach jadących pod górę.

– Zaczekaj na dole, nie odchodź! – krzyknęła.

Weronika zeszła i stanęła, czekając. Jaskrawe, niemal toksyczne rude włosy na chwilę zniknęły u góry schodów, by za moment znów się pojawić. Dziewczyna biegła w dół, potrącając ludzi. Te włosy przykuwały uwagę, odciągając od reszty twarzy.

– Kasia! – wykrzyknęła Weronika, rozpoznając w rudowłosej przyrodnią siostrę.

– Ja. Nie spodziewałaś się? Chodziłam po mieście i wypatrywałam cię. Wiedziałam, iż kiedyś się spotkamy. Na parterze są kawiarnie, chodź, usiądziemy.

– Dawno przyjechałaś?

– Dwa tygodnie temu. Tak się cieszę, iż cię widzę – powiedziała szczerze Kasia.

Wybrały kawiarnię i usiadły przy stoliku. Weronika przyglądała się siostrze. Jaskrawe rude włosy, rzęsy sklejone tuszem i sterczące jak igły sosny. Na wąskich ustach szminka w kolorze włosów. Delikatne rysy twarzy sprawiały, iż wyglądała jak lalka – nienaturalnie, jak z kreskówki.

Kasia była tylko cztery lata młodsza, powinna mieć około dwudziestki, ale wyglądała na nastolatkę przez chudość i styl ubierania. Miala krótką plisowaną spódniczkę, na rajstopach w kolorze ciała – czarne getry, na nogach białe adidasy z grubą podeszwą. Rozpięta dżinsowa kurtka odsłaniała różowy top. Ubrana jak nastolatka, choć dawno nią nie była.

Weronika zauważyła, iż ludzie się na nie oglądają.

– Świetnie wyglądasz – powiedziała Kasia.
W tej chwili podeszła kelnerka, kładąc menu na stół. Kasia od razu wbiła w nie wzrok. Zamówiła pizzę, ciastko i kawę. Weronika ograniczyła się do kawy.

– Jestem taka głodna, iż aż mi się w głowie kręci. Masz szczęście, możesz jeść, co chcesz, i tak nie przytyjesz. A ja muszę ciągle być na drakońskiej diecie – westchnęła Kasia.

– Naprawdę? – Weronika uniosła sceptycznie brew.
Zawsze pamiętała Kasię jako chudzielca.

– Nie widziałaś mojej matki. Ważyła ze sto kilo, nie mniej. Dlatego ojciec od niej uciekł. A ty masz dobrą genetykę. Ciekawe, czy mają tu piwo?

– Zapytaj, ale ja nie będę, prowadzę – powiedziała Weronika.

– Masz samochód? No proszę! Słuchaj, a u was w pracy nie szukają kogoś? Przyjechałam, a jeszcze pracy nie znalazłam.

– To z czego żyjesz od dwóch tygodni?

– Oskubałam ojca – zaśmiała się Kasia. – I tak by wszystko przepił. Jak ty uciekłaś, tak on zaczął pić, wyrzucili go z pracy. Dorabiał gdzie się dało. Potem przyprowadził jakąś kucharkę, ta znosiła mu jedzenie z stołówki. Wtedy dopiero się rozpił.

Weronika słuchała i nie wierzyła własnym uszom. Chociaż czemu się dziwić. Kasi ojciec nigdy jej nie imponował. Ale mama, gdy go przyprowadziła, powiedziała, iż Weronika po prostu zazdrości. Razem z nim przyszła jego córka, Kasia. Weronika była wtedy w maturalnej klasie, szykowała się na studia.

Z Kasią od początku się nie dogadywały. Przyrodnia siostra brała bez pytania rzeczy Weroniki, brudziła je. Mama zawsze stawała w jej obronie.

– Masz tyle rzeczy, nie bądź skąpa, a Kasia wychowała się bez matki.
Weronika rozumiała, iż mama po prostu nie chciała kłótni, ale i tak było jej przykro. A zimą u mamy wykryli straszną chorobę. Zmarła cztery miesiące później.

Ten tak zwany ojczym liczył, iż Weronika po szkole pójdzie do pracy, ale ona uciekła do miasta wojewódzkiego. Jeszcze za życia matki zaczęła odkładać pieniądze z tych, które dostawała na jedzenie czy kino. Dostała się na studia, mieszkała w akademiku i pracowała wieczorami w fast foodzie.

Po studiach dostała pracę jako menedżerka, zaczęła normalnie zarabiać. Wszystkiego sobie odmawiała i po roku wzięła kredyt na mieszkanie. Z Darkiem zaczęli się spotykać, gdy tylko Weronika dostała pracę. Pół roku temu pomógł jej kupić używane niemieckie auto.

– A ty jakie masz wykształcenie? – spytała Weronika, wracając do rzeczywistości.

– Werka, co ty? Gdzie ja, a gdzie wykształcenie. Ledwo skończyłam szkołę, pracowałam w budce. Ostatnio ojcu kompletnie odbiło od ciągłego picia. Wyrzucili go z roboty. Myślisz, czemu tu przyjechałam? Znalazł sobie jakąś pijaczkę, teraz piją razem. Nie mogłam tam dłużej wytrzymać. I tak nie miałam tam żadnych perspektyw.

Weronika uśmiechnęła się. No tak. Sprzedawczyni w budce rzeczywiście nie ma przyszłości.

– To na jakie stanowisko byś chciała? – spytała.

– Nadawałabym się na sekretarkę. A dyrektor u was młody?

– Nie specjalnie i żonaty, a sekretarka już jest.

– Szkoda. Tylko nie sprzątaczka, od razu mówię – oświadczyła Kasia, chciwie patrząc na przyniesioną przez kelnerkę pizzę.

– jeżeli potrzebujesz pieniędzy, to czy to ważne, czy segregujesz papiery czy myjesz podłogi? Ale się dowiem – obiecała Weronika.
Nie zamierzała pomagać Kasi dostać się do ich biura. Wpuścić wilka do owczarni, jak to mówią.

– A w sprawach sercowych jak? – spytała Kasia. – Nie zamężna? Nie masz pierścionka.

– Nie. Ale mam chłopaka. Jesteśmy razem od dwóch lat i planujemy ślub.
Weronika skłamała. Tak, spotykali się dwa lata, ale nie mieszkali razem. Darek często zostawał u niej na noc. Miał chorą matkę, nie mógł jej zostawić na dłużej. Dlatego nieOdeszła z kawiarni, wiedząc, iż już nigdy nie spojrzy w oczy siostrze, która wybrała łatwą drogę oszustwa i zdrady.

Idź do oryginalnego materiału