Przed kolejnym wylotem do Turcji zakupiłem w wiedeńskim banku tureckie liry (skrót TRY, alias türk yeni lira – „Nowa Lira Turecka”). Na każdym z istniejących 6 nominałów jest ON. Kim jest ON, wie każde tureckie dziecko. To Kemal Pasza Atatürk (1881-1938), człowiek, bez którego dosłownie nie byłoby dzisiejszej Turcji. Należał do tych polityków równolegle rządzących z takimi postaciami dostojnymi acz czasem kontrowersyjnymi tamtej epoki, jak Mussolini, Franco, Salazar, Masaryk czy Piłsudski. ale ON był o wiele ważniejszą postacią dla swego narodu, gdyż jego dokonania miały szerszy wymiar historyczny dla tureckiego narodu. Nie mówiąc o tym, iż przetrwał nie tylko na cichych banknotach, ale także w gorącej pamięci zbiorowej zarówno zwolenników jego politycznych decyzji jak i zażartych wrogów. Wiemy – nie wszystkim można się podobać, gdy stoi się u steru władzy…
Wylądowałem w Stambule na lotnisku SAW. Skrót SAW pochodzi od „Sabiha Gökce“. To nazwisko wojskowej pilotki. Była adoptowaną córką wspomnianego Kemala Paszy Atatürka. On miał wielkie serce: jako prezydent adoptował 13 dzieci – 12 dziewczynek i jednego chłopca. Własnych dzieci nie miał, przeżył rozwód. Nazwanie lotniska mianem pierwszej na świecie pilotki wojskowej (Sabiha, córka prezydenta, walczyła przeciw Anglikom i Francuzom) uważam za medialnie logiczne.
ɷ ɷ ɷ ɷ
Gdy Kemal Paşa („pasza” to po prostu „generał”) ujrzał światło dnia w greckiej metropolii Saloniki (1881), nie przypuszczał ani on ani jego rodzina o korzeniach turecko-albańsko-słowiańskich, iż ten chłopczyk zrobi tak oszałamiającą karierę! Genetycznie nie miał cech „typowego Turka”. Był blondynem, oczy miał niebieskie a cerę jasną.
Ale wybuchła wiekopomna I wojna światowa a z nią kolosalne metamorfozy nie tylko na mapie Europy i Azji, ale głębokie przemiany w strukturze politycznej Turcji. Tym państwem przez wieki rządzili sułtani w Stambule. Kemal zmienił radykalnie system rządów. Ostatniego sułtana wygnał z kraju. Tempora mutantur… Odpłynął sułtan z dworem na brytyjskim statku, nigdy już nie wrócił nad Bosfor, zmarł we włoskim San Remo. Znamy puentę: Kemal ustanowił republikę po wygnaniu sułtana, ale zwycięstwo nie przyszło tak łatwo. Los mu wiktorii, uznania i pokłonów nie podał na złotej tacy.
Kemal zasłynął najpierw na Kaukazie, kiedy to jeszcze w imieniu Imperium Osmańskiego rozgromił wojska rosyjskie. Zaczęto o Nim mówić na wysokich salonach władzy w Stambule, czyli w byłym Konstantynopolu. Jesienią 1918 nad Wisłą rodzi się w bólach nowe państwo polskie a tu, na brzegu Morza Marmara podpisuje sułtan poddańczy rozejm z aliantami. Ci wspomniani wyżej Anglicy i Francuzi oraz Grecy, Ormianie i Kurdowie pragną wykorzystać korzystne układy na frontach i salonach dyplomatycznych przeciw Turcji.
Tak to widzi wielki patriota Kemal Pasza. Sprzeciwia się temu rozejmowi i zaczyna walczyć na własną rękę z wiernymi oddziałami. Rząd osmański zaocznie skazuje Go za brak dyscypliny i pokory na śmierć! To zrobili Turcy, nie obca władza! Jak trafnie pisze świetny znawca historii, profesor Aleksander Krawczuk, w swym doskonałym eseju „Groby Cheronei”, wyd. 1988: „W okresie wstrząsów i wielkich konfliktów trudno o trzeźwą analizę sytuacji, a już najtrudniej trafnie ocenić zamierzenia i możliwości przeciwnika”.
Po dramatycznych zakrętach, zażartych bitwach, zuchwałych kampaniach, strategicznych konferencjach, ustanawia On 29.10.1923 republikę. Olbrzymia wolta w historii Turcji. ON jako ojciec nowego systemu władzy.
ɷ ɷ ɷ ɷ
To jego bezsprzecznie gigantyczne zwycięstwo – po wyroku śmierci na niego! Następuje jego okres działania radykalnego aż do zgonu – 10 listopada 1938 w pięknym prezydenckim pałacu w europejskiej części Stambułu. Kemal imponuje mi, gdyż potrafił dokonać podwójnego zwycięstwa. Pokonał zarówno wrogów wewnętrznych jak i nieprzyjaciół w wielu krajach. Równolegle prowadził dwa fronty. Nie każdy to potrafi.
W Turcji zredukował w ramach swych możliwości niebywale silny opór islamski. Pragnął stłamsić potęgę imamów oraz ich „wierchuszki” siedzącej w meczetach. Kler muzułmański dyrygował wszak ludem, słuchającego słów propagandowych płynących w piątki przez megafony do uszu i głów wiernych.
Kemala wizerunki w urzędach, na granicy państwa, w szkołach czy na uniwersytetach ukazują go jako poważnego mężczyznę z krawatem lub muszką. Nosi salonowo marynarkę, smoking lub frak, kamizelkę. Zawsze po europejsku elegancki, jakby zaraz miał wejść na salę międzynarodowej konferencji lub otrzymać kolejny order, odznaczenie, na przykład francuską Legię Honorową! Na głowie kapelusz, cylinder lub czarny kołpak na zimę. Nigdy zakazany przez niego bordowy fez, zbyt kojarzący się z przebrzmiałym egzotycznym orientem. Dyktował zatem choćby modę.
Bardzo zależało mu na emancypacji kobiet, co prowadziło do demonstracji – cały system islamu w kraju protestował przeciw Niemu.
ɷ ɷ ɷ ɷ
Wprowadził pojęcie nazwiska. One są nader interesujące w swym znaczeniu. Kilka przykładów tureckich nazwisk: „Demirel” to „Żelazna Ręka”, „Özkaya“ to „Prawdziwa Skała” a „Aktaş” to „Biały Kamień”. Sam sprawił sobie u szczytu sukcesów politycznych adekwatne nazwisko dla siebie: „Atatürk”, czyli „Ojciec Turków”! Dołączył doń klauzulę prawną: Nikt inny, żadna inna osoba nie może nosić tego nazwiska!
Wprowadził kalendarz gregoriański oraz alfabet łaciński (1928). Tak, język turecki dotąd pisany był od wieków alfabetem arabskim. A z dnia na dzień nakazał Atatürk pisanie pięknego języka tureckiego alfabetem wymyślonym dawno temu w okolicach Rzymu. To tylko niesystematyczna lista jego pomysłów oraz zrealizowanych projektów.
Od Jego zgonu minęło wiele lat. Zmarł, nie wiedząc, iż za rok wybuchnie II wojna światowa. Jego dzieło jest nieśmiertelne. choćby jego przeciwnicy to czują. A turyści zapamiętują łagodny wzrok na wszędzie zawieszonych portretach – kiedy na lotnisku celnik kontroluje walizkę, kiedy na dworcu naczelnik stacji ogłasza spóźnienie pociągu, kiedy na poczcie klient nadaje list do rodziny, kiedy kierowca tankuje benzynę płacąc kartą kredytową, kiedy turysta patrzy na fasadę szkoły podstawowej, kiedy pacjent wchodzi do szpitala, do apteki, kiedy płaci za warzywa i owoce w sklepie lub hali targowej, kiedy melduje się w recepcji hotelu, itd. ON jest wszędzie obecny „portretowo”.
ɷ ɷ ɷ ɷ
Portretu Kemala Atatürka nie można zobaczyć jedynie w meczetach. To nie przeszkoda. Jest bohaterem narodowym, idolem. Nie musi się akceptować wszystkich elementów dzieła, jakie stworzył. Ale całości Jego działalności i tak nikomu nie uda się żadną gumką zetrzeć z listy suckesów.
W trakcie mojej podróży pamiętam Jego olbrzymi 3-piętrowy płócienny plakat na budynku poczty głównej w Stambule. Oczywiście widziałem większe. Jego portret zasłania okna, powiewając na wietrze. W mieście Erzincan przed ratuszem jest cała kompozycja pomnikowa: dwunastu bohaterów, czasem jeszcze z czasów legendarnych Turcji, na cokołach, w półkręgu. W centrum tryska fontanna. A w zwieńczeniu półkola na wyższym cokole oczywiście ON: Kemal ze srogim czołem ale sympatyczną twarzą. Powaga władzy skupiona w Nim na zawsze. Wniosek? ON jest zawsze i wszędzie.
W Sivas, mieście ważnym w preludium zdobycia władzy przez Niego wchodzę do wspaniałego „Muzeum Kongresu” z 1919. On tu wykuwał jeszcze w tajemnicy (szpiedzy nie spali) swoje plany zdobycia władzy i pozbawienia Mehmeda VI. Vahideddina tronu. Obok wyremontowanego pięknie muzeum stoi najnowocześniejszy „Kemal” jakiego widziałem. Jest z brązu i o dziwo brązowy i grubo ciosany! Wersja bardzo nowoczesna. Wyższy ode mnie o 2 m. No, tak – jego wielkość była nadludzkich wymiarów… Otoczony solidnymi blokami skalnymi. Nasze nogi na tej samej podstawie. Ale tylko nogi. Moc emanuje z brązu, kamienia i oczywiście z twarzy Prezydenta.
Najciekawsze spotkanie z Nim to Kemal Paşa na koniu. Budzący podziw i respekt pomnik podziwiam w centralnym parku miasta portowego Samsun. To miasto leży na północy kraju, nad Morzem Czarnym. Jego wody mają tu taki kolor, jaki opisał adekwatnie pisarz-arystokrata sycylijski Giuseppe Tomasi di Lampedusa w swym opowiadaniu „Le gite” – „Wycieczki”. Pisze on o morzu przy swojej ukochanej sycylijskiej wyspie: „Vedo un mare azzurrissimo, quasi nero” – czyli: „Widzę morze niebieściutkie, niemal czarne”. Paralela oczywista z tutejszym Morzem Czarnym, po turecku „Karadeniz”.
Kemal Pasza Atatürk siedzi na koniu, który wspiął się na tylnych nogach. Szczyt dynamiki artystycznej i techniki pomników! Tu w Samsun, w porcie nad Morzem Czarnym, urządzono cały park wokół tego pomnika, o dziwo, „pochodzącego”… z Wiednia. Mianowicie artystą rzeźbiarzem jest Heinrich Krippel, Austriak, pracujący w tamtych latach dla rządu tureckiego. Czytam gęste informacje na słupkach, tablicach. Wykonał jeszcze dwa pomniki Prezydenta, w Stambule oraz w nowej wówczas stolicy – w Ankarze. Krippel był wiedeńczykiem. Ukończył to świetne, dynamiczne dzieło tu w Samsun w 1932 roku. Bohater na koniu, idol i prezydent, żył jeszcze 6 lat.
Dziś powiedziałoby się: kult jednostki „na koniu”. Takie czołobitności za życia? Prezydent Kemal cieszył swe oczy, patrząc na swoją zgrabną sylwetkę, na zwinne ręce. Na głowie generalska czapka. Prawica sięga zdecydowanie po szablę. Zaraz wyjmie ją z pochwy. Znowu pokona kolejnego wroga – tego z ojczyzny czy tego z zagranicy? On, zagubiony jeszcze w wojskowych poczynaniach, wylądował stateczkiem z grupą oddanych towarzyszy tu w porcie Samsun 19 maja 1919 roku. Data bardzo uświęcona historycznie. Nie przypuszczał, iż tak prędko, za 4 lata ogłosi republikę oraz parlamentarne rządy w coraz bardziej nowoczesnej Turcji. Nie zapominajmy – nikt nie jest prorokiem we własnym kraju. Zwłaszcza politycy dążący do władzy i pragnący ją utrzymać za wszelką cenę.