jeżeli się będziesz sprzeciwiać, mój syn wyrzuci cię na ulicę oświadczyła teściowa, zapominając, czyje to mieszkanie.
Kinga, upiecz jutro na obiad pierogi z kapustą powiedziała stanowczo Barbara Janowska, wchodząc do kuchni i siadając przy stole. Dawno nie jadłam porządnego ciasta, a ty wciąż gotujesz jakieś dziwne potrawy.
Kinga odwróciła się od kuchenki, gdzie smażyła kotlety na obiad. Jej teściowa siedziała ze swoim zwykłym niezadowolonym wyrazem twarzy, poprawiając znajomy bordowy sweter.
Jestem uczulona na kapustę, Barbaro Janowska odparła spokojnie, przewracając kotleta. Nie zamierzam ich robić.
Jak to nie zamierzasz? głos teściowej stał się ostry. Proszę cię, a ty odmawiasz? Ktoś ci pozwolił się tak odzywać? Za moich czasów synowe szanowały starszych!
To nie kwestia szacunku Kinga przestawiła patelnię na inną palnik. jeżeli ugotuję kapustę, dostanę ataku alergii. jeżeli tak bardzo jej pragniesz, zrób to sama.
Żebym ja miała robić? Barbara Janowska zerwała się z krzesła. Ja nie jestem twoją służącą! Jesteś panią domu, więc gotuj to, co ci każę! A twoja alergia to tylko wymówka. Po prostu jesteś zbyt leniwa, by zagnieść ciasto!
Barbaro Janowska, co ma lenistwo do rzeczy? Kinga odwróciła się w jej stronę. Gotuję codziennie, sprzątam, pierzę. Ale nie zrobię pierogów z kapustą, bo fizycznie nie mogę!
Nie możesz czy nie chcesz? teściowa podeszła bliżej, mrużąc oczy. Myślisz, iż skoro mój syn cię poślubił, możesz mi rozkazywać? Zobaczymy, kto tu tak naprawdę rządzi!
W przedpokoju zadzwoniły klucze Marek wrócił do domu. Twarz Barbary Janowskiej momentalnie przybrała cierpiący wyraz.
Marku, synku rzuciła się do niego. Dobrze, iż jesteś. Twoja żona całkiem się rozzuchwaliła! Poprosiłam ją o pierogi, a ona się stawia, odmawia!
Marek zdjął kurtkę i spojrzał na żonę zmęczonym wzrokiem; stała przy kuchence ze spiętą twarzą.
Kinga, o co chodzi? zapytał, wieszając kurtkę w szafie. Dlaczego odmawiasz mojej matce?
Jestem uczulona na kapustę, Marku powiedziała cicho Kinga. Już to wytłumaczyłam Barbarze Janowskiej.
Uczulenie? Jakie uczulenie? Marek machnął ręką. Mamo, nie martw się. Kinga upiecze pierogi jutro. Prawda, kochanie?
Kinga milcząco spojrzała na męża, potem na teściową, która triumfująco się uśmiechała. Serce ścisnęło jej się z bólu.
Nie, nie upiekę powiedziała stanowczo, zdejmując fartuch i kierując się do drzwi. Możecie zjeść obiad sami.
Kinga weszła do sypialni i zamknęła za sobą drzwi. Za ścianą słychać było stłumione głosy Marek i jego matka spokojnie jedli kolację, rozmawiając o codziennych sprawach. Jak gdyby nic się nie stało. Jakby jego żona nie wyszła zdenerwowana, tylko rozpłynęła się w powietrzu.
Rano Kinga wstała wcześniej niż zwykle. Barbara Janowska jeszcze spała w domu panowała niezwykła cisza. Marek siedział przy kuchennym stole z kubkiem kawy, przewijając wiadomości w telefonie.
Marku, musimy porozmawiać Kinga usiadła naprzeciw niego, splatając dłonie. Poważnie.
O czym? podniósł wzrok znad ekranu, marszcząc brwi.
O twojej matce Kinga wzięła głęboki oddech. Mam dość ciągłego narzekania. Barbara Janowska krytykuje wszystko jak gotuję, jak sprzątam, w co się ubieram. Mam dość podporządkowywania się jej we własnym w naszym domu.
Kinga, co ty mówisz? Marek odłożył telefon. Mama zachowuje się normalnie. Po prostu ma swoje przyzwyczajenia.
Przyzwyczajenia? głos Kingi stał się ostry. Tak nazywasz rozkazywanie dorosłym ludziom? Marku, może czas znaleźć twojej matce wynajęte mieszkanie? Niech żyje osobno? Jesteśmy jeszcze młodzi potrzebujemy własnej przestrzeni.
Marek z hukiem postawił kubek na spodku.
Proponujesz wyrzucić moją matkę na ulicę? w jego głosie zabrzmiał metal. Poprosiła, żeby z nami zamieszkać, a ty chcesz ją wykopać?
Nie mówię tego Kinga wyciągnęła do niego rękę, ale on się odsunął. Tylko osobne miejsce. Moglibyśmy pomóc z czynszem
Słuchaj, to mi się nie podoba Marek wstał i zaczął się zbierać do pracy. Mama nikomu nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie ułatwia nam życie, gotuje, pomaga w domu.
Kiedy ona gotuje? Kinga też wstała. Marku, otwórz oczy! Pracuję, wracam do domu, gotuję obiad, sprzątam, pierzę. A twoja matka tylko krytykuje!
Dość przerwał jej, zakładając kurtkę. Nie chcę o tym więcej słuchać. Mama zostaje z nami. I kropka.
Drzwi zatrzasnęły się za nim z nieprzyjemnym metalicznym dźwiękiem. Kinga została sama w kuchni, wpatrując się w niedopitą kawę męża. Gorycz z tej rozmowy rozlała się w niej jak ten zimny napój. Powoli wzięła kubek, umyła go i odstawiła do suszenia.
Drażniła ją ta niesprawiedliwość. Teściowa oddała swoje mieszkanie córce. A potem uparła się, żeby zamieszkać z nimi. A Marek nie widział w tym nic dziwnego! Kinga miała dość życia pod czujnym okiem jego matki.
Pół godziny później w kuchni pojawiła się Barbara Janowska. Włosy miała starannie ułożone, szlafrok zapięty pod szyją. Na twarzy malowało się skrajne niezadowolenie.
No i jaką scenę zrobiłaś zaczęła teściowa, choćby nie witając się. Taka nieuprzejma! Myślałaś, iż mój syn cię poprze?
Kinga w milczeniu nalała sobie herbaty, starając się nie reagować na prowokację.
Widzisz? ciągnęła Barbara Janowska, siadając przy stole. Mój syn stanął po mojej stronie! To znaczy, iż rozumie, kto tu rządzi. A skoro tak, musisz mnie słuchać!
Kinga postawiła czajnik nieco mocniej niż planowała.
Dzisiaj posprzątasz całe mieszkanie, aż będzie lśnić kontynuowała teściowa mentorskim tonem. Umyjesz okna















