Prezent z nutą wyrzutu: jak teściowa postanowiła zepsuć urodziny

polregion.pl 2 dni temu

No spoko, słuchaj tej historii. Kinga cały dzień łoiła się w kuchni, bo to były jej urodziny. Chciała, żeby wszystko było idealne: sałatki, przystawki, danie główne. Wieczorem zaczęli się zjeżdżać goście: rodzice, koleżanki i oczywiście teściowa – Barbara Januszewska. Dziewczyny od razu ruszyły na pomoc – rozkładały jedzenie, ustawiały talerze. Zapowiadała się fajna, rodzinna impreza. Ale tylko do momentu, kiedy teściowa zabrała głos.

„Kochana synowa” – zaczęła Barbara Januszewska z wymuszonym uśmiechem. „Życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! A z tej okazji wręczam ci…” Podeszła i podała Kingi kopertę.

Kinga otworzyła ją z uśmiechem, ale zbladła, gdy zobaczyła zawartość. Był tam bon na kurs gotowania.

„Mam nadzieję, iż w końcu nauczysz się gotować” – powiedziała teściowa lodowatym tonem. „Żeby w przyszłym roku nie było wstydu przed posadzeniem gości przy stole.”

Zrobiła się cisza jak makiem zasiał. Kinga stanęła jak wryta.

„Na serio? choćby w moje urodziny nie mogłaś się powstrzymać?”

„Spokojnie” – wtrącił się Krzysiek. „Usiądź. Ja z nią pogadam.”

Wyprowadził matkę do kuchni. Nikt nie wiedział, co dokładnie się tam działo, ale teściowa gwałtownie wyszła – zabierając ze sobą ten bon. Przy stole zrobiło się niezręcznie, ale goście powoli się rozluźnili. Popłynęły toasty: za zdrowie, za miłość, za cierpliwość.

Kiedy prawie wszyscy już poszli, zostały tylko koleżanki. Atmosfera już nie była taka radosna.

„Kinga, no bo jak, naprawdę źle gotujesz?” – spytała Agata.

„No bez przesady, mistrzynią nie jestem, ale da się zjeść. Teściowa po prostu uważa, iż jeżeli nie jej syn stoi przy garach, to znaczy, iż jest źle.”

„A ona w ogóle próbowała twojego jedzenia?” – zdziwiła się Ola.

„Rzadko. Zwykle od razu zakłada, iż będzie niedobre.”

I wtedy powstał plan. Kinga postanowiła przeprowadzić eksperyment i udowodnić, iż chodzi nie o jedzenie, tylko o uprzedzenia.

Dogadali się z Krzyśkiem i przygotowali. On ugotował wszystkie dania, a Kinga „przejęła” je jako swoje. Zaprosili teściową. Barbara Januszewska pojawiła się w bojowym nastroju, ale mile się zdziwiła, widząc zastawiony stół: zupa, mięso, sałatki, przystawki. Jakby ją rozbroili.

„No cóż” – burknęła. „Mam nadzieję, iż kurs się przydał.”

Zaczęła jeść. choćby pochwaliła – niechętnie, ale jednak.

„Kurs pomógł. Oczywiście do poziomu Krzyśka daleko ci jeszcze, ale przynajmniej pieniądze się nie zmarnowały.”

Wtedy Krzysiek wyjął telefon, włączył nagranie i postawił przed nią.

Na ekranie był on sam, gotujący te same dania.

„Mamo, mam dość twoich uwag pod adresem Kingi. Właśnie jadłaś to, co ja ugotowałem. Więc ci smakuje. jeżeli chciałaś ją upokarzać bez powodu – to się skończyło. Od dziś twoje pretensje do jej gotowania nie przejdą.”

Barbara Januszewska zrobiła się biała jak ściana.

„To przez nią! Ona tobą manipuluje! Ja cię inaczej wychowałam!”

„Mamo, starczy. To ty sama odsuwasz się ode mnie.”

Dumnie wstała, trzasnęła drzwiami i wyszła.

Minęło kilka miesięcy. Teściowa nie dzwoniła, nie pisała. Krzysiek też nie garnął się do zgody. Ale w końcu się poddała – zrozumiała, iż traci syna. Zadzwoniła, przeprosiła. Z Kingą powoli się dogadywali. Oczywiście, czasem jeszcze jakaś złośliwość się wymsknęła – ale dużo rzadziej. Kinga nauczyła się nie reagować. Dla świętego spokoju.

Bo w końcu choćby najtwardsze mury się walą, gdy prawdy nie da się już ignorować.

Idź do oryginalnego materiału