Prawda z kuchni: sekret, który zniszczył zaręczyny

polregion.pl 6 godzin temu

*Rozprucie w kuchni: prawda, która rozwaliła zaręczyny*

Tamtego wieczoru, gdy do Krzysztofa zawitał jego przyjaciel z dzieciństwa, Jarosław, wszystko zaczęło się jak zwykłe, ciepłe spotkanie starych kumpli. Siedzieli w kuchni, wspominali szkolne czasy, śmiali się, nalewali sobie po kieliszku. Było przytulnie i swojsko.

Aż nagle trzasnęły drzwi wejściowe.

— To moja narzeczona! Zaraz was poznaję — uradowany oznajmił Krzysztof.

Do kuchni zajrzała smukła dziewczyna. Jarosław zastygł jak słup soli. Ona, ujrzawszy go, też wydawała się na sekundę sparaliżowana.

— Poznaj, to Jarek, mój stary znajomy! — rzucił wesoło Krzysztof.

— Miło mi… — wykrztusiła dziewczyna. Nazywała się Kinga. I niemal od razu wyszła, nie dodając ani słowa.

Gdy tylko za nią zatrzasnęły się drzwi, Jarosław sięgnął po telefon:

— Krzyś… Muszę ci coś pokazać.

Włączył film i obrócił ekran w stronę przyjaciela. Po chwili Krzysztof zbladł, jakby ujrzał ducha.

*Tydzień wcześniej*

— Hej, masz teraz wolne? — odezwał się znajomy głos z przeszłości.

Choć minęło kilka lat, odkąd Jarosław wyjechał do pracy w Gdańsku, Krzysztof poznałby go zawsze — choćby gdyby obudził go w środku nocy.

— Jarek! No nie wierzę! Oczywiście, przyjeżdżaj! Mam wolny pokój, możesz mieszkać, dopóki nie wynajmiesz czegoś na stałe. A przy okazji poznasz Kingę, moją narzeczoną. Swoją drogą, też z twojego miasta.

— No, los bywa zabawny — zaśmiał się Jarosław. — Dobra, czekaj za tydzień.

Gdy Krzysztof powiedział Kindze o przyjeździe przyjaciela, ta jakby się spięła.

— A kto mu będzie gotował? Kto sprzątał? — kapryśnie zapytała, prezentując idealnie wypielęgnowane paznokcie.

— Przecież wszystko robimy po połowie. On jest dorosły, nie dziecko. Da sobie radę.

— Tylko się mnie słuchaj — burknęła Kinga.

Spotkanie przyjaciół było serdeczne. W drodze z dworca gadali, śmiali się, wymieniali życiowymi nowinkami. W domu Krzysztof wyciągnął butelkę — „na powitanie”.

— Tylko po trochu, jutro spotkanie w sprawie roboty — uprzedził Jarosław.

Wieczorem, gdy Kinga wróciła z pracy, chłopaki już posprzątali kuchnię, zaparzyli herbatę i włączyli mecz.

— Kinga, poznaj Jarosława.

Na jego widok twarz dziewczyny zastygła. Ale gwałtownie się opanowała:

— Znamy się. Gdańsk. Cześć, Jarek. Nie spodziewałam się.

— Ja też nie — uśmiechnął się ironicznie.

— Co na kolację? — ostro zmieniła temat Kinga i zniknęła w sypialni.

Później, gdy zostali sami, Krzysztof zapytał:

— O co chodzi, Kinga? Jesteś jakaś nieswoja od wieczora.

— Nie uwierzysz mi — szepnęła.

Lecz po natarczywym wypytywaniu wyznała: kiedyś krótko się spotykali z Jarosławem. Rzekomo zachowywał się natrętnie, a gdy go odrzuciła — zaczął rozpuszczać plotki, próbując zniszczyć jej reputację.

— Teraz na pewno coś o mnie powie.

— Jarek? On na coś takiego nie wygląda…

Kinga rozpłakała się, zerwała i zaczęła pakować walizkę.

— jeżeli mi nie wierzysz — między nami koniec. Albo ja, albo on. Wybieraj.

— Czekaj… Porozmawiam z nim rano. jeżeli to prawda — wyrzucę go.

— Czyli wciąż się wahasz?! — wrzasnęła, trzaskając walizką i wypadając z pokoju.

Gdy Krzysztof wszedł do kuchni, Jarosław już na niego czekał.

— Wyjechała? Wszystko słyszałem, ściany tu cienkie jak bibuła — rzekł spokojnie.

— Jarek, powiedz szczerze… Kinga mówiła prawdę?

Tamten bez słowa wyciągnął telefon, przejechał palcem po ekranie i podał go przyjacielowi.

Na nagraniu dziewczyna łudząco podobna do Kingi, ale w mocnym makijażu, tańczyła na stole w klubie. Głos z offu wykrzykiwał pijackie komplementy. Na końcu wpadła w objęcia jakiegoś faceta.

— Takich filmików, uwierz, koledzy z Gdańska mają sporo. Kinga wtedy imprezowała z ekipą, która… powiedzmy, nie miała najlepszej opinii.

— Co jeszcze wiesz?

— Nie chcę tego mówić, ale…

— Nie tobie powinno być wstyd. Przynajmniej nie okłamałeś mnie. A ona — patrzyła mi w oczy i udawała świętą.

Miałem się z nią żenić. Zakładać rodzinę. A czy dowiedziałbym się prawdy, gdybyś nie przyjechał?

Z Kingą zerwał tej samej nocy. Gdy jej koleżanki zaczęły pisać, iż Jarosław zniszczył ich miłość — Krzysztof przedstawił fakty.

— Nie znałem jej przeszłości. Teraz nie mogę jej ufać. Z taką kobietą nie zbuduję domu. Więc… niech idzie.

Nikt jej nie „zabrał”. niedługo wyjechała do innego miasta, może licząc, iż przeszłość nie dogoni.

A może w końcu zrozumie: jeżeli ukrywasz prawdę — prędzej czy później wypłynie. I konsekwencje będą nieodwracalne.

Idź do oryginalnego materiału