Późnym wieczorem w supermarkecie – niezwykłe spotkania i historie.

twojacena.pl 13 godzin temu

Późnym wieczorem w supermarkecie.

Późnym wieczorem w miejskim sklepie. Iga siedziała przy kasie, ze łzami w oczach, zmęczona, wyczerpana niesprawiedliwością i samotnością. Nieprzespana noc też zrobiła swoje. Jej sąsiad, Jan, znany pijak, znów hałasował za ścianą ze swoimi kompanami. choćby policja nie potrafiła go uciszyć.

Iga rozejrzała się i otarła łzy. W jej stronę szedł przystojny młody mężczyzna w modnym płaszczu. Od miesiąca ten wysoki brunet podchodził do jej kasy, by zapłacić za pizzę i sok. Pewnie samotnik pomyślała. Komuś się poszczęści z takim przystojniakiem.

Klient, trzymając pizzę, uśmiechnął się i podał pięćdziesięciozłotowy banknot, ale się zawahał: Znajdę drobne, żeby pani nie utrudniać. Zapłacił i wyszedł.

Do zamknięcia sklepu została godzina. Nieliczni klienci bez entuzjazmu wkładali zakupy do wózków. Iga, ziewając mimowolnie, w myślach przeklinała sąsiada Jana, który właśnie wszedł do sklepu rozczochrany, w siniakach, z dwoma butelkami drogiej wódki w dłoniach. Z przekąsem uśmiechnął się i podał banknot pięćdziesięciu złotych, tym razem nowy. Znów będzie impreza do rana pomyślała zirytowana.

Janek, kogoś okradłeś? spytała. Sąsiad mrugnął chytrze spomiędzy siniaków. A niby skąd?

Iga, z przyzwyczajenia, przyjrzała się banknotowi pod światło, przesunęła po nim palcami, ale nagle Czekaj, Janek, coś tu nie gra Trzeba sprawdzić. Włożyła banknot do detektora i szepnęła: Gdzie to wziąłeś? Ten banknot jest fałszywy!

Jan zastygł jak na zdjęciu do dowodu, kurczowo ściskając butelki, przypominając sobie dawno zapomnianą modlitwę. Nagle gwałtownie postawił alkohol na ladzie. Sprawdź jeszcze te powiedział z nadzieją, podając kolejne dwa pięćdziesiątki. Te też. Muszę wezwać policję!

Iga, przysięgam, znalazłem je przed sklepem, ktoś zgubił portfel, a ja wziąłem banknoty. Nie zgłaszaj mnie błagał pijak.

Kasjerka rozkoszowała się jego strachem, gotowa wyznać żart banknoty były prawdziwe. Ale sąsiad, chwyciwszy piętnaście tysięcy złotych, pobiegł do śmietnika, by pozbyć się dowodów. Jan z satysfakcją podarł banknoty i wyszedł.

Iga była zaskoczona. Co ona zrobiła? Ale w sumie zasłużył sobie!

Przepraszam odezwał się znajomy klient. Kupiłem wcześniej pizzę
Pamiętam odpowiedziała Iga podejrzliwie. Bez drobnych.
Nie o to chodzi Zgubiłem portfel, wsiadając do samochodu. Co za roztargnienie.
Dużo tam było pieniędzy? zapytała Iga, myśląc o Janku.
Nie chodzi o pieniądze. Na banknocie zapisałem istotny numer telefonu. jeżeli ktoś go znajdzie, niech zatrzyma gotówkę, ale proszę przepisać dla mnie numer. Oto moja wizytówka.
Dobrze zgodziła się.

Nastrój Igi był ponury. Do końca zmiany rozmyślała, jak pomóc miłośnikowi pizzy. W końcu złapała torbę i pobiegła do śmietnika, by wyciągnąć jego zawartość.

W domu, w rękawiczkach, szukała podartych banknotów, przeklinając swój głupi żart.

A on, jaki roztargniony Pewnie to numer jakiejś kobiety pomyślała Iga z zazdrością, oczy palące od łez. Numer znalazła na dwóch kawałkach.

Jak mu go przekazać? Nie mogę zadzwonić z mojego telefonu, mógłby oddzwonić. Co wtedy powiedzieć? O fałszywych banknotach?

Wyjęła wizytówkę Aleksander Nowak, numery służbowy i prywatny. Trzeba zadzwonić, ale z obcego numeru, albo wysłać SMS. Może poprosić starą sąsiadkę o telefon? A jeżeli Aleksander oddzwoni, a ona nic nie zrozumie, ale zapamięta, iż Iga ją odwiedziła? Co by wtedy pomyślał? Że to ja, kasjerka Iga, znalazłam pieniądze i je zatrzymałam, ale numer i tak wysłałam?

Nagle wpadła na pomysł mogłaby poprosić o telefon dozorcy, który i tak by jej nie rozpoznał. A jeżeli jednak lepiej, żeby nie mógł. Iga skierowała się do szatni

Chwilę później z budynku wyszła zaokrąglona sylwetka w płaszczu, futrze, dwóch szalach puchowej chuście i czapce. Niech ktoś spróbuje narysować portret tej śmiesznej istoty. Postać oddalała się od domu, zacierając ślady i rozglądając się podejrzliwie W końcu, na rogu, znalazła idealnego kandydata przeciętnego Azjatę, idealnego do jej planu.

Podchodząc do dozorcy, Iga szepnęła: Proszę, muszę zadzwonić, bateria padła. Pokazała pięć złotych. Dozorca w milczeniu podał telefon. Iga natychmiast wysłała numer tajemniczej kobiety do Aleksandra. Ulżyło jej. Ostrożnie podziękowała i wróciła do domu.

Aleksander nie mógł zasnąć. Nie myślał o pieniądzach, ale wspominał spotkanie z tego dnia, gdy idąc do kawiarni, usłyszał: Hej, Olek! W drzwiach zatłoczonego autobusu zobaczył swojego przyjaciela, Wiktora. Pięć lat się nie widzieli. Jadę na dworzec. Zadzwoń! krzyknął przyjaciel, wykrzykując cyfry. Nie znajdując telefonu, który zostawił w biurze, Aleksander zapisał numer na banknocie, już wyobrażając sobie miłą rozmowę w swoim kawalerskim mieszkaniu. Ale wszystko potoczyło się inaczej.

By się rozerwać, skupił się na przyjemnym temacie. Kasjerka Iga od miesiąca zaprzątała jego myśli. Pamiętał jej falowane włosy, oczy jak przejrzyste niebo, jej gościnny uśmiech Czas było się lepiej poznać. Samotność zaczynała ciążyć.

Nagle otrzymał powiadomienie o wiadomości. Wyświetlał się tylko numer. Czyj to mógł być? I wtedy zrozumiał to numer Wiktora! Jutro musiał zadzwonić. jeżeli numer został znaleziony, pieniądze też. Teraz trzeba podziękować nadawcy.

Dzień dobry. Dziękuję bardzo. Proszę zatrzymać pieniądze, to prezent.

Męski głos, trochę obcy, odpowiedział: PREZENT? Ja nie rozumieć. Ja dozorca. I się rozłączył

Idź do oryginalnego materiału