Po przyjeździe do Warszawy obraziłam się trochę na tego rodzaju przybytki. Miałam wrażenie, iż w stolicy jest drogo, rzeczy są przebrane, a byle basic z H&Mu jest w rzeczach wycenionych jakby była to marka luksusowa. Bardzo rzadko udawało mi się znaleźć coś godnego uwagi i tak przez trzy lata bywałam w ciucholandach sporadycznie, najczęściej było to szybkie wyjście.
Wszystko zmieniło się dwa miesiące temu, gdy postanowiłam codziennie zapewnić sobie choć małą dawkę ruchu i wyszłam na pierwszy, dłuższy spacer po Bielanach... Tak trafiłam do jednego z lumpeksów, który gwałtownie okazał się moim ulubionym :)
Na nowo odzyskałam wiarę w ciucholandy, iż jest to skarbnica rzeczy wyjątkowych i dlatego chciałam się dzisiaj Wam pochwalić swoimi zakupami.
Zaczęło się od katany jeansowej...od 5 lat szukałam idealnej kurtki, ale ciągle coś mi w tych sieciówkowych nie pasowało. Idealną znalazłam w pierwszym napotkanym na Bielanach ciucholandzie w dziale rzeczy wycenionych.
H&M (dziecięca) - 35,00 zł (cena sklepowa 129,00 zł)
W tym samym second handzie znalazłam również świetnej jakości miętową spódnicę.
COS - 15,00 zł (cena sklepowa 250,00 zł)
Kiedyś bardzo podobała mi się ta koronkowa bluzka, tylko cena była dla mnie zaporowa... Na szczęście udało mi się ją znaleźć na Sadach Żoliborskich :)
ASOS - 7,50 zł (cena sklepowa 100,00 zł)
Hitem okazała się ta sukienka, która na mnie czekała do dnia przecen. Jej pierwotna cena była 30,00 zł, wydawała mi się w tedy za droga, wiec kupiłam ją dzień przed dostawą za pół ceny.
CHIARA FORTHI - 15,00 zł (cena sklepowa 189,00 zł)
Jednym z moich ostatnich "łupów" jest ta sukienka, w której się po prostu zakochałam.
Dorothy Perkins - 7,00 zł (cena sklepowa 129,00zł)
Podczas moich wszystkich łowów kupiłam też kilka basiców za grosze, ale myślę, iż to żadna sztuka kupować tego typu rzeczy po 1-5 zł, dlatego wolałam się tu skupić na rzeczach na prawdę wyjątkowych tzw. perełkach :)
Dajcie znać, czy chodzicie po second handach i jakie są Wasze najlepsze znaleziska!