Zaufanie teściowej: klucz do czystości czy próba cierpliwości?
Powierzyliśmy klucze do naszego mieszkania mojej teściowej, a ona postanowiła przeprowadzić inspekcję porządkową.
Moja teściowa, Halina Nowak, to kobieta w pewnym wieku o surowym spojrzeniu i nieugiętym charakterze. Z mężem nie postrzegaliśmy jej jako despotycznej czy wrogiej. Wręcz przeciwnie ich relacje zawsze wydawały się pełne życzliwości, a wobec mnie była uprzejma, choć zdystansowana. Aż do ostatniego wyjazdu do Egiptu, gdy zostawiliśmy jej klucze tylko po to, by podlewała kwiaty.
Halino powiedziałam przed wyjazdem proszę, oto klucze. Sprawdź, czy wszystko w porządku, nakarm złote rybki, podlej pelargonie. I zadzwoń, jeżeli coś będzie nie tak.
Tydzień na plażach Hurghady był bajeczny: słońce, relaks, spokój. Po powrocie wydawało się, iż nic się nie zmieniło: praca, rutyna, wieczory przed telewizorem. A jednak coś było nie tak. Filiżanka stała w innym miejscu, ręcznik był złożony inaczej. Myślałam, iż to moja wyobraźnia. Mąż tylko wzruszał ramionami: Przesadzasz.
Wreszcie nadszedł piątek, gdy wróciłam wcześniej z pracy. Otwierając drzwi, zobaczyłam jej buty w przedpokoju. Jej beżowy płaszcz wisiał na wieszaku. A tam, w kuchni, Halina spokojnie popijała herbatę, przeglądając nasze rachunki za prąd.
Dzień dobry powiedziałam, tłumiąc drżenie w głowie. Co pani tutaj robi?
Podskoczyła, jakby porażona prądem:
Kinga! Już wróciłaś?
Muszę się meldować, zanim wejdę do własnego domu? A pani?
Chciałam tylko upewnić się, iż wszystko w porządku. I mam ci coś do powiedzenia.
Nastąpiła scena jak z surrealistycznego filmu. Wskazała kurz pod półką, przejrzała lodówkę wzrokiem inspektorki sanitarnej i oznajmiła:
Gdzie jest rosół? Gdybym nie ugotowała, mojemu synowi groziłaby śmierć głodowa! Dawniej był wypielęgnowany, najedzony. A teraz? Wraca zmęczony do zimnego domu. Następnym razem chcę zobaczyć lodówkę pełną domowych obiadów. I ten bałagan Tu się nie da oddychać!
Zaciśnięte pięści i dusząca wściekłość. Dodała tylko: Wybacz, robię to dla waszego dobra, narzuciła płaszcz i wyszła. Zostałam w przedpokoju, okradziona nie z przedmiotów, ale z prywatności.
Dogoniłam ją przy windzie.
Proszę zabrać klucze powiedziałam. Ale koniec z rewizjami. Pomagaj albo nie wtrącaj się.
Udawała, iż nie chce, zawstydzona:
Nie denerwuj się, Kinga. To tylko z miłości.
Następnego dnia wróciłam do garnka z dymiącą pomidorową. Obok kartka: Powiedz Darkowi, iż to ty ugotowałaś. Będzie taki szczęśliwy!
Uśmiechnęłam się mimo woli. Może da się znaleźć wspólną drogę. Pod warunkiem, iż granice będą jasne. Klucze otwierają drzwi, ale nigdy nie powinny łamać tych, które chronią szacunek. A jeżeli już je oddasz, naucz się je odbierać w porę.