Poproszono mnie o pomoc z wnukiem, ale okazało się, iż mam posprzątać cały dom

polregion.pl 1 tydzień temu

Córka poprosiła mnie, żebym przyjechała na tydzień, by zająć się wnukiem. Okazało się jednak, iż chodziło nie tylko o dziecko, ale też o sprzątanie całego domu.

Halina siedziała w swoim przytulnym mieszkaniu w Poznaniu, patrząc na walizkę, którą właśnie spakowała. Jej córka, Kasia, zadzwoniła dzień wcześniej z prośbą, której nie dało się odmówić: – Mamo, przyjedź do nas na tydzień, pobądź z Bartusiem, my z Tomkiem musimy załatwić kilka spraw. Halina, która uwielbiała swojego pięcioletniego wnuka, od razu się zgodziła. Wyobrażała sobie, jak będzie bawić się z Bartkiem, czytać mu bajki i chodzić na spacery. Gdy jednak przekroczyła próg domu córki, zrozumiała, iż zamiast radosnego tygodnia z wnukiem, czeka ją katorga, o której nikt jej nie uprzedził. Serce Haliny ścisnęło się z żalu, ale już nie miała odwrotu.

Kasia i jej mąż, Tomek, mieszkali w przestronnym mieszkaniu w centrum Gdańska. Halina zawsze podziwiała, jak córka łączy pracę, rodzinę i dbanie o dom. ale kiedy weszła do środka, oniemiała: kuchnia była zasypana brudnymi naczyniami, w salonie porozrzucane były zabawki, a na podłodze walały się plamy, których nikt nie kwapił się zetrzeć. Kasia, przytulając matkę, gwałtownie dodała: – Mamo, wyjeżdżamy jutro rano, Bartuś zostaje z tobą, dasz radę? A, i jeżeli będziesz miała czas, może trochę posprzątasz? Halina skinęła głową, ale w jej duszy zrodziło się nieprzyjemne przeczucie. „Trochę” okazało się słowem, którego znaczenia nie doceniła.

Następnego dnia, po odprawieniu Kasi i Tomka, Halina została z Bartkiem. Była gotowa na jego kaprysy, niekończące się „dlaczego” i choćby na to, iż odmówi zjedzenia kaszki. Ale nie spodziewała się, iż dom stanie się jej prywatnym koszmarem. Bartek, jak każdy pięciolatek, biegał po mieszkaniu, rozrzucając zabawki. Halina goniła go, próbując zaprowadzić choć odrobinę porządku, ale to było jak walka z wiatrakami. Wieczorem znalazła list, który Kasia zostawiła na lodówce: – Mamo, proszę, wypierz ubrania, umyj podłogi, ogarnij szafę, idź na zakupy. Halina zamarła, czując, jak krew uderza jej do skroni. To nie była prośba o opiekę nad wnukiem – to była lista obowiązków dla pełnoetatowej gospodyni.

Każdy dzień zamieniał się w maraton. Rano Halina przygotowywała Bartkowi śniadanie, potem szła z nim do parku, żeby się nie nudził. Po powrocie karmiła go obiadem, zmywała naczynia, prała, sprzątała. Szafa, którą Kasia kazała „ogarnąć”, okazała się chaosem pomiętych ubrań, które trzeba było uporządkować na nowo. Zakupy? Halina dźwigała ciężkie torby ze sklepu, podczas gdy Bartek ciągnął ją za rękę, domagając się lodów. Wieczorami padała z nóg, ale zamiast odpocząć, czytała wnukowi bajki, bo bez nich nie zasypiał. Halina kochała Bartka, ale z każdym dniem jej siły malały, a żal rósł. – Przyjechałam dla wnuka, a nie po to, żeby być ich służącą – myślała, patrząc w lustro na swoje nowe zmarszczki.

W połowie tygodnia Halina straciła cierpliwość. Zadzwoniła do Kasi i, starając się, by głos nie zdradzał emocji, zapytała: – Kasieńko, prosiłaś, żebym pomogła z Bartkiem, ale dlaczego robię całą pracę w domu? Córka zdawała się zaskoczona: – Mamo, no przecież jesteś w domu, pomyślałam, iż ci to nie przeszkadza. My z Tomkiem jesteśmy strasznie zajęci. Halina przełknęła łzy. Chciała krzyczeć, iż nie jest już młoda, iż boli ją kręgosłup, iż też zasługuje na odpoczynek. ale powiedziała tylko: – Przyjechałam dla Bartka, nie dla twojego mieszkania. Kasia bąknęła coś o „nie pomyślałam” i obiecała, iż się tym zajmie, ale Halina już nie wierzyła w zmiany.

Gdy na koniec tygodnia Kasia i Tomek wrócili, mieszkanie lśniło czystością, Bartek był szczęśliwy, a Halina czuła się wyciśnięta jak cytryna. Kasia przytuliła ją, mówiąc: – Mamo, jesteś najlepsza, bez ciebie byśmy sobie nie poradzili! ale w tych słowach Halina usłyszała nie wdzięczność, a potwierdzenie, iż ją wykorzystano. Uśmiechnęła się, pocałowała Bartka i wyjechała do domu, obiecując sobie, iż już nigdy nie zgodzi się na takie „prośby” bez jasnych ustaleń. W jej sercu walczyła miłość do córki i wnuka z goryczą, iż jej dobroć została po prostu wykorzystana.

Teraz, siedząc w swoim mieszkaniu, Halina zastanawia się, jak powiedzieć Kasi prawdę. Kocha Bartka i chce z nim spędzać czas, ale nie kosztem własnego zdrowia i godności. Nie chce już być niewidzialną pomocnicą, której wysiłek traktuje się jak coś oczywistego. Halina wie: następna rozmowa z córką nie będzie łatwa, ale jest gotowa postawić na swoim. Dla Bartka, dla ich rodziny, ale przede wszystkim – dla samej siebie.

I tak nauczyłem się, iż czasem trzeba wyraźnie postawić granice, choćby wobec najbliższych. Bo jeżeli my sami nie zadbamy o siebie, nikt inny tego za nas nie zrobi.

Idź do oryginalnego materiału