Policjanci znaleźli na ulicy dziwnego staruszka, który nie pamiętał swojego imienia ani adresu: gdy odnaleźli jego dom i tam pojechali, wewnątrz odkryli coś przerażającego

twojacena.pl 2 tygodni temu

Policjanci znaleźli na ulicy dziwnego starszego mężczyznę, który nie pamiętał swojego imienia ani adresu. Gdy odnaleźli jego dom i tam pojechali, wewnątrz czekało na nich coś przerażającego.
Panie posterunkowy, tego mężczyznę znaleziono dzisiaj na ulicy. Nie miał przy sobie dokumentów, nie pamięta ani adresu, ani nazwiska. Może jest chory albo coś ukrywa. Co robimy?
Nic. Sam się tym zajmę krótko odpowiedział młody policjant, biorąc staruszka za rękę.
Starszego mężczyznę posadzono w gabinecie. Wyglądał na zmęczonego i zagubionego, ale w jego oczach migotał dziwny błysk niepokój, a może strach.
Policjant zaczął od prostych pytań:
Skąd pan wyszedł?
Nie pamiętam
Ma pan dzieci? Rodzinę?
Nie nikogo
Wie pan, jak się nazywa?
Nie
Odpowiedzi były chaotyczne, czasem zupełnie bezsensowne. Wydawało się, iż staruszek coś ukrywa lub boi się powiedzieć prawdę. Funkcjonariusz nabrał podejrzeń.
Poprosił o nagrania z monitoringu z ulicy, gdzie znaleziono mężczyznę. Przez kilka godzin analizował materiał. Staruszek po prostu wałęsał się po mieście powoli, z przerwami, jakby zapomniał, dokąd idzie.
Całą dobę policjanci przeglądali dziesiątki kamer, śledząc każdy jego krok. W końcu udało się ustalić, z którego domu wyszedł. Funkcjonariusz zabrał mężczyznę ze sobą może to pomoże mu odzyskać pamięć.
Gdy dotarli pod wskazany adres i zapukali, nikt nie otworzył. W domu było ciemno i cicho.
Może mieszka sam? zasugerował jeden z policjantów.
Nie. Sprawdzimy. Wyważcie drzwi.
Drzwi ustąpiły pod silnym uderzeniem. Gdy funkcjonariusze weszli do środka, to, co zobaczyli, wprawiło ich w osłupienie.
Na kanapie leżała starsza kobieta. Jej twarz była blada, oddech przerywany. Ledwo się poruszała, ale jej usta bezgłośnie próbowały wyszeptać: Pomóżcie.
Policjant natychmiast wezwał pogotowie. W tej chwili wszystko stało się jasne.
Staruszek rzeczywiście cierpiał na demencję. Tego dnia jego żonie nagle zrobiło się słabo. Próbował wezwać pomoc, ale telefon okazał się dla niego zbyt skomplikowany. Wtedy postanowił pójść do sąsiadów i zapomniał, po co wyszedł.
Godziny zamieniły się w męczące błąkanie po ulicach, aż w końcu zupełnie opadł z sił.
Okazało się, iż staruszek jednak sprowadził pomoc. Choć z opó

Idź do oryginalnego materiału